"Tragiczna, szokująca i niezrozumiała decyzja. Łukaszenko pokazał, że nie jest zainteresowany współpracą z Zachodem" - mówi o rozstrzelaniu podejrzanych o zamach w mińskim metrze wiceszef PE Jacek Protasiewicz. "Po tej decyzji ciężko sobie wyobrazić powrót wiosny w relacjach polsko-białoruskich, zima będzie trwała dłużej. W następny poniedziałek zbiorą się ministrowie spraw zagranicznych krajów UE, jeśli będą decyzje o sankcjach, a myślę, że będą, nasi ambasadorowie nie wrócą do Mińska, może nastąpić nawet redukcja obecnego personelu ambasad do szczebla konsularnego" - zapowiada gość RMF FM.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Protasiewicz: Będą sankcje, ambasadorowie pewnie nie wrócą do Mińska

Konrad Piasecki: Czy rozstrzelanie dwójki podejrzanej o zamach w mińskim metrze Europa powinna potraktować jak sądową zbrodnię reżimu Łukaszenki?

Jacek Protasiewicz: Wiele wskazuje na to, że ten proces nie był uczciwy. Wątpliwości, które były - i one nie były mnożone sztucznie, były naturalne - powinny przemawiać na korzyść oskarżonych. Niewykluczone, że kiedyś reżimowi będzie trzeba zapłacić, rozliczyć się z tego procesu i tej decyzji, decyzji szokującej i smutnej, tragicznej w sensie humanitarnym.

Matka jednego z oskarżonych mówi: "Gdybym nie prosiła o pomoc Europy, tylko po cichu Łukaszenkę, to mój syn by żył".

Druga rodzina nie zwracała się w żaden sposób o pomoc do nikogo i ten drugi młody chłopak też został rozstrzelany. Tutaj myślę, że w najmniejszym stopniu nie należy winić ani matki, ani obrońców praw człowieka spoza Białorusi o tę śmierć. To była decyzja autonomiczna, samodzielna władz białoruskich, okrutna i dla mnie niezrozumiała.

A Łukaszenko znów udowadnia nią światu, jak bardzo liczy się z jego zdaniem?

Łukaszenko zademonstrował że wartości europejskie są mu naprawdę obce. Tu nie chodzi już tylko o relacje z Unią Europejską, ale też o starania o członkostwo w Radzie Europy. W Radzie Europy może być państwo, które nie przeprowadza egzekucji kary śmierci

Łukaszenko zademonstrował tym samym, że de facto wartości europejskie są mu naprawdę obce. Tu nie chodzi już tylko o relacje z Unią Europejską, ale też o starania o członkostwo w Radzie Europy. W Radzie Europy może być państwo, które nie przeprowadza egzekucji kary śmierci. W związku z powyższym to jest demonstracja tego, że wbrew deklaracjom i zapowiedziom, wbrew werbalnym staraniom, Łukaszenko nie jest zainteresowany współpracą z Zachodem. Bardzo to jest też politycznie smutne.

Czy w tej sytuacji na Białoruś powinni wracać unijni ambasadorowie, w tym ten wydalony czy niemal wydalony ambasador Polski?

Kwestia relacji dyplomatycznych to jest coś nieco innego. Na pewno po tej decyzji ciężko sobie wyobrazić powrót wiosny w relacjach Unii Europejskiej z Białorusią. Na pewno ta zima będzie trwała dłużej, niż to pierwotnie wyglądało, i to za sprawą kompletnie nieracjonalnych zachowań Łukaszenki.

Czyli pan mówi, że trzeba iść na ostry i twardy kurs z dyktaturą Łukaszenki?

Na pewno po tej decyzji ciężko sobie wyobrazić powrót wiosny w relacjach Unii Europejskiej z Białorusią. Na pewno ta zima będzie trwała dłużej, niż to pierwotnie wyglądało

Widać, że niestety chyba nie ma z kim negocjować. Z jednej strony są deklaracje o woli współpracy, o gotowości do porozumienia, nawet o członkostwo w Radzie Europy, a z drugiej strony są takie decyzje jak ta dotycząca egzekucji kary śmierci w sytuacji, w której jest tyle wątpliwości, że nie tylko europejscy politycy, ale ONZ, Rada Europy i wszystkie ważne organizacje praw człowieka na świecie mnożą wątpliwości, prosząc o nieegzekwowanie tej kary śmierci.

Ale rozumiem, że nie przewiduje pan takiego scenariusza, żeby dyplomaci czy ambasadorowie zostali w swoich krajach i nie wrócili już na Białoruś?

To pewnie będzie zależeć od decyzji w przyszły poniedziałek, ministrów spraw zagranicznych UE o sankcjach już takich ekonomicznych na Białorusi. Jeśli te sankcje będą wprowadzone - a myślę, że będą - to wówczas dyplomaci pewnie nie wrócą, a być może nawet nastąpi jeszcze dalsze ochłodzenie stosunków dyplomatycznych. Być może nawet zredukowanie personalne ambasad do niższego, konsularnego szczebla. Czyli do takich stosunków jakie łączą dzisiaj Białoruś ze Stanami Zjednoczonymi.

Czy Donald Tusk zostanie za trzy lata szefem Komisji Europejskiej?

