"Wnukami zajmuje się babcia. Dziś mamy posiedzenie Senatu. Wiem, że szkoły są zamknięte. To trafne rozwiązanie. W tej sytuacji kluczowe słowo to odpowiedzialność, roztropność. Musimy być zdyscyplinowani" - mówi Stanisław Karczewski wicemarszałek Senatu. Według gościa Porannej rozmowy w RMF FM koronawirus jest nieznany. "Widać , że jest groźny, łatwo nim się zarazić". Kościoły? "Pójdę w niedzielę do kościoła o 7 rano, kiedy jest mało osób" - podkreśla.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Stanisław Karczewski: W niedzielę pójdę do kościoła na 7 rano. Wtedy jest mało osób

Wniosku o odwołanie marszałka Grodzkiego nie będzie. Ale apelujemy, żeby podał się do dymisji - mówi gość Porannej rozmowy w RMF FM Stanisław Karczewski. Zdaniem wicemarszałka Senatu, marszałek popełnia dużo błędów.

Pytany o Jacka Kurskiego odpowiada: on nie rządzi telewizją. Nie jest prezesem, a decyzje podejmuje prezes. Są już zmiany w ramówce - zauważa.

Pytany o upokorzenie prezydenta Andrzeja Dudy, gość Roberta Mazurka zaznacza: nie ma mowy o żadnym upokorzeniu. Są zmiany w telewizji.

Z marszałkiem Grodzkim przeszliśmy na ty, ale w poprzedniej kadencji - tłumaczy Stanisław Karczewski. Rozmawiamy oficjalnie a nie prywatnie. Nie mogę do trzeciej osoby w państwie mówić Tomku - zaznacza Poranny gość RMF FM.

Nie zdążyłem dojechać. Organizuję konkurs, który miał wyznaczony termin - powiedział w internetowej części rozmowy Stanisław Karczewski, odpowiadając na pytanie, dlaczego nie wziął udziału w głosowaniu senackiej poprawki przekazującej 2 mld zł na onkologię. Jechałem z mojego okręgu wyborczego, 80 km stąd. Nie zdążyłem dojechać, bardzo szybko były głosowania - tłumaczył.

Wicemarszałek Senatu odniósł się też do spadających cen ropy na światowych rynkach. Cena baryłki spadła z 70 do 30 USD. Mnie to cieszy, bo będziemy taniej kupować benzynę i wszystko będzie tańsze w Polsce - twierdzi Stanisław Karczewski.

Prawo i Sprawiedliwość oczekuje od marszałka Senatu, żeby podał się do dymisji. Robert Mazurek zapytał więc swojego gościa, jakie ma zarzuty do Tomasza Grodzkiego?

Te najważniejsze - chociażby powołanie i zorganizowanie zespołu, który ma badać konstytucyjność poszczególnych ustaw. Nigdy w Senacie takiej komisji nie było i to powołanej przez PO i złożonej ze "swoich" ekspertów, prowadzenie polityki zagranicznej w oderwaniu od tej, którą na podstawie konstytucji prowadzi rząd i prezydent, spotkanie z ambasadorem Rosji i wszystkie wpadki związane z zachowaniem z koronawirusem. Bardzo poważna pretensja jeszcze jest do pana marszałka o upolitycznienie Senatu - odpowiedział Stanisław Karczewski.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Stanisław Karczewski: W niedzielę pójdę do kościoła na 7 rano. Wtedy jest mało osób

Robert Mazurek: Dziadek?

Stanisław Karczewski: Dziadek.

To jest dzisiaj bardzo ważna funkcja dzisiaj, bo rozumiem, zaraz po programie, pędzi pan zajmować się wnukami.

Żona, czyli babcia zajmuje się wnukami.

A pan co? Będzie pan zbijał bąki?

W ogóle nie zbijam bąków, dzisiaj mam posiedzenie Senatu, staram się pracować w sposób efektywny.

Pytanie jest ważne, bo wie pan, że szkoły są zamknięte.

Wiem.

Pan daleko mieszka.

Nie, blisko mieszkam pana redaktora, blisko redakcji RMF FM, także przyszedłem pieszo, króciutki spacerek, 3-minutowy.

Śladu węglowego pan po sobie nie zostawił?

Nie.

Pytanie jest poważne. Jak pan myśli, długo to potrwa? Dwa tygodnie są szkoły zamknięte.

Tak, ja uważam, że to jest bardzo dobre, trafne rozwiązanie dla dzieci.

Ale nie przesadzamy, panie marszałku? Pytam pana jako lekarza.

