Polskie władze podsumowały dzisiaj pierwsze trzy miesiące sprawowania rotacyjnej prezydencji w Unii Europejskiej. Oczywiście - pozytywnie. Dziennikarka RMF FM w Brukseli informuje, że na działalności polskiego przedstawicielstwa na arenie międzynarodowej cieniem kładą się kwestie związane z trwającą w Polsce kampanią wyborczą.

REKLAMA

Polska prezydencja zrezygnowała z organizowania w Polsce nieformalnych szczytów UE, które niosą ze sobą prestiż, możliwość wpływania na toczące się we Wspólnocie dyskusje oraz pozwalają na zaprezentowanie kraju. Jak wynika z informacji dziennikarki RMF FM, brak takich szczytów wynika z faktu, że mogłyby być wykorzystywane przez urzędującego prezydenta Andrzeja Dudę, który musiałby być gospodarzem spotkań, a równocześnie stawałby przed szansą poprawienia swojego wizerunku oraz partii, z której się wywodzi.

Również w związku z wyborami prezydenckimi w Polsce negocjacje z Ukrainą w sprawie nowej umowy handlowej prowadzone są w zaciszu gabinetów. Porozumienie będzie dotyczyć nowych kwot i zabezpieczeń dla polskich rolników na artykuły takie jak zboże, jaja, kukurydza, drób czy cukier.

Jak dowiedziała się nieoficjalnie nasza dziennikarka, rezultaty negocjacji prawdopodobnie zostaną ogłoszone po drugiej turze wyborów prezydenckich w Polsce, a więc między 1 i 5 czerwca, gdy wygasa obecna umowa. Chodzi o to, by ewentualne ustępstwa polskich negocjatorów nie wywołały gwałtownych protestów rolników w Polsce, co wykorzystałaby opozycja.

Komisja Europejska traci cierpliwość

Polska w trakcie sprawowanej prezydencji potrafi również w niektórych kwestiach zmienić stanowisko o 180 stopni i bez szczegółowego informowania o tym społeczeństwa. Chodzi między innymi o sprawę zgody na dopuszczenie w UE nowych roślin uprawnych, odpornych na zmiany klimatyczne. Takie rośliny powstają w wyniku stosowania Nowych Technik Genomowych (NGT), umożliwiających precyzyjną zmianę materiału genetycznego (DNA). Do takich zmian genetycznych mogłoby dojść w ramach danego gatunku w warunkach naturalnych. Nie jest to technologia tożsama z budzącym kontrowersje GMO, gdzie zmiany dotyczą dostarczania obcego genomu. Nie da się jednak nie zauważyć, że w Polsce na temat NGT nie odbyła się szersza debata.

Kwestia migracji także jest elementem rozgrywki, nad którą ciągle wisi widmo kampanii wyborczej w kraju. Polsce udało się przekonać UE, że zagrożenie na wschodniej granicy jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa całej Wspólnoty, ale odrzucenie paktu azylowo-migracyjnego będzie możliwe tylko do wyborów, a najdalej do końca prezydencji. Potem Warszawa będzie musiała podjąć decyzję - albo skorzystać z wyjątku od "obowiązkowej solidarności", jaki daje pakt ze względu na przyjęcie milionów uchodźców z Ukrainy (a więc porozumieć się w tej sprawie z Komisją Europejską), albo czekać na wszczęcie przez KE procedury przeciwnaruszeniowej, która może zakończyć się zasądzeniem kar przez TSUE.

KE w sprawie migracji traci już cierpliwość wobec Polski. Przedstawiciele Komisji Europejskiej zaostrzają ton wypowiedzi, komentując np. odmowę Warszawy przesłania do Brukseli tzw. planów wdrożeniowych paktu. Jeszcze na początku prezydencji nie pojawiały się groźby, teraz rzecznik KE przypomina, że główny organ wykonawczy UE może skorzystać z "dostępnych jej środków". W żargonie unijnych dyplomatów to ostrzeżenie przed wszczęciem procedury o naruszenie unijnego prawa.