Uroczystości 1050-lecia chrztu Polski wypadły bardzo godnie i podniośle, nie doszło podczas nich na szczęście do żadnych skandali, których można się było spodziewać z uwagi na bardzo ostatnio napiętą sytuację polityczną w Polsce.

REKLAMA

Trochę dziwi mnie jednak, że tak wielkie trzydniowe ceremonie w kilku kolebkach polskiego katolicyzmu toczyły się bez udziału głów sąsiadujących z nami państw połączonych historyczną i religijną wspólnotą. Bez względu na to, jak układały się na przestrzeni dziejów stosunki między nami, to jednak obecność prezydentów Czech, Niemiec oraz Węgier - współtworzących z nami dzisiaj Unię Europejską i NATO - nadałyby tym obchodom dodatkowego blasku.


Nie wiem, jakie były powody niezaproszenia tych (a może i innych) przywódców zaprzyjaźnionych obecnie z Polską krajów, ale pewien niedosyt pozostał.