Sąd Najwyższy podjął dzisiaj decyzję o zawieszeniu do 1 grudnia Dariusza K., sędziego Sądu Rejonowego w Lubaniu (Dolnośląskie), którego zatrzymano w zeszłym tygodniu, gdy kierował samochodem, będąc pod wpływem alkoholu. Jak relacjonowało wtedy MS, sędzia "jeździł camperem po Lubaniu i wjeżdżał w kolejne płoty". Szef MS Waldemar Żurek przed tygodniem zdecydował o natychmiastowej przerwie w czynnościach tego sędziego.
W niniejszej sprawie nie budzi wątpliwości, że minister Żurek w sposób prawidłowy zastosował przepisy, gdyż fakt prowadzenia przez sędziego pojazdu w stanie nietrzeźwości jest czynem karygodnym i godzącym w powagę wymiaru sprawiedliwości - powiedział w uzasadnieniu uchwały o zawieszeniu sędziego prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN sędzia Wiesław Kozielewicz.
Jak wyjaśnił, orzeczony okres zawieszenia sędziego w czynnościach służbowych do 1 grudnia br. pozwoli na uruchomienie postępowania o uchylenie immunitetu oraz ewentualne zainicjowanie sprawy dyscyplinarnej.
Historia zaczęła się tydzień temu. 18 sierpnia wieczorem sędzia Sądu Rejonowego w Lubaniu Dariusz K., prowadząc kampera w tym mieście, uderzył w zaparkowane samochody i ogrodzenie domu. Sędzia - jak cytował prezes Kozielewicz - sam miał się przyznać do kierowania pojazdem, mówiąc, że "jechał do CPN po piwo".
Resort sprawiedliwości informował w zeszły czwartek, że minister Waldemar Żurek w związku z tym podpisał "20 sierpnia 2025 r. zarządzenie o natychmiastowej przerwie w czynnościach służbowych Dariusza K. - sędziego Sądu Rejonowego w Lubaniu" i że "jest to efekt ostatniego incydentu z prowadzeniem przez sędziego K. samochodu pod wpływem alkoholu".
Jak relacjonowało wtedy ministerstwo, sędzia "pod wpływem alkoholu (miał ponad 1 mg/l w wydychanym powietrzu, czyli 2 promile) jeździł camperem po Lubaniu i wjeżdżał w kolejne płoty". Jak zaznaczono, zabezpieczony został monitoring z miejsca zdarzenia, a "w placówce medycznej w obecności prokuratora sędziemu została pobrana krew do badania". We wtorek prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu poinformował o tym pisemnie Ministra Sprawiedliwości.
Zgodnie z Prawem o ustroju sądów powszechnych "jeżeli sędziego zatrzymano z powodu schwytania na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa umyślnego albo jeżeli ze względu na rodzaj czynu dokonanego przez sędziego powaga sądu lub istotne interesy służby wymagają natychmiastowego odsunięcia go od wykonywania obowiązków służbowych, prezes sądu albo Minister Sprawiedliwości mogą zarządzić natychmiastową przerwę w czynnościach służbowych sędziego aż do czasu wydania uchwały przez sąd dyscyplinarny, nie dłużej niż na miesiąc".
Następnie sędziowski sąd dyscyplinarny - w tym przypadku SN - "niezwłocznie, nie później niż przed upływem terminu, na który przerwa została zarządzona, wydaje uchwałę o zawieszeniu sędziego w czynnościach służbowych albo uchyla zarządzenie o przerwie w wykonywaniu tych czynności". We wtorek SN wydał taką uchwałę.
Od tej uchwały o zawieszeniu przysługuje zażalenie do innego składu SN. Ta uchwała nie jest prawomocna, ale jest natychmiast wykonalna - zaznaczył prezes Kozielewicz.
Zastrzegł jednocześnie, że "sędzia zawieszony w tym trybie nie ma obniżonego wynagrodzenia i otrzymuje cały czas sto procent wynagrodzenia". Dopiero gdyby został zawieszony w wyniku wszczęcia sprawy dyscyplinarnej, bądź uchylenia mu immunitetu, to jest mu obniżane wynagrodzenie - dodał prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej.
W zeszłotygodniowym komunikacie MS przypominano, że "pod koniec 2017 r. ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przeprowadzał masowe zmiany na stanowiskach prezesów w sądach - odwoływał niewygodnych sędziów i awansował zaufanych" oraz że "sędzia K. został wówczas powołany na stanowisko prezesa Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze; wcześniej był prezesem Sądu Rejonowego w Miastku".