Calin Georgescu, były kandydat na prezydenta Rumunii, stanął we wtorek przed Sądem Rejonowym w Bukareszcie, gdzie rozpatrywano sprawę promowania propagandy związanej z Żelazną Gwardią, zbrojnym ramieniem faszystowskiego Legionu Michała Archanioła. Przed budynkiem sądu zgromadzili się jego zwolennicy, którzy głośno manifestowali swoje poparcie. To nie jedyna sprawa sądowa, w której Georgescu jest oskarżony - druga toczy się przed Sądem Apelacyjnym w Bukareszcie i dotyczy poważniejszych zarzutów.
- Calin Georgescu, były kandydat na prezydenta Rumunii, stanął przed sądem w Bukareszcie pod zarzutem promowania faszystowskiej propagandy związanej z Żelazną Gwardią.
- Przed sądem zgromadzili się jego zwolennicy, w tym członkowie partii AUR, manifestując poparcie i odtwarzając utwory związane z ruchem.
- Georgescu oskarżono o publiczne propagowanie idei faszystowskich, rasistowskich i ksenofobicznych oraz pochwałę postaci historycznych związanych z Żelazną Gwardią.
- Prokuratura zarzuca mu nawoływanie do przemocy i odrodzenia narodu rumuńskiego pod wodzą autorytarnego przywódcy.
- Oskarżony uznał zarzuty za atak na wolność słowa i upokorzenie narodu rumuńskiego.
- Georgescu objęty jest także dozorem sądowym i musi regularnie stawiać się na komisariacie policji.
- Toczy się przeciwko niemu druga sprawa dotycząca współudziału w próbie zamachu stanu po unieważnieniu wyborów prezydenckich w 2024 roku.
- Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.
We wtorek rano, już od godziny 8:00, przed Sądem Rejonowym w Bukareszcie zaczęli gromadzić się zwolennicy Calina Georgescu. Skandowali hasła poparcia, wzywając do patriotyzmu i sprzeciwiając się obecnym władzom. Wśród protestujących znaleźli się także uczestnicy regularnych demonstracji organizowanych przez partię AUR - podaje portal hotnews.ro.
Podczas manifestacji rozbrzmiewała również piosenka, której tekstem jest wiersz poety Radu Gyra związanego z Żelazną Gwardią.
Calin Georgescu został oskarżony o "propagowanie kultu osób winnych popełnienia zbrodni ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni wojennych, a także za publiczne promowanie idei, koncepcji i doktryn faszystowskich, rasistowskich, ksenofobicznych oraz związanych z Żelazną Gwardią" - faszystowską, antysemicką organizacją, działającą w Rumunii w latach 1927-41.
Zarzuty dotyczą wypowiedzi publicznych, wywiadów i wpisów internetowych z lat 2020-25. Prokuratura uważa, że Georgescu wzywał do "odrodzenia narodu rumuńskiego" poprzez masową mobilizację w duchu prawosławnego mistycyzmu, dopuszczając użycie przemocy. Nawoływał też do pojawienia się "charyzmatycznego, autorytarnego przywódcy", zdolnego do przeprowadzenia tego procesu.
Georgescu miał także publicznie wychwalać marszałka i dyktatora z okresu II wojny światowej, Iona Antonescu, naśladując jego gesty i sposób mówienia, a także wykonując faszystowski salut podczas demonstracji antycovidowej w Bukareszcie w październiku 2021 r.
Według śledczych Georgescu wielokrotnie wypowiadał się w pochlebny sposób o postaciach związanych z Żelazną Gwardią, takich jak Corneliu Zelea Codreanu i Ion Mota, próbując - zdaniem prokuratury - wpłynąć na zmianę społecznego postrzegania skrajnie prawicowej ideologii.
Po wyjściu z sądu Georgescu podkreślił, że zarzuty wobec niego są atakiem na wolność słowa. Takie działania są niedopuszczalne. Wolność słowa to fundament prawdziwej demokracji. Każdy atak na nią to krok w stronę dyktatury. Dlatego podkreślam, że wszystkie zarzuty stawiane mi w związku z korzystaniem z wolności słowa - która, przypomnę, oznacza prawo do swobodnego wyrażania opinii, nawet jeśli są one niewygodne czy kontrowersyjne - są nie tylko zamachem na moją osobę, ale także na wolność całego narodu rumuńskiego. Odebranie nam wolności słowa to nie tylko moje upokorzenie, ale upokorzenie wszystkich obywateli Rumunii - powiedział Georgescu.
Były kandydat na prezydenta podkreślił, że jego zdaniem sprawiedliwość buduje państwo, a korupcja je niszczy. Po rozprawie udał się do Buftei, miasta na południu kraju, gdzie musiał stawić się na komisariacie policji w związku z dozorem sądowym.
To nie jedyny proces, w którym Georgescu zasiada na ławie oskarżonych. Przed Sądem Apelacyjnym w Bukareszcie toczy się druga sprawa, w której razem z grupą 20 osób został oskarżony o współudział w próbie zorganizowania zamachu stanu po unieważnieniu pierwszej tury wyborów prezydenckich w grudniu ubiegłego roku.
Według prokuratury, Georgescu miał przygotować plan przekształcenia pokojowych protestów w Bukareszcie atak na Bukareszt.
Calin Georgescu, skrajnie prawicowy polityk, był niespodziewanym zwycięzcą pierwszej tury wyborów prezydenckich 24 listopada. Na początku grudnia 2024 r. rumuński Sąd Konstytucyjny podjął jednak decyzję o nieuznaniu wyników wyborów i powtórzeniu głosowania, argumentując, że sztab wyborczy polityka dopuścił się naruszenia prawa wyborczego i nieprzejrzystego finansowania kampanii. Zwracano wówczas uwagę również na możliwą ingerencję Rosji w proces wyborczy. Później centralne Biuro Wyborcze podjęło decyzję o odrzuceniu złożonego przez Georgescu wniosku o zarejestrowanie go jako kandydata w wyborach prezydenckich. Decyzję oparto na odtajnionych raportach służb specjalnych, które ujawniały, że kampania była finansowana z nieznanych źródeł, a także wykorzystywała szeroko zakrojone manipulacje algorytmami mediów społecznościowych. Koordynację tych działań miał wspierać "aktor państwowy", którego rumuńskie władze powiązały z Rosją.
W 1927 roku Corneliu Zelea Codreanu powołał do życia Legion Michała Archanioła, który trzy lata później przekształcił się w zbrojne ramię - Żelazną Gwardię. Była to organizacja o silnej strukturze wodzowskiej, odwołująca się do populistycznych haseł i nacjonalizmu.
Żelazna Gwardia zdobyła miejsce w rumuńskim parlamencie. Szybko jednak sięgnęła po terror, organizując pogromy ludności żydowskiej oraz zamachy na polityków, w tym dwóch premierów.
Po abdykacji Karola II w 1940 roku, Żelazna Gwardia weszła w skład rządu generała Iona Antonescu. W kraju nasiliły się represje i czystki, a kulminacją terroru była masowa egzekucja 27 listopada 1940 roku. Życie straciły wówczas 64 osoby.