Kilka dni temu prezydent Bush zapowiedział nowy ambitny program podboju kosmosu – m.in. powrót na Księżyc i załogowa ekspedycja na Marsa. Na razie jednak nic nie wskazuje, by Amerykanie podzielali entuzjazm prezydenta w tej sprawie.

REKLAMA

Zadaniem prezydenta jest nie tylko rządzić, ale i inspirować, dlatego jedną z pierwszych deklaracji George’a W. Busha na początku roku wyborczego jest idea odległa w realizacji, ale przypominająca nieco czasy i prezydenturę Kennedy’ego. Co więcej, odchodząca od bieżącego tematu walki z terroryzmem.

Problem jednak w tym, że czasy się zmieniły i nowe kosmiczne wyzwania budzą nie tylko mały entuzjazm, ale nawet sprzeciw ponad 60 proc. ankietowanych Amerykanów. Społeczeństwo ma inne problemy, chce wydawać pieniądze na edukację, opiekę zdrowotną czy ochronę środowiska. Nieco niechętnie zaś patrzy na podbój kosmosu.

Budowa stacji kosmicznej, marsjańskie roboty budzą już znacznie mniejsze zainteresowanie niż kiedyś. To oczywiście może się zmienić, jeśli Rosjanie, Chińczycy czy Europa staną do kolejnego wyścigu w kosmosie albo marsjańskie roboty coś wreszcie znajdą na Czerwonej Planecie.

06:30