Działające od kilku dni w Warszawie fotoradary straży miejskiej biją rekordy. Dwa uruchomione pod koniec listopada urządzenia zdążyły już zrobić kilka tysięcy fotografii kierowcom, który mają zbyt ciężką nogę - dowiedział się reporter RMF MAXXX Przemysław Mzyk.

REKLAMA

Dwa nowe i zabójcze dla kierowców przekraczjących prędkość fotoradary działają na Trakcie Brzeskim i Trasie Armii Krajowej. Ich wyjątkowa i bezlitosna skuteczność polega na tym, że oba działają w trybie on-line. Zdjęcia z fotoradarów przesyłane są do straży miejskiej drogą radiową, a proces ustalania danych właściciela pojazdu odbywa się automatycznie. Takie rozwiązanie sprawia, że zmotoryzowany popełniający wykroczenie otrzymuje "pocztówkę" już w ciągu czterech dni, a nie - jak do tej pory - dopiero po 2-3 tygodniach.

Jak wynika ze statystyk warszawskich strażników, prędkość najczęściej przekraczana jest między godzinami 18 i 6 rano oraz w weekendy. Średnio - o 40 km/h.

Niechlubnym rekordzistą ostatnich dni okazał się kierowca forda, który pędził Traktem Brzeskim 208 km/h w miejscu, w którym dozwolona była prędkość 60 km/h. Młody mężczyzna nie otrzymał jednak mandatu. Strażnicy stwierdzili, że kara w wysokości 500 złotych to zbyt mało za tak znaczne przekroczenie szybkości - tym bardziej, że pirat narażał życie swojej pasażerki oraz pozostałych uczestników ruchu. Sprawa została skierowana do sądu, który może ukarać pirata drogowego grzywną do 5 tysięcy złotych.