"Jak znasz swoje ciało, wiesz jak reaguje na zimno, umiesz czytać jego sygnały - to nie ma w tym żadnej magii - mówią Valerjan Romanovski i Piotr Marczewski, którzy na Stadionie Narodowym w Warszawie brali udział w próbie pobicia rekordu Guinnessa w zbiorowym morsowaniu. Do tej pory wynosił on 12 godzin. Jak zgodnie podkreślają: głowa jest najważniejszym elementem, kiedy mamy coś do pokonania. To ona często decyduje o tym, czy się uda, czy też nie.

REKLAMA

Pod koniec października pięć osób na Stadionie Narodowym morsowało przez 13 godzin. Udało nam sie pobić rekord, który do tej pory wynosił 12 godzin - przyznają zgodnie Valerjan Romanovski - na co dzień rowerzysta ekstremalny i Piotr Marczewski ekspert od survivalu.

Valerjan to człowiek, który nie zna granic. Uważam go za gościa do zadań arcytrudnych - podkreśla Piotr Marczewski. Głowa jest najważniejszym elementem, przede wszystkim wtedy, kiedy mamy coś do pokonania. Jeżeli mamy przekroczyć jakieś granice - dodaje. I jak zaznacza: praca nad głową to m.in umiejętność pracy ze swoim ciałem, słuchania go i odczytywania tego co do nas mówi.

Piotr Marczewski pytany o ostatnią próbę bicia rekordu Guinnessa w zbiorowym morsowaniu odpowiada: ktoś, kto nigdy nie doprowadzał do wychłodzenia i ogrzania swojego organizmu przez 13 godzin, nie wie o czym mówimy.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Kiedy mięśnie nie dają rady do akcji wkracza... głowa. Posłuchaj rozmowy Urszuli Gwiazdy z Valerjanem Romanovskim i Piotrem Marczewskim

"Wyciszyć oddech"

Pierwsze wejście do wody jest najtrudniejsze. Pojawia się adrenalina. A ona rozszerza naczynia krwionośne. Wtedy czuje się przeszywające zimno. Trzeba wyciszyć oddech, zapomnieć, że siedzi się w zimnej wodzie, trzeba się uspokoić i rozmawiać ze sobą - radzi Valerjan Romanovski.

Organizm ma szereg systemów obronnych, jeżeli znamy swoje ciało potrafimy je odczytywać - podkreśla Piotr Marczewski. Valerjan jest jednym wielkim mięśniem. Kiedy wchodzi się do wody i jest zimno, pojawiają się u niego drżenia mięśniowe. Ludzie robią błąd próbując je opanować - tłumaczy. Tak organizm dostosowuje się do zimna - zaznacza.

Najgorsza rzecz to powstrzymywanie tego procesu - mówi Piotr Marczewski.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Czy można zwariować, kiedy jest zimno? Jesteśmy głodni i zmęczeni? Posłuchaj rozmowy Urszuli Gwiazdy z Valerjanem Romanovskim i Piotrem Marczewskim

Wchodziliśmy do wody z temperaturą ciała 36 stopni C. to była temperatura badana z ucha. A wchodząc po 12 minutach mieliśmy temperaturę 37 stopni C. Lodowata woda wychładza człowieka 25 razy szybciej niż zimne powietrze - tłumaczy Piotr Marczewski. Robimy to przez wiele lat i znamy swoje organizmy. Przez 13 godzin byliśmy w wodzie. Każdy ogrzewał się na swój sposób. Nikomu temperatura ciała nie spadła poniżej 35 i pół stopnia C. A to nic groźnego się tam nie wydarzyło - podkreśla.

To jest dla nas trening przed styczniowym wyjazdem do Jakucji - dodaje Valerjan Romanovski, który chce rowerem przemierzyć tysiąc kilometrów przy temperaturze spadającej momentami do minus 40 stopni C.

TU PRZECZYTASZ WIĘCEJ O WYPRAWIE

Jak zaczynamy rozumieć organizm to czujemy spokój. Widzimy, że mamy kontrolę, organizm się wycisza, jesteśmy w strefie komfortu - opowiada.

Jak jesteśmy pobudzeni, naczynia krwionośne się rozszerzają, mamy większe straty ciepła. Wszystko zaczyna się sypać. Tracimy kontrolę - mówi Valerjan Romanovski.