Służba celna zwiększa obsadę na przejściach granicznych z Białorusią - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Funkcjonariusze przygotowują się na przywrócenie odpraw na polsko-białoruskiej granicy.
Premier zdecydował, że ruch zostanie wznowiony dziś o północy. W związku z tą decyzją na granicy ma się pojawić więcej celników. Ich liczba ma wzrosnąć o jedną trzecią. Jednak z informacji RMF FM wynika, że jeśli zaistnieje taka potrzeba, to na granicy pojawi się jeszcze więcej funkcjonariuszy służby celnej.
Zwiększone obsady przewidziano na przejściu w Terespolu - tam odbywa się ruch osobowy i w Koroszczynie, gdzie odprawiane są ciężarówki.
Na przejście zaczęły już dojeżdżać samochody ciężarowe. Na wyjazd czeka w tej chwili ponad 200 pojazdów.
Zwiększenia liczebności funkcjonariuszy nie ma na terminalu kolejowym w Małaszewiczach. Służby zapewniają, że nawet przy wzmożonym ruchu będą w stanie odprawiać pociągi. Na wyjazd z Polski przed południem czekało 13 składów, złożonych z 515 wagonów.
Czas trwania odprawy kolejowej zależy od przewożonego towaru. Są dni, gdy przez Małaszewicze w ciągu doby odprawianych jest ponad 500 wagonów wjeżdżających ze wschodu i setka wyjeżdżających.
We wtorek, przed posiedzeniem Rady Ministrów, premier Donald Tusk zapowiedział ponowne otwarcie granicy. Zauważył, że ćwiczenia Zapad 2025 zakończyły się, więc zmniejszyły się zagrożenia związane z agresywną postawą wschodnich sąsiadów Polski.
Biorąc pod uwagę oczywiście także interesy gospodarcze polskich przewoźników, także PKP Cargo, uznaliśmy, że ten środek zapobiegawczy spełnił swoje zadanie - wyjaśnił.
Premier dodał, że narzędzie - możliwość zamknięcia przejść granicznych - pozostaje cały czas w rękach rządu. Jeśli będzie taka potrzeba, jeśli wzrośnie napięcie lub agresywne zachowanie naszych sąsiadów, to nie będziemy się wahać i podejmiemy ponownie decyzję o zamknięciu przejść - podkreślił.
Granica polsko-białoruska została zamknięta o północy z czwartku na piątek (11/12 września).