Nawet 55 klubów piłkarskich może mieć związek z aferą pedofilską, która wyszła na jaw w ostatnim czasie w Wielkiej Brytanii. Na policję zgłaszają się kolejni poszkodowani.

REKLAMA

Jak podał dziennik "The Observer", Krajowa Rada Szefów Policji (NPCC), organ koordynujący działania policyjne na szczeblu lokalnym, potwierdziła, że 55 klubów piłkarskich było wymienianych w różnych śledztwach dotyczących pedofilii w Zjednoczonym Królestwie, a dochodzenia w tej sprawie prowadzi około 30 proc. komisariatów w całym kraju.

Tylko w jednym tygodniu Krajowe Towarzystwo Zapobiegania Przemocy wobec Dzieci (NSPCC) odebrało poprzez telefon zaufania 860 zgłoszeń od domniemanych ofiar. Dyrektor NSPCC John Cameron w wypowiedzi dla "The Observer" zaalarmował, że młodzi piłkarze są obecnie w niebezpieczeństwie.

Z kolei były bramkarz drużyn młodzieżowych klubu Charlton, Russell Davy, ujawnił dziennikowi "Daily Mirror", że jego list do angielskiej federacji piłkarskiej (FA) z 1986 roku, w którym opisał, jak był wielokrotnie gwałcony przez byłego pracownika Chelsea zatrudnionego przez Charlton - Eddiego Heatha, pozostał bez odpowiedzi.

Napisałem list do FA, aby im opowiedzieć, co mnie spotkało, wymieniając Eddiego Heatha i Charlton. Błagałem ich o wszczęcie śledztwa, aby to nie przydarzyło się innym młodym piłkarzom. Nigdy jednak nic nie otrzymałem, żadnej odpowiedzi - oświadczył Davy.

Angielska federacja, która sama zamierza prowadzić niezależne dochodzenie, oraz niektóre kluby angielskie są oskarżane o ukrywanie przez dziesiątki lat aktów pedofilii. Poszkodowanych mogło być około 350 młodych piłkarzy - według przedstawionego w czwartek przez policję bilansu.

(ag)