Około stu nazwisk oficerów WSI figuruje na umieszczonej w Internecie tzw. "liście Wildsteina" - dowiedzieli się reporterzy RMF. Premier Marek Belka w piątek wieczorem zwołał w tej sprawie Kolegium do spraw Służb Specjalnych.

REKLAMA

Muszę z najwyższą powagą traktować nawet możliwość wystawienia na niebezpieczeństwo niewielu czy nawet jednego oficera wywiadu. Stąd poleciłem szefom służb, by podjęli współpracę z kierownictwem IPN-u - powiedział premier.

To jest gra prowadzona przez WSI - tak doniesienia o ew. zdekonspirowaniu oficerów tych służb komentuje były szef UOP-u Zbigniew Nowek.

Nowek nie wierzy, że doszło do dekonspiracji. Jeśli zagrożenia są tak istotne, to ja nie wyobrażam sobie, żeby tak dobra służba jak WSI potrzebowała aż tylu dni żeby się obudzić i dopiero po tylu dniach stwierdzić, że tam coś jest lub nie jest. Zastrzegł jednak, że jeśli te doniesienia się potwierdzą - wina leży po stronie WSI, którym należy postawić zarzut.

Bezpieczeństwo państwa zagrożone

Pojawienie się tych nazwisk na liście Wildsteina niesie nie tylko skutki dla bezpieczeństwa państwa, jakim jest dekonspiracja oficerów, ale także zagrożenie dla ich życia – powiedział reporterowi RMF wysoki oficer wojskowego kontrwywiadu; to zagrożenie zwłaszcza dla tych, którzy pracują za granicą.

Jak powiedział były szef kontrwywiadu UOP Piotr Niemczyk, bezpieczeństwo naszego kraju nie zostało naruszone, jednak może dojść do rozsypania się siatki wywiadowczej w niektórych krajach. Rzeczywiście, jeżeli chodzi o penetrację przez polskie służby środowisk krajów, w których może być produkowana brudna bomba, które wspierają terroryzm, to rzeczywiście nasze możliwości działania mogą być całkowicie spalone.

Dodał również, że w państwach, nazywanych niedemokratycznymi, represje mogą spotkać wszystkie osoby, które kontaktowały się ze zdekonspirowanymi oficerami wywiadu wojskowego.

Tajemnica tkwi w cyfrach

Na liście jest nazwisko szefa WSI generała Marka Dukaczewskiego oraz jego zastępcy. To nazwiska znane, ale wystarczy użyć sekwencji cyfr występujących w sygnaturze akt, aby wśród 160 tysięcy osób odnaleźć inne nazwiska oficerów.

Ta sekwencja cyfr, której nie ujawniamy, jest przypisana tylko oficerom wojskowych specsłużb. Część z nich zaczynała karierę w PRL, ale teraz są oficerami WSI, a ich dane osobowe powinny być tajne. Nie udzielamy komentarzy do czasu wyjaśnienia tej sprawy. Obecnie ją badamy - mówi porucznik Małgorzata Osolińska, rzeczniczka WSI. O sprawie poinformowano wczoraj ministra obrony narodowej i premiera, dlatego w trybie pilnym zwołano Kolegium ds. Służb Specjalnych.

IPN-owska lista jest powszechnie dostępna. Każdy obcy wywiad korzystając z charakterystycznej sekwencji cyfr może wyselekcjonować z listy nazwiska oficerów; potem porównać ten spis z nazwiskami np. pracowników polskich ambasad i bez trudu ustalić kto jest oficerem WSI.

W piątek nikt nie chciał komentować tej sprawy. Najistotniejszym pytaniem jest jak IPN mógł dopuścić do tego, aby nazwiska czynnych oficerów znalazły się w jawnym katalogu biblioteki Instytutu.

Ja nie mogę się wypowiadać do czasu kiedy otrzymamy informację na temat spotkania, o którym się mówi od wczoraj – komisji służb specjalnych, kolegium służb z udziałem kierownictwa IPN-u. Sprawa jest badana z najwyższą wagą także przez Instytut Pamięci Narodowej - mówi szef IPN-u Leon Kieres. Według nieoficjalnych informacji RMF, późnym wieczorem doszło jednak do spotkania przedstawicieli WSI i Instytutu Pamięci Narodowej.

Jeżeli lista dokumentuje również pewne aktywa bieżące Wojskowych Służb Informacyjnych, to rodzi się zasadnicze pytanie – co te służby robiły na rzecz zabezpieczenia tych aktywów - komentuje Konstanty Miodowicz.

Metody działania SB, czyli trochę historii…

Jak powiedział nam Wojciech Frazik z krakowskiego IPN-u esbecy tylko w wyjątkowych sytuacjach stosowali specjalistyczny sprzęt, a podstawą inwigilacji było donosicielstwo. Rzadko kiedy posuwano się do jakichś wymyślnych metod. Właściwie jedyną metodą werbunku była „rozmowa pozyskiwaniowa”. Zanim do niej doszło był długi proces tzw. „opracowywania” kandydata. Można powiedzieć, że życie SB było bardzo ciężkie i tego sprzętu zawsze brakowało.

Tajnego sprzętu było mało, za to współpracownicy przechodzili specjalistyczne szkolenia. Powstawały między innymi filmy instruktażowe. O filmowym instruktażu dla telewizji opowiadała Justyna Skowronek z gdańskiego IPN:

[dzwiek:77964_a.ra]

Miliony dokumentów, które stworzyła SB są przechowywane w archiwach IPN-u. Reporter RMF odwiedził magazyny krakowskiego oddziału Instytutu. Oprowadzał go Jacek Kwilosz:

[dzwiek:77964.ra]

Burzę wywołał Wildstein

Zainteresowanie teczkami i lustracją to wynik opublikowania w Internecie słynnej już „listy Wildsteina.” Były publicysta "Rzeczpospolitej" udostępnił znajomym dziennikarzom skopiowaną z IPN listę nazwisk tajnych współpracowników i funkcjonariuszy służb specjalnych PRL oraz tych, które służby wytypowały do ewentualnej współpracy.

Dodajmy, że warszawska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wyniesienia z IPN listy zasobów archiwalnych Instytutu. Chodzi o złamanie przepisów usuwy o ochronie danych osobowych.