Kamienie z dna, mielizny, odsłonięte betonowe nabrzeża – to wszystko można zobaczyć, odwiedzając bulwary wiślane w Warszawie. Stan największej polskiej rzeki jest wyjątkowo niski. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej alarmuje, że podobna sytuacja jest na innych polskich rzekach.

REKLAMA

  • Wisła w Warszawie na wysokości bulwarów ma zaledwie 22 centymetry.
  • Rekordowo niski pomiar wynosił 19 centymetrów.
  • IMGW wskazuje, że stan wód w wielu polskich rzekach jest bardzo niski.
  • Przeczytaj dalszą część artykułu, aby dowiedzieć się, jak niski stan wód może wpływać na wakacyjne aktywności.

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej informuje, że aż 74 procent stacji hydrologicznych notuje niskie stany wody. W strefie wody wysokiej znajduje się jedynie 2 procent stacji. Problemy są widoczne na dwóch dużych polskich rzekach - Wiśle i Warcie.

"Wydawałoby się, że tej wody powinno być więcej"

Na stacji pomiarowej Warszawa Bulwary poziom wody wynosi 22 centymetry, czyli sięga nieco powyżej kostek. Oznacza to, że obecnie brakuje zaledwie 3 centymetrów do niechlubnego rekordu - w ubiegłym roku na tej stacji zanotowano 19 centymetrów.

Bez trudu można zauważyć wystające z dna rzeki kamienie, mielizny oraz odsłonięte betonowe nabrzeża. Warszawiacy, którzy rano spacerowali po bulwarach lub zmierzali do pracy, zwykle nie zwracają uwagi na Wisłę, ale gdy już to zrobią, zauważają, że to niecodzienny widok.

Wiosna nie była aż tak sucha - opadów było sporo, zieleń była bujna. Wydawałoby się, że wody powinno być więcej - powiedział na bulwarach jeden z rozmówców reportera RMF FM Igora Skrzypka.

"Ilość wody, która płynie w Warcie, jest niewielka"

Podobna sytuacja panuje na Warcie. W minionym tygodniu poziom wody spadł do około 120 centymetrów. Mamy wakacje, ale nad bardzo niską wodą - ocenia w rozmowie z reporterem RMF FM Beniaminem Kubiakiem-Piłatem prof. Bogdan Chojnicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Ekspert wskazuje, że stan rzeki nie jest rekordowo niski, ale "ilość wody, która płynie w Warcie, jest niewielka". Coś takiego obserwujemy w Warcie, ale gdy spojrzymy na rzeki w całej Polsce, to jest to sytuacja dominująca. Niskie stany wody w rzekach - wskazał.

Prof. Bogdan Chojnicki podkreśla, że choć w ostatnich tygodniach pojawiły się opady, sytuacja niewiele się zmieniła. Jest bardzo gorąco. Jeżeli pojawi się większa ilość wody, być może zasili rzekę, ale na razie musi być ona zasilana z gruntu - zaznacza.

Jeden z głównych wodowskazów w Poznaniu - na moście Rocha - wskazuje 118 cm. Arkadiusz Piwosz, właściciel wypożyczalni kajaków z podpoznańskiego Rogalinka, zauważa, że różnice w poziomie wody są widoczne na nabrzeżnych trzcinach. Różnice wynoszą około 10-20 centymetrów - podkreśla.

Niski stan wody może ograniczyć wakacyjne aktywności. Kajakarze nie powinni mieć problemów z pływaniem po Warcie, choć powinni zachować ostrożność. Jeżeli ktoś nie potrafi czytać wody, może wpłynąć na piaszczystą łachę lub nie zauważyć, że na środku rzeki jest około metra wody, a pod brzegami może być głębiej - stwierdza.

Problemy mogą mieć osoby korzystające z większego sprzętu. Spotykałem osoby, które narzekały na poziom wody i przemieszczające się piaszczyste łachy, przez które łódki osiadały. Wiele osób, obawiając się o swój sprzęt, rezygnuje z pływania po Warcie i woli przenieść się na jeziora - mówi.

Problemy z wodą

Niski stan wód gruntowych spowodował, że problemy z wodą w kranach mają mieszkańcy mazowieckiej Góry Kalwarii i okolic.

Gmina próbuje oszczędzać jak może. Obowiązuje zakaz podlewania ogrodków. Dotyczy godzin porannych i popołudniowych.

Czy to wystarcza, by zapewnić stabilne ciśnienie w kranach? Mieszkańcy Góry Kalwarii - są w tej sprawie podzieleni:

Ciśnienia kranach prawie nie ma. Kto tam patrzy na zakazy? Ludzie nie stosują się do nich - stwierdził jeden z rozmówców Igora Skrzypka. Inna mieszkanka stwierdziła z kolei, że do zakazu się stosuje: Ciśnienie jest słabsze,ale nie narzekam na to, że jest bardzo słabe. W ubiegłych latach było podobnie.

Czekanie na deszcz

Prof. Chojnicki podkreśla, że jedyne, na co możemy liczyć, to gwałtowne, silne opady, ale "one spowodują całą masę problemów".

Naukowiec przypomina, że we wrześniu 2024 roku, gdy południowo-zachodnia Polska zmagała się z powodzią, na Wiśle padł rekord najniższego stanu wody. Tak działa zmiana klimatu - coraz częściej i coraz bliżej siebie w czasie pojawiają się kolejne rekordy - zaznacza.