Piłkarska reprezentacja rozegrała w tym roku 10 meczów eliminacji Euro2020. Awans na turniej wywalczyliśmy dość łatwo, ale w trakcie minionych miesięcy kadra Jerzego Brzęczka często była krytykowana choćby za brak stylu. Jak ocenić tegoroczne występy reprezentacji? Kto zawiódł selekcjonera, a kto sprawił pozytywną niespodziankę? Patryk Serwański podsumował rok piłkarskiej kadry w rozmowie z Michałem Białońskim z portalu Interia.pl.

REKLAMA

Patryk Serwański: Kto twoim zdaniem w przekroju całych eliminacji jest ich największym zwycięzcą - oczywiście w naszej reprezentacji?

Michał Białoński: Dla mnie to Krzysztof Piątek. Na początku eliminacji, gdy gra szła nam jak po grudzie, to właśnie on strzelił ważne bramki zapewniając nam zwycięstwa w trudnych meczach wyjazdowych w Austrii i Macedonii Północnej. To dało nam komfort, komplet punktów po czterech meczach. Co ważne w przekroju całego roku trenerowi Brzęczkowi udaje się odmładzanie tej kadry. Sebastian Szymański dwa miesiące temu wchodzi do drużyny jako młokos, żółtodziób bez doświadczenia w seniorskiej kadrze. Teraz trudno wyobrazić sobie bez niego wyjściową jedenastkę.

A co sądzisz o środku pola, bo trener Brzęczek obok Grzegorza Krychowiaka stawia na różnych piłkarzy? Eliminacje zaczynał Mateusz Klich. Swoje szanse dostał Krystian Bielik. Typowym zadaniowcem jest Jacek Góralski, który w ostatnim meczu strzelił zwycięską bramkę. Te poszukiwania partnera dla Krychowiaka ciągle trwają.

Pamiętajmy jeszcze o Karolu Linettym, który też aspiruje do gry na tej pozycji. Oczywiście Krychowiak jest liderem tej strefy w naszej reprezentacji. Próby z Karolem na razie nie wypaliły, ale cieszy, że na tej pozycji zrobiła się taka konkurencja. Bielik zagrał w Izraelu fantastycznie. Był odważny, dynamiczny. Nie bał się grać ciałem, czego mi często brakuje w tej części boiska. Wzorem w tym zastawianiu dostępu do piłki na pewno jest Krychowiak, ale Bielik też to ma. Brzęczek ma w czym wybierać. No a Klich jest jednym z przegranych tych eliminacji. Po Lidze Narodów był etatowym partnerem Krychowiaka. Teraz selekcjoner woli postawić na Góralskiego, z którego śmiano się w szatni po meczu ze Słowenią, że wślizgiem strzeli nawet bramkę, albo na Bielika - bezkompromisowego, młodego piłkarza.

Po Klichu sobie sporo obiecywaliśmy. On sam wie, że w kadrze nie daje tyle co w klubie, czyli Leeds United, a to uznana marka w Anglii. Trener Marcelo Bielsa w niego wierzy, a to ma swoją wymowę. Klich to chyba jeden z tych piłkarzy, których Brzęczek może jeszcze w kadrze obudzić. Drugi problem to stracone bramki, kiedy na boisku nie ma Kamila Glika. Para Glik-Bednarek nie ma dobrego zmiennika na środek obrony. Pazdan zawiódł w eliminacjach. Jędrzejczyk w meczu ze Słowenią zagrał w kadrze po dłuższej przerwie. Środek obrony jest problemem?

Pytałem o to trenera Brzęczka po meczu w Warszawie. Selekcjoner się ze mną nie zgodził, powołując się na jedynie 5 goli straconych w eliminacjach. To dobry wynik, ale zawdzięczamy to temu, że mamy skałę w postaci Kamila Glika. Jeżeli wyjmujemy tę skałę, to jest problem. Uważam, że łatwiej w kadrze zastąpić Roberta Lewandowskiego niż Glika - choć to może trochę rewolucyjna teza. Bez Lewandowskiego zagraliśmy w Izraelu i w pierwszej połowie świetnie kreowaliśmy grę. Mogliśmy strzelić zdecydowanie więcej bramek niż jedną. Ale bez Glika? Nie pamiętam dobrego meczu w defensywie bez piłkarza AS Monaco. My na Euro 2020 nie będziemy dominować. Będziemy raczej zabezpieczać się w defensywie i wygrywać po 1:0 czy 2:1. Mnie to osobiście martwi, bo Glik już długo nie pociągnie. Ja sobie dziś nie umiem wyobrazić kadry bez Glika za trzy lata, a ona będzie musiała sobie bez niego radzić. Janek Bednarek był na krzywej wznoszącej, ale Southampton traci w Anglii dużo bramek i to przekłada się na jego dyspozycję. Brzęczek musi znaleźć kogoś, kto będzie naciskał na Kamila Glika. Nie teraz, ale po Euro 2020.

Przez lata narzekaliśmy na Jakuba Wawrzyniaka na lewej obronie, ale myślisz, że dziś by się taki piłkarz w dobrej formie przydał drużynie Brzęczka? Arkadiusz Reca zaczął grać w SPAL Ferrara, odzyskał pewność siebie, ale czy to jest twoim zdaniem poziom reprezentacyjny?

