Stocznia Gdynia do końca maja zwolni wszystkich pracowników - 5 tys. osób. W firmie rozdawano biuletyn wzywający załogę, by odmawiała różaniec - informuje "Gazeta Wyborcza".

REKLAMA

Dziennik zapytał inicjatora akcji, Marka Lewandowskiego, skąd ten pomysł. Wyjaśnił on, że po II wojnie światowej Austria była podzielona na cztery strefy okupacyjne, jedną zajmowali Sowieci. Zdrowy rozsądek podpowiadał: stamtąd, gdzie wojska radzieckie weszły, nigdy po dobroci nie wyjdą. Ale w 1948 r. Austriacy zaczęli masowo odmawiać różaniec - właśnie w intencji wycofania się okupanta. Po siedmiu latach stał się cud - Sowieci się wycofali, Austria zjednoczyła.

Zdaniem Lewandowskiego sytuacja stoczni wydaje się równie tragiczna, a jej uratowanie będzie możliwe tylko wtedy, gdy naraz stanie się kilka nieprawdopodobnych - w czasach kryzysu - rzeczy.

Chęć odmawiania różańca stoczniowcy zgłaszali pod specjalny numer telefonu. Po co te informacje? Chcemy wiedzieć, ile osób się zaangażuje w modlitwę. W Austrii różaniec odmawiało 10 proc. obywateli. Wierzymy, że jeśli 10 proc. załogi, czyli ok. 500 osób, włączy się do różańca, to też wygramy - mówi Lewandowski.