Andrzej Modrzejewski, prezes PKN Orlen został wczoraj na kilka godzin zatrzymany przez Urząd Ochrony Państwa. Według mediów zatrzymanie miało związek z aferą w PZU Życie. Sam Modrzejewski stwierdził, że to prowokacja.

REKLAMA

Urząd Ochrony Państwa nie chciał ujawniać żadnych informacji na temat ekspresowego zatrzymania i równie szybkiego zwolnienia Andrzeja Modrzejewskiego. Znacznie więcej można się dowiedzieć z oświadczenia wydanego przez PKN Orlen. Komunikat sugeruje, że zatrzymanie prezesa płockiej firmy miało związek z dzisiejszym posiedzeniem Rady Nadzorczej przedsiębiorstwa. Właśnie na nim ma paść wniosek o odwołanie Modrzejewskiego. Sam zainteresowany określił swoje zatrzymanie jako prowokację. "Myślałem, że żyję w wolnym kraju, a tu okazuje się, że nie do końca jest to prawda. Zarzut dotyczy sprawy sprzed czterech lat. Moim zdaniem jest to prowokacja przed posiedzeniem Rady Nadzorczej i Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy" - napisał Modrzejewski w oświadczeniu. Minister skarbu nie pozostaje dłużny. Wiesław Kaczmarek uważa, że oświadczenie PKN Orlen jest zbiorem insynuacji. O co w tym wszystkim chodzi, próbował ustalić reporter RMF, Piotr Salak:

Groźba odwołania wisi nad Modrzejewskim od grudnia zeszłego roku. Wówczas, w trakcie posiedzenia Rady Nadzorczej PKN Orlen, również próbowano pozbyć się Modrzejewskiego oraz wiceprezesa Jarosława Tyca, rekomendowanego przez Skarb Państwa. Wniosek przepadł jednak w głosowaniu.

07:40