Nie, kluczowe słowo to odpowiedzialność i roztropność, a przede wszystkim przestrzeganie wszystkich zaleceń, które są -przekazywane do opinii publicznej przez Głównego Inspektora Sanitarnego. Tu musimy absolutnie być zdyscyplinowani.

Tylko, że równo 10 lat temu była świńska grypa. Zmarło wtedy w jej wyniku 182 osoby w Polsce i nikt nie zamykał szkół, uniwersytetów, nie było orędzia prezydenckiego. Co takiego nagle się stało, że jesteśmy tak bardzo wyczuleni?

Jest to wirus nieznany, a widać, że groźny. Na pewno łatwo jest się nim zarazić. W szkole jednak przebywa bardzo blisko siebie, bardzo dużo dzieci. Dzieci łatwo przenoszą choroby i nie chorują.

A do kościoła się pan w niedzielę wybiera?

Wie pan, panie redaktorze, jestem przygotowany na to pytanie, bo wiedziałem, że pan zapyta. Tak, pójdę rano o 7, wtedy, kiedy jest bardzo mało osób i będę w kościele, zresztą też niedaleko stąd, panie redaktorze. Jeśli pan będzie, to się spotkamy.

Ja nie chodzę do tego kościoła, ale porozmawiajmy też o polityce, bo jednak życie polityczne w tym nieco zawieszonym państwie nie zamarło.

Nie zamarło.

Pan na przykład domaga się dymisji marszałka Grodzkiego. To najpierw pytanie: czy Prawo i Sprawiedliwość złoży wniosek oficjalny o odwołanie?

Nie, przecież jesteśmy doświadczonymi politykami, wiemy, że nie mamy większości, więc nie będziemy składali wniosku o odwołanie, ale apelujemy do pana marszałka, żeby podał się do dymisji.

Bo?

Bo nie radzi sobie. Popełnia bardzo dużo błędów. Nawet przed chwilką czytałem również wywiad w "Rzepie". Również tam kilka błędów ewidentnych... Odnoszę wrażenie, że cały wywiad i pytania i odpowiedzi były przez PR-owców, a nie przez lekarza...

Jeżeli pan mówi, że pytania były ustawione przez PR-owców, to jest poważny zarzut wobec dziennikarza.

Jest to zarzut, ale mam te zarzuty, dlatego że pan marszałek nie odpowiada na niektóre pytania, a dziennikarz nie dopytuje się, w przeciwieństwie do pana, bardzo wnikliwego dziennikarza.

Ale ja nie robię wszystkich wywiadów w Polsce.

Szkoda, bo byłyby bardzo interesujące.

Pan na przykład w interesujący sposób nie odpowiada na pytania.

Nie, staram się.

To zaraz zobaczymy.

Proszę bardzo.

Najpierw jednak jeszcze jedno tylko słowo w sprawie marszałka Grodzkiego. Czy to nie jest po prostu tak, że pan się nie potrafi pogodzić z tym, że to nie pan już jest marszałkiem?

Nie, bardzo dobrze jest mi na tej funkcji, zresztą byłem wicemarszałkiem, bardzo dobrze się tutaj czuję, dobrze się realizuję.

Wie pan, być wicemarszałkiem i zostać marszałkiem to co innego, niż być marszałkiem, a później zostać zdegradowanym.

Nie, to nie jest degradacja.

A to przepraszam.

Panie redaktorze, jest to na pewno niższa funkcja w państwie, wiem, że przecież marszałek, o czym dowiadujemy się od pana marszałka Grodzkiego, że to jest trzecia osoba w państwie.

Pan też to podkreślał.

Panie redaktorze, nieprawda. Raz, jeden jedyny powiedziałem o tym, że jestem trzecią osobą w państwie swojej żonie...

U mnie w rozmowie pan to mówił, nie jestem pańską żoną, zaprzeczam. Dementuję, nie jestem pańską żoną.

Panie redaktorze, jeśli już gdziekolwiek, kiedykolwiek mówiłem, to bardzo rzadko.

Dlaczego po tym całym wielkim spektaklu, który widzieliśmy przez dobrych parę dni, nadal telewizją rządzi Jacek Kurski?

Jacek Kurski nie rządzi telewizją.

A to w takim razie posłuchajmy.

Nagranie wystąpienia Jacka Kurskiego: "Przygotowałem wielką mowę podsumowującą moje dokonania, ale w świetle zaproszenia przez pana prezesa Łopińskiego, do tego, żebym był doradcą zarządu, myślę, że nie ma potrzeby, bo po prostu zostaję z państwem na pokładzie".

