Kuusamo, a tak naprawdę mała stacja narciarska Ruka. Zimno - w piątek nawet minus 15 stopni Celsjusza. Właśnie w północno-wschodniej Finlandii swój sezon rozpocznie Justyna Kowalczyk. Sezon ważny, bo olimpijski. Chwilowo temat wyników i szans medalowych zszedł na dalszy plan. Zdecydowanym numerem "1" są piszczele Polki. Nowe dobro narodowe...

REKLAMA

Dyskusja rozgorzała po startach Kowalczyk w Muonio. Najpierw Justyna nie dała szans rywalkom w sprincie techniką klasyczną, w sobotę wygrała bieg na 5 km tą samą techniką. Już zaczęliśmy piać z zachwytu, że to będzie fantastyczny sezon, że Polka jest do niego bardzo dobrze przygotowana, że w Soczi posypią się medale! Bo - że Kowalczyk jest świetnie przygotowana - wątpliwości nie mam. Nigdy nie miałam. Ale po "10" łyżwą zrzedła mi mina.

24. miejsce, 1.42 min straty do zwyciężczyni - Iriny Chazowej. Lepsza była nawet Sylwia Jaśkowiec. "Trudny bieg, bolące piszczele. Wyciągnąć wnioski i zapomnieć" - napisała wtedy Justyna na swoim profilu na Facebooku. A w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyznała: W tej chwili jest gorzej niż było kiedykolwiek. Myślę jednak, że to przez te różne zabiegi i działania. Cały czas coś próbowaliśmy zmienić i ból się spotęgował. Na ratunek do Finlandii udał się lekarz Polki - doktor Śmigielski. Możliwości niestety nie ma zbyt wiele i ona świetnie zdaje sobie z tego sprawę. Teraz w grę wchodzą leki przeciwbólowe i specjalne plastry, ale cały czas myślimy nad innymi rozwiązaniami - powiedział na łamach "Rzeczpospolitej".

Na reakcję naszej zawodniczki nie trzeba było długo czekać. Dociera, że moje części ciała zaczęły robić samodzielną karierę w mediach. Zacznijmy od tego, że nikogo nie upoważniłam do wypowiadania się na temat mojego zdrowia - skomentowała w rozmowie z Pawłem Wilkowiczem z portalu Sport.pl. I zaznaczyła, że na kolejny zabieg się nie zgodzi, bo ten - wykonany dwa lata temu przy okazji operacji kolana - tylko jej zaszkodził.

I tak oto piszczele Justyny Kowalczyk urosły do rangi nowego dobra narodowego! A do pierwszego startu pozostały już tylko godziny.

W Kuusamo na początek - sprint klasykiem. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego zapowiada walkę na całego. Ale miejsca na podium oczekiwać nie powinniśmy. Nie od dziś wiadomo, że Justyna rozkręca się powoli. Sprint bywa zdradliwy, łatwo o pomyłkę, wywrotkę. W sobotę czeka nas piątka, również klasykiem. No i niedziela - danie główne - 10 km łyżwą. Ten bieg pokaże nam, jak Kowalczyk radzi sobie z bólem piszczeli. Start o tyle ważny, że te trzy biegi składają sie na Ruka Triple. Zasady podobne jak w Tour de Ski. Najwięcej punktów zgarnie ta zawodniczka, która jako pierwsza minie w niedzielę linię mety. Najgroźniejsze rywalki? Jak zawsze - Norweżki. Na czele z Marit Bjoergen, Therese Johaug i Heidi Weng. Poza tym Finki, Rosjanki, może Niemki.

Ja czekam na Puchar Świata w Szklarskiej Porębie. Dwa lata temu kibice pokazali KLASĘ! Było wspaniale, no i ta wygrana Justyny. Teraz zawody odbędą się trzy tygodnie przed startem Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi. A tam? Oby było PIĘKNIE :).

Tego teamowi Justyny Kowalczyk i nam - kibicom - życzę! Bez zbędnego pompowania balonu o medalach...