Kilka ton nadpalonych kart do głosowania i akt sądowych wywieźli policjanci z pustostanu w Gołaszewie pod Warszawą. Funkcjonariusze przez kilka godzin zabezpieczali porzucone dokumenty. Na wpół zwęglone kartki, wśród których były między innymi akta postępowań cywilnych sądu w Wołominie, policjanci znaleźli w porzuconym gospodarstwie rolnym.

REKLAMA

/ Krzysztof Berenda / RMF FM
/ Grzegorz Kwolek / RMF FM
/ Grzegorz Kwolek / RMF FM
/ Grzegorz Kwolek / RMF FM
/ Grzegorz Kwolek / RMF FM
/ Grzegorz Kwolek / RMF FM
/ Grzegorz Kwolek / RMF FM
/ Grzegorz Kwolek / RMF FM
/ Grzegorz Kwolek / RMF FM
/ Grzegorz Kwolek / RMF FM

Trzy tony dokumentów to głównie akta sądu w Wołominie, ale także karty głosowania z lat 90. i dwutysięcznych. Za zabezpieczenie kart wyborczych odpowiadają delegatury Krajowego Biura Wyborczego.

Według Państwowej Komisji Wyborczej i Krajowego Biura Wyborczego "w myśl dotychczasowych przepisów karty nie podlegały archiwizacji". I tłumaczą, że trzeba było je przechowywać do czasu rozstrzygnięcia wyborów, potem delegatury KBW zlecały ich zniszczenie.

Zwęglone dokumenty funkcjonariusze odkryli wczoraj po południu. Mówimy tutaj o dużej ilości, mówimy o zabezpieczeniu co najmniej dwóch busów, które zostały przewiezione do komendy. To co należy do nas, to przede wszystkim ustalenie, w jaki sposób te dokumenty znalazły się w tym miejscu - mówi Sylwester Marczak z mazowieckiej policji.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Nadpalone karty do głosowania i akty sądowe. "Widzieliśmy te pisma już dwa tygodnie temu"

Mieszkańcy mówią RMF FM, że widzieli te pisma już dwa tygodnie temu. Zobaczyli je po raz pierwszy, gdy pod koniec czerwca w budynku wybuchł pożar.

Zabezpieczone dokumenty będzie teraz badać Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie. Śledczy będą dzisiaj sprawdzać, jakie pisma znajdowały się w pustostanie i w przypadku, których z nich ich porzucenie, bez odpowiedniego zabezpieczenia można zakwalifikować jako przestępstwo.

Materiały najpierw zostaną one osuszone - dach budynku był dziurawy, więc wiele dokumentów jest zmoczonych. Potem śledczy je posegregują i będą dokładnie analizować.

Prokuratorzy będą sprawdzać, w jaki sposób i w jakich okolicznościach dokumenty wyniesiono z instytucji i czy ich pracownicy dopilnowali wszystkich procedur. Śledztwo prowadzone jest pod kątem niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników odpowiedzialnych za znalezione akta.

W środku zostały tylko solidne, stalowe regały i kilkadziesiąt okładek i segregatorów z opisami Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Warszawie. Na murku tuż przy wejściu leży otwarta na stronie tytułowej książka "Popioły" Stefana Żeromskiego.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Spalone karty do głosowania i akta sądowe we wsi pod Warszawą

(az/ł)