No zostaje, tak.

Ale jakie to cudowne, proszę pana: jako prezes Jacek Kurski zarabiał 21 tysięcy złotych, jako doradca będzie zarabiał 20 tysięcy złotych. Naprawdę co za nieprawdopodobna strata.

Czasami bywa sytuacja nawet jeszcze dalej idąca i doradca może zarobić więcej...

Na konferencji prasowej mówi: "nic się nie zmieniło, moi drodzy. Jestem z wami! Hej, to ja, wasz Jacek!"

Panie redaktorze, są fakty - nie jest prezesem. Jednak decyzje podejmuje prezes. Panie redaktorze...

Panie Jacku, drogi Jacku, bo znamy się jako dawni koledzy, dziennikarze, naprawdę szacun. To, co zrobiłeś z nimi wszystkimi, naprawdę brawa.

Ale panie redaktorze pan ze mną rozmawia, nie z Jackiem, sorry.

A z panem to porozmawiam tak...

Ale mogę odpowiedzieć na poprzednie pytanie? Panie redaktorze, prezesem polskiej telewizji jest Maciej Łopiński.

Pełniącym obowiązki prezesa

Pełni, wypełnia - jest prezesem pełniącym obowiązki. On podejmuje decyzje. Już są zmiany pewne w ramówce, bo już czytałem dzisiaj w prasie. Więc podejmuje decyzje. Nie rządzi Jacek Kurski. Jacek Kurski jest w telewizji.

To jest pańska decyzja. Zdaniem Jacka Kurskiego jest inaczej. Ale rozumiem, że pan wie więcej niż Kurski. Ja chcę spytać o politykę, a nie o wybitne osiągnięcia Jacka Kurskiego. Dlaczego ktoś zdecydował o tym, żeby tak upokorzyć prezydenta? Jedyny człowiek prezydenta w zarządzie telewizji, Marzena Paczuska została zawieszona, a jej gabinet zajął... Jacek Kurski, tadam, tadam!

Tego nie wiem, panie redaktorze, nie znam planów rozkładu pomieszczeń w telewizji.

A ja wiem, więc pana informuję.

To dobrze, dziękuje za tę informację, natomiast mogę powiedzieć, panie redaktorze, że nie ma mowy o żadnym upokorzeniu. Są zmiany w telewizji, te zmiany na pewno wpłyną na dalszy, dobry rozwój telewizji publicznej.

To proszę mi powiedzieć, kto wpadł na taką genialną strategię, żeby na dwa miesiące przed wyborami pokazać ludziom, że Andrzej Duda nie może nic zrobić, że może go każdy ograć? A nawet Prawo i Sprawiedliwość wystawia go na taką śmieszność?

Panie redaktorze, mamy inną ocenę. Pan mówi, że został pan prezydent ograny, ja uważam, że nie.

A jak mamy szanować prezydenta, który domaga się dymisji Jacka Kurskiego...

Nie domagał. Oczekiwał.

...a później się okazuje, że zagrano mu na nosie, bo co prawda Kurski nie rządzi jako prezes, tylko rządzi jako doradca.

Nie, nie, nie rządzi. Panie redaktorze, w redakcji również, jeśli jest szef, no to szef rządzi redakcją a nie doradca szefa. Taka jest zasada również w polskiej telewizji.

Cieszę się, że pan wie więcej. Naprawdę to się nazywa miedziane czoło, ale już zostawmy to. Co trzy sztaby, to nie jeden, prawda?

Mówi pan o sztabie Prawa i Sprawiedliwości?

O trzech sztabach Prawa i Sprawiedliwości.

Nie, jest jeden sztab Andrzeja Dudy, który składa się z kilku elementów.

Nie, to nawet polityce Prawa i Sprawiedliwości mówią, że jest jeden sztab oficjalny, a w tym sztabie jest troje szefów, tzn. jest pani Turczynowicz-Kieryłło, o której zawsze głośno, jest pani Beata Szydło - także szefowa sztabu oraz szefem sztabu jest Joachim Brudziński. Ale oprócz tego trójgłowego sztabu jest jeszcze sztab w pałacu prezydenckim, nieoficjalny i również nieoficjalny sztab w kancelarii premiera, bo to w końcu w kancelarii premiera zapadają najważniejsze decyzje.

Decyzje zapadają wspólnie, bo spotykają się te trzy - ja nie nazywałbym tego sztaby, bo to nie jest sztab wyborczy. Jest sztab kampanii, sztab programowy, sztaby organizacyjne...