Piłkarze ręczni Vive Tauron Kielce wygrali we własnej hali z białoruskim Mieszkowem Brześć 35:27 (15:16) w meczu 14. (ostatniej) kolejki Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski awansowali do fazy pucharowej tych rozgrywek z drugiej pozycji w grupie B.

REKLAMA

Vive Tauron Kielce - Mieszkow Brześć 35:27 (15:16)

Vive: Sławomir Szmal, Filip Ivic - Krzysztof Lijewski 4, Paweł Paczkowski 3, Darko Djukic 3, Piotr Chrapkowski, Karol Bielecki 7, Uros Zorman 1, Mateusz Jachlewski 1, Manuel Strlek 4, Julen Aginagalde 5, Mateusz Kus, Patryk Walczak 2, Michał Jurecki 3, Dean Bombac 2.

Mieszkow: Ivan Pesic, Rade Mijatovic - Dainis Kristopans 5, Rastko Stojkovic 6, Paweł Atman, Rajko Prodanovic 2, Siergiej Szyłowicz 2, Simon Razgor, Wiaczesław Szumak 1, Ljubo Vukic 1, Maksim Babiczew, Artsiom Kulak 3, Władysław Ostrouszko 5, Andrej Jaszczanka, Andrej Jurynok 1, Dzianis Rutenka 1.

Kary: Vive - 8 min. Mieszkow - 8 min.

Sędziowali: Arnar Sigurjonsson i Svavar Petursson (Islandia)

Wynik spotkania otworzył były zawodnik Vive Rastko Stojkovic, którzy z rzutu karnego pokonał Filipa Ivica. Kielczanie błyskawicznie odpowiedzieli bramką Krzysztofa Lijewskiego. W czwartej minucie kolejnego karnego Stojkovic już nie wykorzystał, tym razem górą był chorwacki bramkarz Vive.

Kielczanie rozpoczęli ten mecz niesłychanie zmobilizowani. W ósmej minucie po bramce z karnego Karola Bieleckiego prowadzili 5:3. Białorusini w kolejnych akcjach pokazali jednak, że nie przyjechali do Kielc na wycieczkę. Trzy minuty później kontrę gości wykorzystał Andriej Jurynok i był już remis 6:6.

Gospodarze odpowiedzieli bramkami Lijewskiego i Manuela Strleka. W 14. minucie trafił Michał Jurecki i Vive prowadziło już 9:6. Dobrą grę kieleckiego zespołu przerwała kara dla Piotra Chrapkowskiego. Mieszkow grając w przewadze jednego zawodnika po dwóch bramkach Władysława Ostrouszko zbliżył się do Vive na jedno trafienie (8:9 - 17. min).

Niemoc kielczan trwała jednak bardzo krótko. Już dwie minuty później kontrę gospodarzy wykorzystał Mateusz Jachlewski i podopieczni Tałanta Dujszebajewa ponownie prowadzili trzema bramkami - 11:8. W 22. min przy wyniku 13:10 dla gospodarzy, goście przez ponad minutę grali bez dwóch zawodników (kary dla Ostrouszko i trenera Siergieja Bebeszko), ale i tak potrafili zdobyć bramkę (Dainis Kristopans).

Goście złapali wiatr w żagle i na pięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy przegrywali już tylko 13:14 (bramka Kulaka). W 26. min Ivica pokonał ze skrzydła Rajko Prodanovic i zespół z Brześcia doprowadził do remisu (14:14). Po kolejnym błędzie kielczan w ataku Kristopans dał gościom prowadzenie. Po 30 minutach Vive przegrywało z Mieszkowem Brześć 15:16.

W 35. min Sławomira Szmala pokonał Ostrouszko i zespół z Brześcia prowadził już 19:17. Cztery minuty później do pustej kieleckiej bramki (kara dla Bombaca) trafił Wieczesław Szumak i Vive przegrywało już 19:22. Świadomi uciekającej szansy kielczanie grali bardzo nerwowo. W 41. min przy prowadzeniu gości 23:20 na ławkę kar powędrowali Jurecki i Lijewski.

Mistrzowie Polski przez ponad minutę grali bez dwóch zawodników, ale okres osłabienia przetrwali bez strat. Na tyle to zmobilizowało kielczan, że gospodarze błyskawicznie odrobili straty. W 46. min po bramce Strleka był już remis 24:24.

W kolejnej akcji Szmal w kapitalnym stylu obronił rzut Ostrouszko. Kielczanie poszli za ciosem i po bramce Jureckiego prowadzili 25:24 (47. min). Kielecki pociąg rozpędzał się coraz bardziej. Pesica dwukrotnie pokonał Strlek i Vive w 50. min wygrywało 27:24. W bramce gospodarzy cuda wyczyniał "Kasa", broniąc m.in. rzut karny Stojkovica.

W 52. min po bramce Urosa Zormana, na 29:24, w hali rozpoczęło się już świętowanie. Kielczanie kontrolowali sytuację na parkiecie, powiększając jeszcze przewagę. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 35:27, co pozwoliło im zająć drugie miejsce w grupie B.

(mpw)