Polscy siatkarze wygrali z reprezentacją Argentyny 3:1 (18:26, 25:20, 25:23, 25:20) w swoim trzecim meczu w Japonii, gdzie rozgrywany jest Puchar Świata. Nasi siatkarze mają na koncie komplet zwycięstw. Trzy najlepsze ekipy zapewnią sobie awans do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich.

REKLAMA

W tym roku rozegraliśmy już dwa ważne pojedynki z Argentyną. W obu mieliśmy nieco ułatwione zadanie, bo naszych siatkarzy podczas turnieju finałowego Ligi Światowej w Gdańsku wspierały tysiące kibiców. Wtedy pokonaliśmy Argentynę 3:2 w fazie grupowej i 3:0 w półfinale.

To 3. wygrana z rzędu Polaków na tym turnieju
To 3. wygrana z rzędu Polaków na tym turnieju
To 3. wygrana z rzędu Polaków na tym turnieju
To 3. wygrana z rzędu Polaków na tym turnieju
To 3. wygrana z rzędu Polaków na tym turnieju
To 3. wygrana z rzędu Polaków na tym turnieju
To 3. wygrana z rzędu Polaków na tym turnieju
To 3. wygrana z rzędu Polaków na tym turnieju
To 3. wygrana z rzędu Polaków na tym turnieju
To 3. wygrana z rzędu Polaków na tym turnieju

Najlepszym rozgrywającym imprezy uznano Luciano De Cecco. To właśnie on jest największą gwiazdą argentyńskiej siatkówki i bez wątpienia jednym z największych talentów na świecie na swojej pozycji.

Początek meczu pokazał, że wygrane "Albicelestes" z Serbią i Japonią nie były przypadkowe. Na pierwszej przerwie technicznej przegrywaliśmy 3:8. Świetnie grał Facundo Conte. Andrea Anastasi próbował ratować się, wprowadzając na plac gry Bartka Kurka. Włoch szybko wykorzystał także limit przerw w grze. Było nerwowo, a rywale cały czas utrzymywali pięciopunktową przewagę. Nieco optymizmu wlał w serca kibiców Michał Winiarski - świetna zagrywka pozwoliła nam zdobyć dwa punkty z rzędu. To jednak było zdecydowanie za mało. Nie potrafiliśmy także skutecznie grać blokiem. Efekt? 16:9 dla Argentyny na drugiej przerwie technicznej. Duża w tym zasługa nie tylko zdobywających punkty Federico Pereyry, czy Pablo Creera ,ale także libero - Alexisa Gonzaleza. W końcówce seta mozolnie odrabialiśmy straty, ale Argentyńczycy nie mieli najmniejszych kłopotów z wygraniem tej partii do 18.

Drugą partię rozpoczęliśmy z Łukaszem Żygadło na rozegraniu. Tym razem nie straciliśmy dystansu do rywali. Objęliśmy dwupunktowe prowadzenie. Wszystko dzięki lepszej skuteczności w ataku, bo w obronie wciąż duże kłopoty sprawiało nam rozegranie De Cecco. W tym secie to jednak my rozdawaliśmy karty. Dobrze grał Michał Winiarski - radził sobie w przyjęciu i ataku, do tego dołożył jeszcze asa serwisowego. Na wyższy poziom "wskoczyli" także pozostali biało-czerwoni. Na drugą przerwę w grze zeszli prowadząc 16:10. Później wystarczyła nam już gra "punkt za punkt". Wyrównaliśmy stan meczu wygrywając drugą partię 25:20 przy bardzo dużym udziale świetnie grającego Winiarskiego.

Początek trzeciego seta był bardzo wyrównany, ale to biało-czerwoni cały czas utrzymywali minimalną przewagę. Na przerwie technicznej prowadziliśmy 8:6. Żygadło częściej decydował się na grę środkiem i to przynosiło efekt. "Albicelestes" jednak nie rezygnowali. Udało im się doprowadzić do remisu po 10. W kolejnych akcjach punkty solidarnie zdobywały obie drużyny. Jednak to my rozdawaliśmy karty i na drugiej przerwie technicznej ponownie udało nam się wyjść na dwupunktowe prowadzenie. Niestety, znów szybko daliśmy się dogonić. Zapowiadała się emocjonująca końcówka. Do samego końca obie drużyny nie potrafiły wywalczyć solidnej przewagi. Tym razem wygraną dały nam udane akcje Bartka Kurka.

Już pierwsze piłki czwartej partii pokazały, że ponownie czekają nas dramatyczne chwile. Tym razem to Argentyńczycy szybciej odskoczyli, wypracowując sobie dwa punkty przewagi. W naszym zespole cały czas mogliśmy liczyć głównie na Kurka i Winiarskiego, których wspierał jeszcze Bartman. W dużej mierze dzięki jego grze na drugiej przerwie technicznej prowadziliśmy 16:15. Kolejne piłki to prawdziwa wojna nerwów. Przegrywaliśmy już 18:20. Dzięki Kurkowi i blokom Nowakowskiego udało nam się zdobyć trzy punkty z rzędu. To właśnie nasz środkowy był bohaterem ostatnich akcji spotkania. Jednak to atak Winiarskiego dał nam piłkę meczową. Trener Javier Weber poprosił o czas, ale nie zmobilizował swoich zawodników, którzy dali nam zdobyć decydujący punkt po własnym błędzie.

W PŚ grają przede wszystkim mistrzowie i niektórzy wicemistrzowie kontynentów, Japonia jako gospodarz oraz dwa zespoły dzięki "dzikiej karcie" przyznawanej przez Międzynarodową Federację Piłki Siatkowej (FIVB). To właśnie dzięki niej do Japonii polecieli podopieczni Andrei Anastasiego.

W ciągu 15 dni drużyny rozegrają po 11 spotkań systemem "każdy z każdym". Środa jest dniem wolnym dla siatkarzy. Polacy przeniosą się w tym czasie z Nagoi do Osaki. W czwartek zmierzą się ze znacznie niżej notowanym zespołem - Iranem. Impreza zakończy się 4 grudnia.