Roger Federer ma 34 lata, w tenisie osiągnął już wszystko, ale na razie nie myśli o zakończeniu kariery. "Zbyt dobrze się bawię, by myśleć o emeryturze" - powiedział. Szwajcar ma już w pełni zaplanowany rok 2016 i zaczyna już układać kalendarz na sezon 2017.

REKLAMA

W tej chwili w moim domu trwa dyskusja, gdzie spędzimy święta Bożego Narodzenia w 2016 roku. Zastanawiamy się z żoną, czy zrobić je w domu, czy gdzieś wyjechać. To chyba jedyny okres w roku, którego jeszcze nie mam zaplanowanego. Poza tym wiem, gdzie spędzę każdy dzień - powiedział ojciec czwórki dzieci. W niedzielę Federer po raz siódmy w karierze wygrał turniej w Bazylei. W finale pokonał odwiecznego rywala Hiszpana Rafaela Nadala, a w poniedziałek awansował z trzeciego na drugie miejsce w rankingu ATP.

Z czwórką dzieci nie ma mowy o spontaniczności

Muszę planować sporo naprzód, bo moje życie musi być zaplanowane. Mam czwórkę dzieci i nie ma mowy już o spontaniczności. Poza tym mam 34 lata i udział w każdym turnieju musi być przemyślany - przyznał. W tym sezonie czekają go jeszcze dwa występy. W Paryżu oraz w ATP Finals w Londynie. W tej prestiżowej imprezie zagra po raz 14. z rzędu. By wytrzymać cały rok na kortach, muszę też mieć chwilę oddechu. Rodzinne wakacje planujemy zawsze we wrześniu, to daje mi dodatkowe siły na koniec sezonu - dodał.

Jego żona Mirka, była tenisistka, często wraz z dziećmi towarzyszy mu w turniejach. Federer ma dwie pary bliźniaków - sześcioletnie Mylę Rose i Charlene Rivę oraz półtorarocznych Leo i Lennyego. Oni są dla mnie odskocznią między meczami i bardzo się cieszę, że są ze mną. Na razie nie zastanawiam się nad tym, ile jeszcze pogram. Wierzę w to, że będę wiedział, że to jest właśnie odpowiedni moment, by powiedzieć koniec - podsumował jeden z najlepszych zawodników w historii tenisa.