Dezinformacja jest to rodzaj działania ze strony państw, grup interesu, jednego z biznesów nakierowane na to, aby wyrządzić określone skutki u innych grup interesu albo w innych państwach. Informacja jest bronią. Chcąc zbudować bezpieczny kraj, trzeba wychować także odporne na nieprawdziwe informacje społeczeństwo. O najnowszych kierunkach dezinformacji w polskim internecie oraz o sposobach dbania o to, abyśmy byli dobrze poinformowani, rozmawialiśmy z Instytutem Kościuszki, podmiotem od lat zrzeszającym ekspertów z dziedziny m.in. bezpieczeństwa cybernetycznego.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Co to jest dezinformacja?

Od początku wybuchu wojny w Ukrainie obserwujemy ogromne nasilenie fałszywych informacji. Choć nie oznacza to, że wcześniej produkcja fake newsów nie była obecna w naszych mediach, głównie społecznościowych. Strategie narracyjne osób, które sterują dezinformacją, nieustannie się zmieniają - dostrzega Jarosław Kożuch z Instytutu Kościuszki.

Na początku wojny mieliśmy przykład dezinformacji, która była bardzo "łopatologiczna", która była dezinformacją wprost. Podważała to, czy Ukraina się obroni. Podsuwała argumenty, że społeczeństwo ukraińskie w zasadzie już się poddało. Informowano, że masowo kapitulują żołnierze ukraińscy, masowo poddają się ukraińskie miasta. Obecnie działania dezinformacyjne są bardziej subtelne, bardziej skomplikowane i trudniejsze przez to do wychwycenia. Mamy przykłady dezinformacji, gdzie 70 proc. takiego newsa czy posta jest prawdziwe. Natomiast 30 proc. newsa to jest zbiór różnego rodzaju półprawd, różnego rodzaju manipulacji albo kłamstw. To powoduje, że zaczynamy myśleć: chyba ta informacja jest prawdziwa, coś w tym jest - mówi Kożuch.

Każda fałszywa informacja potrzebuje zwielokrotnienia. Dlatego pozornie może wydawać nam się, że dane fakty widzimy już potwierdzone przez kilka źródeł (kont), ale tak naprawdę mogą one wychodzić z tego samego miejsca. Psychologicznie oddziałuje to jednak na nas w taki sposób, że utwierdzamy się odkrytym właśnie oglądzie jakieś sprawy.

Według eksperta z Instytutu Kościuszki można zaobserwować obecnie kilka głównych obszarów, w których pojawia się dużo nieprawdy w sieci.

Bardzo dużo dezinformacji jest na temat zdrowia. Mieliśmy i mamy dalej różnego rodzaju informacje na temat kuracji szczepionkowych. Mamy bardzo mocny ruch antyszczepionkowy, gdzie nie ma przecież żadnych dowodów, że szczepionki szkodzą. A jednak mamy całą masę informacji o tym, że ktoś doznał jakichś obrażeń, jakichś uszkodzeń po tym, jak poddał się szczepieniu. Mamy bardzo dużo dezinformacji związanej z energetyką, z polityką klimatyczną. Zaczynamy czytać o tym, że tak naprawdę nie ma sensu inwestować w odnawialne źródła energii, że samochody elektryczne masowo ulegają samozapłonom, że są niebezpieczne, że nie są wcale ekologiczne. Ja osobiście uważam, że takim koronnym przykładem udanych niestety działań dezinformacyjnych jest to, że w największej gospodarce europejskiej państwo odeszło od stosowania atomu. Energia atomowa w Niemczech została wyłączona. I kto na tym zyskał? Zyskali sprzedawcy węglowodorów przede wszystkim, a wiemy, że to była Rosja - do czasów wojny i nawet jeszcze chwilę w czasie trwania konfliktu na Ukrainie. Zyskali też producenci odnawialnych źródeł energii. A to przede wszystkim są komponenty z Azji - mówi.

Śledząc dezinformację w sieci, bardzo łatwo dostrzec, że wiele sznurków, prowadzących w rozmaite rejony internetu, zaczyna się w Rosji.

Jak dbać o to, by być dobrze poinformowanym?

Przede wszystkim należy sprawdzać to, co czytamy w sieci. Bardzo uważnie weryfikować podsuwane nam przez media społecznościowe treści, ale też świadomie działać w kierunku rozbijania "baniek informacyjnych", w których się znajdujemy.

