Agencja Nieruchomości Rolnych wyjaśnia okoliczności i przyczyn śmierci klaczy Preria w stadninie w Janowie Podlaskim. Sprawą zajmuje się też prokuratura.

REKLAMA

Prowadzimy postępowanie wyjaśniające, czy i jakie czynniki mogły mieć na to wpływ. Podobno zdarza się to dosyć często u koni, niemniej jednak chcielibyśmy wyeliminować i mieć pewność, że wszystkiego dokonano z należytą starannością – mówi prezes Agencji Nieruchomości Rolnych Waldemar Humięcki.

Postępowanie ws. padłej klaczy Prerii w stadninie w Janowie Podlaskim prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Sprawa ta została dołączona do śledztwa dotyczącego niegospodarności poprzednich władz stadniny. Zarządzona została sekcja zwłok, która ma wykazać przyczyny śmierci klaczy. Sekcja będzie wykonana w Warszawie - poinformowała prok. Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

W czwartek padła klacz Preria, należąca do stadniny koni Halsdon Arabians (Wielka Brytania), która w ramach dzierżawy przebywała w Stadninie Koni w Janowie. Pomimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej oraz niezwłocznego transportu do specjalistycznej kliniki, klaczy nie udało się uratować - napisano w oświadczeniu ANR.

W październiku 2015 r. w podobnych okolicznościach - przypomniała ANR - padła klacz Pianissima. W tej sprawie trwa postępowanie wyjaśniające, które zostało objęte specjalnym nadzorem Agencji.

Śmierć Pianissimy, której wartość ANR wyceniła na 3 mln euro, była jednym z powodów odwołania ze stanowiska długoletniego szefa stadniny Marka Treli. Dopuszczenie do śmierci klaczy było w ocenie ANR przejawem braku nadzoru weterynaryjnego.

Preria miała skręt jelit cienkich

Weterynarz ze stadniny w Janowie Ryszard Kucharczyk, powiedział, że Preria została przewieziona do szpitala dla koni na Służewcu w Warszawie, gdzie przeprowadzono operację. Niestety, było już za późno. Śródoperacyjnie stwierdziliśmy rozległy skręt jelit cienkich. Wobec braku rokowań na wyzdrowienie, trzeba było konia uśpić – zaznaczył.

Dodał, że podobnie było w przypadku Pianissimy - u tej klaczy stwierdzono skręt okrężnicy. Kucharczyk zaznaczył, że były to schorzenia nagłe, postępujące bardzo szybko, w wyniku których następuje martwica jelit.

Stadnina nie ujawnia, jakie konsekwencje przewiduje umowa dzierżawy w przypadku śmierci konia

Klacz Preria pochodziła ze stadniny koni Halsdon Arabians, której właścicielką jest Shirley Watts (stała bywalczyni dorocznej aukcji koni arabskich - Pride of Poland - w Janowie Podlaskim), a Preria była kupiona niegdyś właśnie w Janowie.

Została wydzierżawiona w grupie klaczy, aby Janów Podlaski dochował się od niej potomstwa. Była w Janowie od końca 2015 r. - powiedział członek zarządu stadniny Mateusz Leniewicz-Jaworski.

Nie ujawnił, jakie konsekwencje przewiduje umowa dzierżawy w przypadku śmierci konia. To jest tajemnica handlowa – zaznaczył Leniewicz-Jaworski.

Na pytanie, czy za śmierć Prerii ktoś poniesie konsekwencje, tak jak były prezes Marek Trela, prezes ANR podkreślił, że oczekuje na wyniki postępowania prokuratorskiego, które jest prowadzone w sprawie, a śmierć konia jest tylko jednym z jego wątków. My nie obarczamy nikogo odpowiedzialnością – zaznaczył Humięcki.

Prezesi stadnin koni arabskich: Marek Trela z Janowa Podlaskiego i Jerzy Białobok z Michałowa zostali zdymisjonowali przez prezesa ANR 19 lutego. Decyzja ta spotkała się z oburzeniem środowiska w kraju i za granicą, wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów.

(mpw)