Sylwester zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim – jak co roku – u naszych zachodnich sąsiadów powraca debata o fajerwerkach. W Polsce sprzedaż pirotechniki trwa przez cały rok, podczas gdy w Niemczech obowiązują surowe ograniczenia. To sprawia, że przygraniczne sklepy przeżywają prawdziwe oblężenie. Niemcy są w stanie wydać jednorazowo na kupno fajerwerków nawet kilkaset euro. Sprzedający tylko zacierają ręce.
- W Polsce fajerwerki kategorii F2 można kupować przez cały rok, ale odpalać tylko w sylwestra i Nowy Rok.
- W Niemczech sprzedaż fajerwerków jest ograniczona do kilku dni przed sylwestrem, co powoduje tłumy klientów i szybkie wyprzedanie towaru.
- Polskie fajerwerki są hitem w Niemczech ze względu na niższe ceny i większy wybór, a niemieccy klienci często zostawiają nawet 500 euro za zakupy.
- Nielegalny handel pirotechniką rośnie, zwłaszcza przez internet i media społecznościowe, co budzi obawy niemieckiej policji.
W Polsce miłośnicy fajerwerków nie muszą czekać na koniec grudnia, by zaopatrzyć się w rakiety, petardy czy zimne ognie. Sprzedaż fajerwerków kategorii F2 jest legalna przez cały rok, a jedynym ograniczeniem jest wiek - nabywca musi mieć ukończone 18 lat. To zupełnie inna sytuacja niż w Niemczech, gdzie fajerwerki mogą być sprzedawane tylko na kilka dni przed sylwestrem.
Choć zakup pirotechniki jest w Polsce swobodny, prawo jasno określa, kiedy można ją odpalać. Zgodnie z przepisami, fajerwerki można wystrzeliwać wyłącznie 31 grudnia i 1 stycznia. W pozostałe dni ich użycie grozi mandatem. To jednak nie odstrasza ani Polaków, ani licznych klientów zza zachodniej granicy.
W niemieckiej Bremie już tradycyjnie w przeddzień sylwestra sklepy z fajerwerkami przeżywają prawdziwe oblężenie. Dla wielu osób to wręcz rytuał. Tak jest u nas co roku - mówi dla portalu Focus.de Christoph Pawlowski, który jest właścicielem jednej z hurtowni w mieście. Gdy w poniedziałek punktualnie o północy otworzył drzwi magazynu, w kolejce stało już około 1000 klientów.
Pawlowski nie kryje satysfakcji z obrotów. Średnio Niemcy wydają na fajerwerki około 160 euro, choć nie brakuje i takich, którzy zostawiają w kasie nawet 6000 euro! Na fajerwerki zawsze znajdą się pieniądze, jeśli się je lubi - podkreśla.
O popularności pirotechniki świadczą puste półki już pierwszego dnia sprzedaży. Największym hitem są wyroby z Polski.
W Słubicach, tuż przy granicy z Niemcami, sprzedaż fajerwerków trwa w najlepsze przez cały grudzień. Właścicielka jednego ze sklepów z pirotechniką potwierdza, że około 90 proc. jej klientów pochodzi z Niemiec. Są w stanie podczas jednej wizyty wydać nawet 500 euro. Dla Niemców i tak zakupy w Polsce to nie tylko większy wybór, ale przede wszystkim niższe ceny.
Mimo legalnej sprzedaży w Polsce przewóz fajerwerków do Niemiec często narusza tamtejsze prawo. Dlatego nielegalne fajerwerki są coraz częściej oferowane i kupowane przez internet. Niemiecka policja podkreśla, że media społecznościowe, takie jak TikTok czy Telegram, stały się nowym kanałem dystrybucji nielegalnych petard.
Zdecydowana większość fajerwerków, zarówno tych legalnych, jak i nielegalnych, pochodzi z Chin. Do Niemiec trafiają głównie przez Polskę i Czechy. Oficjalne dane mówią o 42 000 ton zaimportowanych fajerwerków tylko do września 2025 roku, a produkcja krajowa sięga niemal 5000 ton.
Coraz częstsze wypadki, a także przypadki celowego atakowania służb ratunkowych i policji fajerwerkami, sprawiają, że w Niemczech rośnie presja na wprowadzenie ogólnokrajowego zakazu petard.
Przeciwnicy fajerwerków przywołują przykład Holandii, która - mimo bycia jednym z czołowych producentów petard - zdecydowała, że od sylwestra 2026 prywatne pokazy fajerwerków przejdą do historii. Zastąpią je wyłącznie oficjalne, profesjonalne pokazy, na wzór tych z Nowego Jorku czy Sydney.
Co więcej, Holandia apeluje o wprowadzenie ogólnoeuropejskiego zakazu używania silnych fajerwerków, które coraz częściej są wykorzystywane jako materiały wybuchowe przez przestępców.
Czy taki scenariusz czeka również Niemcy, a może i Polskę? Debata jeszcze długo nie ucichnie.