Ja uważam, że jednak Reca jest z innej ligi niż Jakub Wawrzyniak. Kuba to był krzyk rozpaczy kolejnych selekcjonerów, którzy go powoływali i nie mieli nikogo lepszego z lewą nogą. Wrzaskiem rozpaczy było z kolei powołanie do kadry Sebastiana Boenischa przez Franciszka Smudę. Dla mnie Reca to też jest jeden z wygranych tych eliminacji. Ponad rok temu pukaliśmy się w głowę "jaki Reca", trafił do Włoch, przez cały sezon praktycznie nie grał, ale się rozwinął. W Polsce mogliśmy powiedzieć o nim tylko, że miał gaz do przodu, ale nie umiał grać z tyłu. Oczywiście w meczu ze Słowenią przy jednej bramce Josip Ilicić zrobił z niego wiatrak, ale Reca tam gasił pożar, który powstał wcześniej w drugiej linii. Spójrzmy jednak na jego grę w całym meczu - wygrał sporo pojedynków. Jego poziom atakowania, szybkość, dogrywanie piłki, wygrywanie pojedynków w okolicach pola karnego przeciwnika to jest zupełnie inny poziom niż u Jakuba Warzyniaka. Ja tu jestem optymistą. Pamiętajmy, że kiedyś skończą się problemy zdrowotne Maćka Rybusa, który gra w czołowej rosyjskiej drużynie. Na Euro 2020 lewą stroną defensywy możemy mieć zabezpieczoną najlepiej od lat i nie będzie trzeba wysyłać do wegetowania na tej pozycji Bartosza Bereszyńskiego, który jest prawonożnym piłkarzem.

Czy w przekroju tegorocznych występów kadry widzisz ewolucję w systemie gry w ataku? W Izraelu graliśmy fajnie. Szukanie pozycji, odbiory już na połowie rywala. Dobrze rozgrywana piłka. Kilka dni później w meczu ze Słowenią nic z tego nie zostało. Był indywidualny błysk przy trafieniu Szymańskiego, drybling Lewandowskiego na 2:1 i dopiero ostatni gol padł po ładnej, ciekawej akcji. Jaka jest więc prawda o tej reprezentacji, jeśli chodzi o grę w ataku?

Problem jest złożony. Mieliśmy ogromne problemy z jakością w drugiej linii. Także na skrzydłach. Kamil Grosicki przekroczył trzydziestkę, ale ciągle jest naszym najlepszym skrzydłowym. Teraz być może dorównuje mu Sebastian Szymański. Przed długi czas bez Jakuba Błaszczykowskiego drugiego skrzydła nie mieliśmy w ogóle. Brzęczek znalazł Szymańskiego i ma teraz dwóch skrzydłowych. Uważam, że Sebastian jest teraz lepszym kandydatem do gry w kadrze niż Przemysław Frankowski, mimo że jest młodszy. W eliminacjach próbowaliśmy grać dwójką napastników, co osłabiało linię pomocy. Odkąd gramy jednym napastnikiem, Piotr Zieliński wrócił do środka pola. Jest taki mobilniejszy. Rozrzuca akcje jak w Izraelu, gdzie regulował tempo gry. W takim układzie nasza kreatywność może być całkiem niezła. Pamiętajmy jednak, że Zieliński w Napoli gra na lewej stronie a rozgrywa Fabian Ruiz. W klubie Zieliński ma rzadziej piłkę przy nodze, a w kadrze ma być liderem drugiej linii i trudno mu się przestawić. Brzęczek jednak wie, co robi. Znalazł Szymańskiego. Umiejętnie gospodaruje siłami Grosickiego, który nie zagrał w Izraelu, ale w Warszawie był bardzo dobry w ofensywie.

Jesteś optymistą przed Euro 2020? Wierzysz, że ta drużyna może dać taką radość jak we Francji?

Wróżymy z fusów. Siedem miesięcy to szmat czasu. Spójrzmy na Roberta Lewandowskiego. Teoretycznie czas nie powinien działać na jego korzyść, a uważam, że jest piłkarzem o klasę lepszym niż wiosną. Jeżeli Robert będzie tak przygotowany na Euro pod względem fizycznym jak teraz, jeżeli pozostali piłkarze podporządkują najbliższe miesiące temu turniejowi, będą się nadal rozwijać, to uważam, że tę drużynę stać na sukces podobny jak na Euro 2016. Może nawet zajść o krok dalej? Przecież w 2016 roku zabrakło nam jednego rzutu karnego Błaszczykowskiego, by awansować do półfinału. Kluczowy będzie ostatni miesiąc przed turniejem. Co zrobią piłkarze i sztab? Jak przebiegną przygotowania? Czy pojedziemy na turniej w optymalnej formie fizycznej jak na Euro 2016, czy "zajechani" fizycznie jak na mundial w 2018 roku? Duży ciężar odpowiedzialności spoczywa na sztabie kadry. Ale Jerzy Brzęczek to inteligentny, skromny, pokorny człowiek. Wierzę, że mu się uda.