Brazylijczyk Robinho jest podobno blisko powrotu do ojczyzny. W tym sezonie w barwach Milanu tylko raz zagrał w podstawowym składzie i możliwe, że niebawem przeniesie się do Santosu. Prowadzi już rozmowy z władzami brazylijskiej drużyny. Kilka lat temu właśnie w Milanie europejską przygodę zakończył Ronaldinho.

REKLAMA

Rozmawiamy z Robinho. To nie jest dla niego dobry czas na San Siro, co stanowi dla nas sprzyjającą okoliczność. Mamy nadzieję, że uda się go sprowadzić - przyznał trener Santosu Muricy Ramalha. Pytanie, czy kluby zdołają się dogadać w kwestiach finansowych. Milan chce dostać za Robinho 15 milionów euro, Santos jest gotowy zapłacić 10.

Brazylijski napastnik rozpoczynał karierę właśnie w Santosie. To właśnie stamtąd trafił do Realu Madryt w 2005 roku. Po trzech latach spędzonych w Hiszpanii 32,5 miliona funtów zapłacili za niego szejkowie z Manchesteru City. W Anglii nie czuł się wybornie i został wypożyczony do Santosu, by szybko przenieść się do Milanu. Podobno Włosi zapłacili "The Citizens" tylko 16 milionów funtów. Takich pieniędzy z pewnością nie uda się teraz odzyskać.

W klubie Robinho radzi sobie w tym sezonie bardzo przeciętnie. Zagrał w 5 meczach Serie A, nie zdobył ani jednej bramki. Wyżej stoją akcje choćby Bojana Krkicia, Giampaolo Pazziniego (5 goli) i przede wszystkim młodego Egipcjanina Stephana El Shaarawy. W lidze włoskiej trafił już 8 razy, jednego gola dołożył w Lidze Mistrzów.

Być może powrót do ojczyzny pozwoli odbudować formę Robinho i przybliży go do występu w reprezentacji na Mundialu w 2014 roku. Konkurencja w ataku drużyny "Canarinhos" jest jednak ogromna. Wystarczy wymienić Hulka z Zenitu Sankt Petersburg, Neymara z Santosu, Leandro Damiao (Internacional Porto Alegre), czy Freda (Fluminense). Do tego choćby wracający do formy Kaka, czy zbierający świetne recenzje w Chelsea Londyn Oscar. Przy takim natłoku skutecznych ofensywnych graczy ławka w Milanie z pewnością nie pozwala marzyć o miejsce w 23-osobowej kadrze na mistrzostwa świata.