Polska będzie walczyć podczas negocjacji z Unią Europejską o lepsze warunki w sprawach budżetowych, wyższy limit na produkcję mleka oraz zwiększenie kwot, które będzie można przesunąć ze środków przeznaczonych na rozwój obszarów wiejskich na dopłaty bezpośrednie. Zapowiedział główny negocjator Jan Truszczyński po zapoznaniu się z unijnym pakietem negocjacyjnym dla Polski.

REKLAMA

Propozycje przedstawione krajom kandydującym przez Danię mają być jednak propozycjami ostatecznymi. Szanse na to, że stronie polskiej uda się coś jeszcze wynegocjować, są nikłe. Tak uważają eksperci.

Unijni dyplomaci mówią zresztą sami, żebyśmy nie występowali z nowymi żądaniami, bo spowoduje to opór krajów członkowskich, który może opóźnić rokowania i przesunąć na inny termin wejście Polski do Unii.

Właśnie jako „nierealistyczną” odebrano wczorajszą prośbę Truszczyńskiego o poprawę warunków. Jeden z dyplomatów unijnych powiedział korespondentce RMF w Brukseli, Katarzynie Szymańskiej-Borginion, że jeżeli do 9 grudnia, czyli spotkania ministrów spraw zagranicznych, kandydaci nie zaakceptują warunków, to Unia powie im: Dobrze, możemy wrócić do rozmów, ale dopiero za kilka lat.

Dlatego z dzisiejszych wypowiedzi negocjatorów krajów kandydujących można wywnioskować, że inni – poza Polską – pogodzili się już z unijną ofertą. Jako pierwsze ustąpią zapewne państwa bałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia. Oni już w przyszłym tygodniu mogą zaakceptować proponowany pakiet.

Najdłużej będzie walczyć Grupa Wyszehradzka (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry) i Słowenia, jednak prawdopodobnie wszyscy ustąpią do 9 grudnia. Szczyt w Kopenhadze 13 grudnia ma być już tylko świętowaniem.

06:45