W poniedziałek rano w północno-zachodniej części Moskwy doszło do potężnej eksplozji. Z informacji przekazanych przez rosyjskie media wynika, że zginęły dwie osoby, a trzy zostały ranne. Wśród zabitych jest Armen Sarkisjan i to każe nam sądzić, że zleceniodawców należy szukać w Kijowie.
Jak przekazała agencja informacyjna TASS, do eksplozji doszło w poniedziałek rano w holu elitarnego kompleksu mieszkalnego "Szkarłatne Żagle" przy ul. Lotniczej w północno-zachodniej części Moskwy.
Telegramowy kanał "Baza", który jest bliski rosyjskim siłom bezpieczeństwa, podał, że przy wejściu do budynku eksplodował domowej roboty ładunek wybuchowy. Podobną informację przekazała agencja informacyjna RIA Nowosti.
Według TASS uszkodzeniu uległy szyby i sufit z płyt gipsowo-kartonowych. Ze wstępnych informacji wynika, że konstrukcja nośna nie została uszkodzona i nie ma zagrożenia, by budynek się zawalił.
Z informacji przekazanych przez rosyjskie media wynika, że w wyniku eksplozji zginęły co najmniej dwie osoby, a trzy zostały ranne. Telegramowe kanały "VChK-OGPU" i "112" napisały, że wybuch nastąpił w momencie, gdy jeden z mieszkańców wszedł do budynku w towarzystwie ochroniarzy.
Agencja TASS poinformowała, że mowa o 46-letnim Armenie Sarkisjanie - szefie Związku Bokserskiego Donieckiej Republiki Ludowej i założycielu walczącego przeciwko Ukrainie ormiańskiego batalionu "Arbat".
W rosyjskich mediach początkowo pojawiły się rozbieżne informacje co do tego, czy mężczyzna żyje. Dziennik "Kommiersant" i agencja Interfax podały, że nie, z kolei telegramowe kanały "Baza i "Mash" przekazały, że tak.
Niedługo potem wspomniany Interfax i agencja TASS, powołując się na źródła, poinformowały, że Sarkisjan został ciężko ranny. "Trafił do szpitala. Jego stan jest oceniany jako niezwykle poważny" - powiedział informator agencji Interfax. RIA Nowosti podała, że lekarze musieli amputować mężczyźnie nogę.
Kilka godzin po eksplozji agencja TASS poinformowała, że Sarkisjan zmarł na oddziale intensywnej terapii. To już druga ofiara śmiertelna wybuchu w Moskwie - wcześniej życie stracił jego ochroniarz.
Niezależny rosyjski portal The Moscow Times podał, że w eksplozji ranny został 49-letni podpułkownik MSW z Krymu Oleg Kaspirowicz. Jego nazwisko znajduje się w ukraińskiej bazie danych "Peacemaker", publikującej dane osób, które - według autorów strony - są wrogami Ukrainy (poniżej zdjęcie Kaspirowicza).
Śledztwo w sprawie eksplozji w Moskwie wszczął już Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. "Kommiersant" podał, że dochodzenie oparto na artykule dot. "zabójstwa i usiłowania zabójstwa dwóch lub więcej osób". Jak podało źródło RBK, eksplozja była "zabójstwem na zlecenie".
Władze w Kijowie jeszcze nie odniosły się do eksplozji w Moskwie.
Jak pisze Meduza, w grudniu 2024 r. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy oskarżyła Armena Sarkisjana o werbowanie więźniów do walki w wojnie przeciwko Ukrainie. W raporcie SBU mężczyznę określono "członkiem bliskiego kręgu byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza".
Według ukraińskich służb specjalnych po wybuchu pełnoskalowej wojny Sarkisjanowi powierzono zadanie utworzenia batalionu "Arbat", który miałby się składać z "recydywistów skazanych za poważne przestępstwa". Jednostka początkowo działała w rejonie Torecka w obwodzie donieckim, ale potem została przeniesiona do obwodu kurskiego.
Sarkisjanowi postawiono zarzuty dot. udziału w nielegalnych formacjach zbrojnych i udzielania pomocy państwu agresorowi. Mężczyzna był na liście osób poszukiwanych przez ukraińskich śledczych.
Agencja Reutera przypomniała, że w grudniu 2024 r. siły specjalne Ukrainy wzięły na siebie odpowiedzialność za eksplozję w Moskwie, w której zginął dowódca rosyjskich wojsk ochrony radiochemicznej i biologicznej gen. Igor Kiriłłow. Ciążyły na nim sankcje za użycie podczas wojny Rosji przeciwko Ukrainie broni chemicznej - toksycznego środka duszącego, chloropikryny.