Zrozumienie zagmatwanej sytuacji w Sądzie Najwyższym wbrew pozorom wcale nie wymaga wiele wysiłku. Wystarczy porównać to, co się stało z tym, co według nowej ustawy powinno się stać. To drugie po prostu nie nastąpiło. Prezydent nie podjął żadnej decyzji – uznał tylko decyzję I Prezes SN.

REKLAMA

Kierująca Sądem Najwyższym prof. Małgorzata Gersdorf wyznaczyła wczoraj swojego zastępcę, prezesa Izby Pracy SN Józefa Iwulskiego. Wbrew usilnie forsowanej przez Kancelarię Prezydenta incepcji stało się to bez udziału prezydenta Andrzeja Dudy. Zarządzenie w tej sprawie pani prezes podpisała wczoraj ok. 15:30, zatem jeszcze przed wizytą w pałacu prezydenckim.

Według słów ministra Pawła Muchy, prezydent w rozmowie z I Prezes także wyraził wolę powierzenia kierowania sądem najstarszemu stażem prezesowi SN - właśnie Józefowi Iwulskiemu. Tyle że... wcale tego nie zrobił.

Woli nie było

Woli Andrzeja Dudy nie starczyło na podjęcie w tej sprawie decyzji. Prezydent nie skorzystał z przepisu art. 111 par. 4 ustawy, mówiącego, że po przejściu I Prezes w stan spoczynku to on, prezydent "do czasu objęcia stanowiska przez wybranego prezesa powierzy kierowanie Sądem Najwyższym wskazanemu sędziemu SN".

Prezydent ani nie powierzył, ani nie wskazał - po prostu zgodził się na rozwiązanie, które wybrała I Prezes. Ta zaś w ostatnim dniu swojego urzędowania (według przepisów nowej ustawy, nie według Konstytucji) skorzystała z art. 14 par. 2: "W czasie nieobecności Pierwszego Prezesa SN zastępuje go wyznaczony przez niego Prezes Sądu Najwyższego".


Wolne stanowisko czy nieobecność

Różnica użytych i nieużytych we wczorajszej operacji przepisów jest podstawowa: zastępuje się osobę nieobecną, na opróżnione stanowisko trzeba kogoś powołać. Godząc się na uznanie, że I Prezes jest nieobecna (na co wskazuje art. 14 par. 2) prezydent w istocie podważył działanie przepisów swojej własnej ustawy, mówiących, że od dziś I Prezes nie ma.

Zamiast powierzyć komuś pełnienie obowiązków na stanowisku opróżnionym, Andrzej Duda zgodził się na formułę, w której Małgorzata Gersdorf pozostaje I Prezesem Sądu Najwyższego, tyle że kiedy jej nie ma - jej obowiązki pełni prezes Iwulski. Zastępuje się osoby, które wrócą, osoby które odeszły, mają nie zastępców, ale następców.


/ Marcin Kmieciński / PAP
/ Marcin Kmieciński / PAP
/ Marcin Kmieciński / PAP
/ Marcin Kmieciński / PAP
/ Marcin Kmieciński / PAP
/ Marcin Kmieciński / PAP
/ Marcin Kmieciński / PAP
/ Marcin Kmieciński / PAP
/ Marcin Kmieciński / PAP
/ Marcin Kmieciński / PAP

Zastępca czy następca?


Gdyby poważnie traktować deklaracje Kancelarii Prezydenta, że nie ma dziś I Prezesa SN, należałoby uznać, że zastępować jej pod jej nieobecność nie można. Bo kiedy się pojawia - zastępca staje się zbędny. Prezydent następcy nie wskazał, ani mu obowiązków I Prezes nie powierzył. Nie wykonał więc dyspozycji swojej własnej ustawy.

Nie stwierdził nawet, że Małgorzata Gersdorf przeszła w stan spoczynku, mimo że mówi o tym art. 39 ustawy o Sądzie Najwyższym: "Datę̨ przejścia sędziego Sądu Najwyższego w stan spoczynku albo przeniesienia sędziego Sądu Najwyższego w stan spoczynku stwierdza Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej".

Powikłania wiekowe, formalne i zdrowotne

Osobliwością sytuacji jest też mocne naginanie przepisów ustawy dotyczących wieku. Prof. Gersdorf przechodzi w stan spoczynku zgodnie z przepisem, który to nakazuje po ukończeniu 65 roku życia. Sędziowie 65+ do 3 maja mogli złożyć oświadczenia o chęci dalszego orzekania i odpowiednie zaświadczenia lekarskie. Prof. Gersdorf ich nie złożyła, i na tej podstawie jest wg ustawy sędzią SN w stanie spoczynku. Zastępujący ją sędzia Iwulski z kolei złożył w odpowiednim terminie oświadczenie, nie załączył do niego jednak zaświadczeń o zdolności do pełnienia urzędu sędziego. Nie spełnił więc wymogu ustawy, zatem także powinien być dziś uznany za sędziego w stanie spoczynku.

Major Major Gersdorf

To, że odesłana z SN z powodu wieku jego I Prezes ma lat 65, a zastępujący ją sędzia jest od niej starszy (ma lat 66) jest już tylko dopełnieniem paradoksów, które możemy w sprawie SN obserwować.

Generalnie jednak nowa ustawa o Sądzie Najwyższym jest w sprawie obsady funkcji I Prezesa aktem zamrożonym. Prezydent nie wskazał sędziego, który miałby pełnić jego obowiązki. Małgorzata Gersdorf wskazała za to osobę, która ją zastępuje pod jej nieobecność, ale nadal przez sędziów uznawana jest za I Prezes SN. Prezydent twierdzi zaś, że I Prezesa w SN nie ma, a mimo to pozwala, by wskazywał zastępcę na czas nieobecności. A kiedy I Prezes jest obecna - instytucja zastępcy jest niedorzecznością.

Przypomina to w przewrotny sposób postać Majora Majora z pamiętnego "Paragrafu 22" Josepha Hellera - oficera, który zezwalał na wpuszczanie innych do swojego gabinetu tylko wtedy, kiedy go w nim nie ma.