W dotychczasowych meczach międzypaństwowych nasza reprezentacja strzeliła Anglii tyko 10 bramek. Dziś okazja na zdobycie jedenastego gola, a może kolejnych. Kto wpisze się na listę strzelców: Lewandowski, Piszczek, Obraniak, a może młodzi Wszołek lub Milik?

REKLAMA

Zanim jednak zacznie się wielki mecz na Stadionie Narodowym, przypomnijmy sobie zdobywców, dotychczasowych 10 goli. Są wśród nich tacy wspaniali piłkarze jak Włodzimierz Lubański, Robert Gadocha, Tomasz Frankowski czy Maciej Żurawski. Są też i tacy, o których dziś mało kto pamięta.

Jerzy Sadek na remis z przyszłymi mistrzami świata

W styczniu 1966 roku Polacy zmierzyli się w Wyspiarzami po raz pierwszy. Polski futbol był wtedy na progu wielkich sukcesów. Nasi nie ustępowali faworyzowanym Anglikom i objęli prowadzenie po golu Jerzego Sadka. Wieloletni napastnik ŁKS Łódź został później jednym z pierwszych polskich piłkarzy, którzy zagrali w zachodnim klubie. Parę miesięcy po remisie z biało-czerwonymi, podopieczni Alfa Ramseya zdobyli mistrzostwo świata. Do dziś nie udało im się powtórzyć tego sukcesu.

Lubański i Gadocha: Jedyne zwycięstwo

Mówi się, że mecz na Wembley był decydujący, ale tak naprawdę spotkanie rozegrane 6 czerwca 1973 roku na Stadionie Śląskim było przełomowym momentem w historii polskiej piłki nożnej. Ponad 100 tysięcy widzów zobaczyło, jak podopieczni Kazimierza Górskiego w eliminacjach mistrzostw świata punktują pewnych siebie Anglików. Już w siódmej minucie prowadziliśmy po rzucie wolnym egzekwowanym przez Robert Gadochę. Do dziś nie rozstrzygnięto, czy po drodze dotknął piłki Jan Banaś lub Bobby Moore. W drugiej połowie genialny Włodzimierz Lubański odebrał Moorowi futbolówkę i mierzonym strzałem w krótki róg pokonał Petera Shiltona. Później już nigdy nie udało nam się wygrać z Anglikami.

Domarski na Wembley: Przyszła, naszła, zeszła, weszła

Tego gola widział każdy kibic piłkarski w Polsce. Stadion na Wembley, 17 października 1973. Anglicy szturmują bramkę Tomaszewskiego. Kasperczak odbiera piłkę na naszej połowie. Podaje do Laty. Gadocha ściąga na siebie dwóch obrońców. Lato zbiega do środka i wykłada piłkę nieobstawionemu Domarskiemu. Strzał. Shilton puszcza gola pod brzuchem. Jak to kapitalnie opisywał później Domarski: „Piłka przyszła, naszła, zeszła i weszła…”.

Adamczuk, Szewczyk i pudła Leśniaka

W latach 90. Anglicy stawali wielokrotnie na naszej drodze w eliminacjach do mistrzostw Europy i świata. Blisko zwycięstwa byliśmy w Poznaniu w 1991 roku po golu z rzutu wolnego Romana Szewczyka, a szczególnie w 1993 roku w Chorzowie. Prowadziliśmy po szarży Dariusza Adamczuka, ale znakomity w tamtych czasach snajper Marek Leśniak nie wykorzystał przynajmniej dwóch stuprocentowych szans na podwyższenie rezultatu i ostatecznie Anglicy wyrównali. W 1996 roku na Wembley gola strzelił - będący wtedy u szczytu formy Marek Citko, ale i tego meczu nie udało się wygrać, podobnie jak i pojedynku z 1999 roku przegranego 1:3. Jedyną, honorową bramkę zdobył Jerzy Brzęczek.

„Żuraw” i „Franek”

W XXI wieku spotykaliśmy się z Wyspiarzami dwukrotnie, niestety dwukrotnie schodziliśmy z boiska pokonani. Gole strzelali najlepsi nasi snajperzy, asystował Kamil Kosowski. We wrześniu 2004 roku w Chorzowie przegrywaliśmy do przerwy 0:1. Na początku drugiej partii pokazową akcję przeprowadzili Kosowski z Maciejem Żurawskim. Ten pierwszy idealnie podał w „uliczkę”, a „Żuraw” umieścił piłkę w „okienku” angielskiej bramki. Niestety, „samobój” Głowackiego pozbawił nas szans na zwycięstwo.

Rok później mecz w Manchesterze wyglądał podobnie. Tomasz Frankowski obsłużony przez Kosowskiego wyrównał z woleja na 1:1. Ówczesny selekcjoner Paweł Janas nie mógł uwierzyć, że to właśnie niedoceniany przez niego „Franek” wpakował „do szatni” piłkę do angielskiej siatki. W drugiej połowie Lampard pozbawił nas jednak złudzeń.

Kto dziś pokona Joe Harta?

Anglicy przez wiele lat narzekali, że brakuje im klasowego bramkarza. Dziś mają Joe Hurta, golkipera co się zowie. Wieczorem na Narodowym nie będzie łatwo go pokonać. Czekamy na jedenastą bramkę i w końcu zwycięstwo nad „Synami Albionu”.