Donald Tusk mówi wyraźnie dzisiaj o tym, że dzisiaj nad tym tematem się nie zastanawia i rzeczywiście można powiedzieć tak: w Parlamencie Europejskim czy w ogóle w Brukseli jest on traktowany jako jeden z najważniejszych polityków europejskiej prawicy. Ale od tego stwierdzenia do momentu wyboru na szefa Komisji Europejskiej jest bardzo daleka droga. Nie tylko w sensie czasu, bo to są ponad dwa lata, ale też muszą zostać spełnione pewne warunki, a w szczególności kandydata na szefa Komisji Europejskiej wskaże ta partia, która wygra wybory do Parlamentu Europejskiego. A czy wygrają konserwatyści, czy wygrają socjaliści, tego dzisiaj nie sposób przewidzieć.

Jeśli te sankcje będą wprowadzone - a myślę, że będą - to wówczas dyplomaci pewnie nie wrócą, a być może nawet nastąpi jeszcze dalsze ochłodzenie stosunków dyplomatycznych

W tym scenariuszu wygranej to jest przesądzone, dogadane? Czy Europa wie, że jeśli wygra europejska prawica, to Tusk będzie następcą Barroso? To prawda? Pan też ma takie wrażenie, takie poczucie?

Nie, nie mam takiego poczucia, dlatego że po pierwsze sam Donald Tusk nigdy nie wyraził zainteresowania aspiracją do tej funkcji. Po drugie, to, o czym się mówi w Parlamencie Europejskim, to są na razie spekulacje, a źródło "Uważam Rze" było głównie zlokalizowane w Parlamencie Europejskim, czy te dwa niezależne źródła. I po trzecie, jak mówię - Donald Tusk jest jednym z trzech, najdalej czterech najważniejszych polityków europejskiej prawicy, ale czy za dwa lata będzie to on, czy ktokolwiek inny rekomendowany na funkcję przewodniczącego, naprawdę jest za wcześnie na ten temat spekulować. Dziennikarz "Uważam Rze" przesadził, że te sprawy są przesądzone. Na pewno jest on (Donald Tusk - RMF FM) szanowany, doceniany i brany pod uwagę, ale bez własnej inicjatywy, bez własnej wiedzy nawet.

A większe szanse ma dzisiaj Jan Krzysztof Bielecki na szefostwo Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju?

No ma absolutne...

Ale to jest dogadane już czy to jest tak, że zgłaszamy kandydaturę i rzucamy ją na szerokie wody?

Może na szerokie wody nie, ale jest on jednym z kilku najważniejszych kandydatów. Biorąc pod uwagę przeszłość premiera, przeszłość jednego z dyrektorów Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju i wreszcie sukcesy polskie, w tym również osobiste sukcesy Jana Krzysztofa Bieleckiego, bo przez ostatnie lata szefował on Radzie Gospodarczej przy premierze, więc część tych naszych osiągnięć gospodarczych, które w Europie są niezwykle cenione, jest również zasługą Jana Krzysztofa Bieleckiego.

Czy człowiek, który kierował kampanią wyborczą Platformy, powie dziś: "O takie rządzenie walczyłem"?

Donald Tusk jest jednym z trzech, najdalej czterech najważniejszych polityków europejskiej prawicy- szanowany, doceniany i brany pod uwagę na stanowisko szefa KE

Tak, o takie rządzenie walczyłem. Niezależnie od wielu krytycznych głosów i opinii, które czasami niesprawiedliwie słyszy się na temat początku tej drugiej kadencji, proszę zauważyć, od pierwszego niemal miesiąca po wyborach ten rząd, a w szczególności premier, chwycił byka za rogi. Zaczął przeprowadzać bardzo poważne reformy - zapowiedział ich przeprowadzenie, bo teraz je konsultuje. To nie jest łatwe, w żadnym kraju nie jest łatwe.

Ale zauważam też, jak bardzo Polacy demonstrują rozczarowanie tymi rządami Donalda Tuska i jak bardzo PiS zaczyna was doganiać w sondażach.

Co do sondaży, ja mam osobiste doświadczenia i to wieloletnie, które powodują, że mam pewien dystans do nich. Pamięta pan, w 2005 roku przewidywały one zwycięstwo Platformy - Platforma przegrała. W zeszłym roku pokazywały niewielką przewagę, a w zasadzie ryzyko porażki Platformy - Platforma wygrała z 10-punktową przewagą. Co do sondaży - myślę - należy się taki elementarny dystans i spokój w ocenie. Natomiast zawsze zapowiedź reform, zwłaszcza trudnych jak wydłużenie wieku emerytalnego, będzie powodować wątpliwości. Przy czym jest czas, by je skonsultować, wprowadzić i dopiero efekty będą wpływały na decyzje polityczne wyborców, kiedy przyjdzie ten czas.

To ostatnie pytanie, proszę odpowiedzieć "tak" albo "nie". Czy para Kaczyński-Ziobro powinna stanąć przed Trybunałem Stanu?

Tak, o takie rządzenie walczyłem. … Ten rząd, a w szczególności premier, chwycił byka za rogi. Zaczął przeprowadzać bardzo poważne reformy

Nie ma odpowiedzi "tak" albo "nie", bo ja nie znam ekspertyz prawnych, kompletnego uzasadnienia wniosku Platformy. Na pewno jest wiele wątpliwości, które narosły wokół ich rządów. Wszystkie zabrał w swojej komisji pan poseł Kalisz. One są poważne, ale czy uzasadniają wystąpienie z wnioskiem o Trybunał Stanu? Proszę mi wybaczyć, ale tego nie jestem w stanie ocenić.