Odzyskać dumę i honor. To cel, który przed zbliżającym się meczem z Nową Zelandią w Ostrowcu Świętokrzyskim stawia swojej drużynie Zbigniew Boniek. Pozycja Nowozelandczyków w światowym futbolu jest jeszcze niższa niż naszego ostatniego przeciwnika - Łotwy, ale jak wiemy od soboty, to niczego nam nie gwarantuje...

REKLAMA

Ten mecz, który z rangi towarzyskiej potyczki urósł już do miana walki o twarz i honor, jest naszym zawodnikom potrzebny – twierdzi Zbigniew Boniek i obiecuje dużo walki i dużo gry: Powrót do domu po zwycięskim meczu jest zupełnie inny. Nad porażkami się myśli, zwycięstwa dają pewność siebie - mówi trener.

Kiedy Polacy męczyli się z Łotyszami w Warszawie, Nowozelandczycy grali w Talinie z Estończykami. Do przerwy prowadzili 2:1, ostatecznie przegrali 2:3, ale grali lepiej, niż ktokolwiek się spodziewał...

Do tej pory z Nową Zelandią biało – czerwoni grali tylko raz, 3 lata temu w Bangkoku na turnieju o Puchar Króla. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, w rzutach karnych wygraliśmy 5:4.

Nowozelandczycy tylko raz, 20 lat temu, zagrali w finałach mistrzostw świata. Przegrali ze wszystkimi: Szkocją, Związkiem Radzieckim i Brazylią. Nikt nie miał do nich pretensji, bo piłka nożna nie jest sportem narodowym Nowozelandczyków – powodów do dumy dostarcza im raczej reprezentacja rugby.

09:45