„Akt oskarżenia w sprawie Grudnia '70 jest niekompletny, pełen przeinaczeń i powinien zostać zwrócony prokuraturze.” - mówi Wojciech Jaruzelski. Wczoraj generał zakończył składanie wyjaśnień w procesie. Jaruzelski nie przyznaje się do winy.

REKLAMA

Wczoraj stwierdził, że prokuratura, wbrew opinii wielu profesorów prawa, oskarża go o „sprawstwo kierownicze”, choć wcześniej nie ustalono bezpośrednich sprawców masakry. Kolejnym zarzutem generała jest to, że prokuratura nie ustaliła, skąd wzięły się informacje o groźbach sabotażu, topienia statków w stoczni gdyńskiej, wysadzenia w powietrze tlenowni, co spowodowało zamknięcie zakładu i w konsekwencji decyzję Zenona Kliszki o użyciu broni, w celu niedopuszczenia tam robotników. Jego zdaniem nie ustalono też, kto spowodował, że mimo ostrzeżeń i strzałów ostrzegawczych stoczniowcy ruszyli na szpaler wojska. Dzisiaj dalszy ciąg procesu w sprawie Grudnia ‘70.

Oskarżeni w obecnym procesie to: 78-letni dziś gen. Jaruzelski (wówczas szef MON), Stanisław Kociołek (wicepremier PRL), gen. Tadeusz Tuczapski (były wiceszef MON) oraz czterej dowódcy jednostek wojska tłumiących protesty. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do zarzutów. Wszystkim grozi dożywocie. Odpowiadają z wolnej stopy.

Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 roku, podczas tłumienia przez milicję i wojsko robotniczych protestów przeciw drastycznym podwyżkom cen, zginęły co najmniej 44 osoby. Decyzję o użyciu broni wydał nieżyjący już szef PZPR Władysław Gomułka. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności.

foto Archiwum RMF

08:25