Algorytmy mediów społecznościowych bazują na tym, aby podsuwać nam treści, którymi zainteresowanie pośrednio już wykazaliśmy. Dzięki temu otrzymują naszą uwagę. Niestety powoduje to, że zamiast natrafiać na informacje, które mogłyby rozszerzyć nasz pogląd w danej sprawie, utwierdzamy się w pierwszych nabytych poglądach.

Bycie w bańce informacyjnej jest rzeczywiście problemem dzisiejszych czasów i korzystania z platform społecznościowych. Przede wszystkim trzeba być krytycznym wobec tego, co się ogląda i co się klika. Jeżeli jesteśmy użytkownikiem, który obraca się w danym kręgu znajomych, to algorytmy tak działają, że będą nam podsyłać podobne informacje, bo te informacje już nas zainteresowały. Będąc świadomym użytkownikiem, możemy świadomie klikać, sprawdzać inne treści na innych portalach, nawet takich, z którymi się nie zgadzamy ideologicznie. Można oszukiwać algorytmy, klikając na posty osób, których się nie obserwuje, których się nie zna. W ten sposób burzymy algorytm, bo on będzie nam pokazywał inne punkty widzenia, inne posty. To jest coś, co może nam pomóc - mówi Jarosław Kożuch. Poleca też inny, jeszcze bardziej niezawodny sposób dbania o swoja infosferę.

Rozmowa z człowiekiem twarzą w twarz, rozmowa w gronie rodziny, rozmowa z sąsiadem, rozmowa z ludźmi z pracy, gdzie zderzamy się z innymi poglądami i rozmawiamy z żywym człowiekiem. Właśnie wtedy te bańki nie tyle łączą się, co wzajemnie się rozbijają. Być może się poszerzają, ale mamy zupełnie inną perspektywę. Jest takie fajne porównanie, że bańka to jest takie patrzenie przez dziurkę od klucza. Widzimy część pokoju, ale nie widzimy całości pokoju. A w przypadku internetu to jest dziurka stworzona i ukierunkowana w jeden konkretny sposób. Taki, żebyśmy jak najdłużej patrzyli przez tę dziurkę. Dużo łatwiej jest wejść do pokoju, rozejrzeć się i wtedy będziemy widzieli cały obraz, cały pokój. I to jest zupełnie inna perspektywa niż oglądanie wycinka rzeczywistości.

Kolejną sprawą, na którą warto uważać, jest czas, jaki poświęcamy danej sprawie. Jeśli nie mamy go na tyle, aby zweryfikować informację, czasem lepiej nie przesyłać jej dalej. Opanować pokusę bycia pierwszym w informowaniu o czymś.

Jak weryfikować informacje?

Warto poznać źródła, które weryfikują rzeczy, jakie możemy znaleźć w sieci.

Jest Ministerstwo Cyfryzacji, jest strona NASK-u, gdzie możemy zweryfikować i sprawdzić, czy te informacje są prawdziwe. Drugim źródłem są organizacje fact-checkingowe, takie jak chociażby Instytut Kościuszki, gdzie też można sprawdzać, czy dana informacja jest prawdziwa, czy nie jest prawdziwa. Tych organizacji fact-checkingowych jest całkiem sporo i jeżeli komuś zależy na dotarciu do prawdy na weryfikacji, to ja gorąco polecam - mówi Jarosław Kożuch.

Można także posiłkować się wiedzą z zagranicznych mediów.

Zawsze należy też zwracać uwagę na pierwotne źródło, czyli konto użytkownika, który daną rzecz rozsyła. Choć w tym przypadku coraz częściej wprowadzanie dezinformacji jest robione po wcześniejszym przygotowaniu.

Dezinformacja jest to narzędzie bardzo tanie i bardzo skuteczne w stosunku do chociażby konwencjonalnych działań wojennych. Ja bym się wcale nie zdziwił, jakby już teraz albo były plany albo działania w kierunki "hodowania różnego rodzaju kont", które uwiarygadniają się poprzez dyskusje na różnego rodzaju portalach internetowych w tematach zupełnie obojętnych: o budowlance, o naprawach samochodów, o sposobie na wychowywania dzieci. Są przykłady, że takie konta pojawiają się na portalach parentingowych, a następnie te profile w danym momencie mogą rozpowszechniać fałszywe informacje. I to może być naprawdę na skalę masową.

Wszyscy musimy uważać na zagrożenie dezinformacją i potrzebne są szerokie szkolenia kierowane w tej sprawie do różnych grup. Od dzieci, poprzez osoby starsze, ale nawet polityków, którzy także często ulegają fałszywym narracjom.