Gdański biznesmen, który według ABW ma związek z aferą Amber Gold, składa zawiadomienie do prokuratury w sprawie zagrożenia życia, jego i jego rodziny. W specjalnym wywiadzie dla RMF FM Mariusz Olech twierdzi, że choć nie ma nic wspólnego z Marcinem P., to od wybuchu afery otrzymuje telefony z pogróżkami.

REKLAMA
Mariusz Olech, według relacji mediów powołujących się na źródła w ABW miał stać za biznesem Amber Gold i pomagać Marcinowi P. - szefowi spółki - w wywożeniu złota do Niemiec.

Roman Osica: Czy pomagał pan Marcinowi P. sterować działalnością spółki oferującej lokaty w złocie?

Mariusz Olech: Marcina P. nigdy w życiu nie widziałem, nigdy w życiu nie miałem żadnych stosunków handlowych. Nigdy w życiu nie zamieniłem z nim ani jednej rozmowy telefonicznej, nie wysłałem żadnego smsa, więc nie wiem, skąd bierze się to pomówienie.

Skąd w takim razie w ABW takie przekonanie, że byliście panowie partnerami w interesach?

O to należy zapytać Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ja nie mam zielonego pojęcia, skąd to się wzięło, nie miałem nigdy w życiu do czynienia ani z firmą Amber Gold, ani z panem Marcinem P.

Zamierza pan pójść do prokuratury. Idzie pan złożyć zeznania. Dlaczego?

Zamierzam złożyć te zeznania, ponieważ nie mogę pogodzić się z tym, że ktoś zarzuca mi nieprawdę, z którą nie mam kompletnie nic wspólnego.

A co pan chce uzyskać w tej prokuraturze w takim razie?

Nie ukrywam, że poprzez sytuację, która się wytworzyła, czyli poprzez materiały, które zostały stworzone, otrzymałem parę telefonów zewnętrznych grożących mnie i mojej rodzinie. Nie ukrywam, że zamierzam złożyć doniesienie do prokuratury na zagrożenie mojego życia i mojej rodziny.

A kto dzwonił?

Dzwonią jacyś ludzie podstawieni, którzy się nie przedstawiają, składają terminy, żeby zwrócić pieniądze do Amber Gold, a jeżeli ich nie zwrócę, to będę miał olbrzymie problemy lub też narażą życie moje i mojej rodziny.

Co pan zamierza powiedzieć w prokuraturze? Dokładnie to, co mi teraz, czyli, że nie miał pan żadnych stosunków finansowych czy też interesów właśnie z Marcinem P.?

Nigdy w życiu pana Marcina P. nie widziałem, nie wiem, kto to jest. Znam go tylko z relacji prasowych, a wszelkie materiały przeciwko mnie są wymyślone, nie mam zielonego pojęcia skąd i dlaczego.

I to jest pana inicjatywa?

Są takie domniemania, że ktoś chciał odwrócić uwagę od całej sytuacji, od pana Marcina P., wskazując moją osobę

Tak, ja sam osobiście chcę się zgłosić do prokuratury i żądam przesłuchania, ponieważ jest to dla mnie i dla mojej rodziny zagrożenie życia. To, co się wydarzyło.

Czyli nikt z prokuratury wcześniej się z panem nie kontaktował, żeby pan złożył takie zeznania?

Nikt się ze mną nie kontaktował, ani nikt nie zapytał się mnie o zdanie, czy ja miałem cokolwiek wspólnego z tą sprawą.

A czy zastanawiał się pan, dlaczego akurat pana połączono z Marcinem P.? O co tutaj może chodzić?

Rozmawiałem z dwoma lub trzema kancelariami prawnymi na ten temat. Są takie domniemania, że ktoś chciał odwrócić uwagę od całej sytuacji, od pana Marcina P., wskazując być może moją osobę.

Bo pan mieszkał w Hamburgu?

Ja mieszkałem w Hamburgu. Nie ukrywam, że jestem ze środowiska lotniczego, gdyż jestem pilotem samolotowym, obecnie robię licencje na śmigłowce. Być może ktoś to skojarzył, że to mogę być ja.

Pojawiła się informacja, dosyć szeroko komentowana później w mediach, o tym, że to złoto Amber Goldu miało być wożone pierwszym samolotem właśnie do Hamburga. Czy na ten temat może pan coś powiedzieć? Czy jest to sytuacja panu wiadoma?

Dla mnie to jest sytuacja patowa, bo ja w ogóle nie mam pojęcia, czy to mogło być wożone do Hamburga czy nie. Ja mogę tylko jednoznacznie stwierdzić, że od 5 lat nie byłem w Hamburgu, także to jest dla mnie wyznacznik tego wszystkiego, a reszta - to już należy się domyślać.