Leczenie tysięcy osób może być zagrożone, a jedyny reaktor jądrowy w Polsce może przestać działać. Wszystko dlatego, że zabraknie specjalistów. Jak ujawnia dziennikarka RMF FM, ze względu na niskie zarobki pracownicy reaktora Maria grożą odejściami. Wiceminister zdrowia zapewnia, że "radiofarmaceutyków dla polskich pacjentów nie zabraknie", bo możemy je sprowadzać z zagranicy.

REKLAMA

Reaktor Maria w podwarszawskim Świerku to jedyny, działający polski reaktor jądrowy. Jego funkcjonowanie ma kluczowe znaczenie dla życia i zdrowia tysięcy pacjentów. Jednostka zajmuje się bowiem produkcją radioizotopów medycznych, które są wykorzystywane w terapii i diagnostyce chorób nowotworowych. Działający od 49 lat reaktor ma zostać zmodernizowany.

Pytanie tylko, czy będzie miał kto w nim pracować. Znaczna część personelu grozi odejściem. Ich zarobki - jak podkreślają - są zdecydowanie za niskie.

Co produkuje Maria

Bardzo ważną substancją powstającą w reaktorze jest molibden-99. To radioizotop, który jest wykorzystywany w medycynie nuklearnej. W polskim reaktorze powstaje też jod-131, stosowany w leczeniu nadczynności tarczycy i jej nowotworów. Maria zaopatruje kilkadziesiąt szpitali w Polsce.

To, co produkujemy, rozpada się w ciągu kilku, kilkunastu dni, więc nie da się tego magazynować. Jeśli reaktory nie będą pracować, to pacjenci nie dostaną swojej terapii. Na przykład radioizotopy, które produkujemy, służą do diagnostyki kości czy pracy serca, czy pracy układu krwionośnego, a nawet diagnostyki onkologicznej - mówi dziennikarce RMF FM jeden z pracowników.

Jeżeli my nie będziemy produkować tych półproduktów, to pewnie będzie można je pozyskać gdzieś z zachodu Europy czy innych miejsc świata. Tylko kwestia, za ile - mówią naszej dziennikarce pracownicy.

A ryzyko paraliżu jest realne, bo pracownicy skarżą się na niskie pensje.

Pracownicy żądają podwyżek

Pracownicy reaktora Maria w podwarszawskim Świerku mówią wprost: jeżeli wynagrodzenia nie wzrosną, odejdziemy! Razem z pracownikami administracji i obliczeniowcami w reaktorze Maria pracuje ok. 100 osób.

Zgodnie z aktualnym Zakładowym Układem Zbiorowym Pracy Narodowego Centrum Badań Jądrowych, którego częścią jest reaktor Maria, starszy specjalista może zarobić maksymalnie 5 200 zł brutto. Na tym stanowisku pracują kierownicy zmian i kierownicy działów.

Zdecydowana większość, czyli specjaliści - zarabiają maksymalnie 4 800 zł brutto, czyli niewiele ponad 3,5 tysiąca na rękę.

Znacznie lepiej płatną pracę znajdą bez problemu. Pracownicy podkreślają, że już dostają propozycje pracy z innych firm z wynagrodzeniem od 16 000 do 25 000 zł.

Jeśli chodzi o rynek i stanowiska typowo inżynieryjne, to w firmach prywatnych płaci się dwu- albo nawet trzykrotnie więcej niż tutaj - mówi naszej reporterce jeden z pracowników (dane do wiadomości redakcji). Niewiele brakuje, żeby pracownicy przestali patrzeć na to, co robią i jak ważna jest ich praca z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju i zapotrzebowania na radioizotopy. I w którymś momencie możliwość zarabiania większych pieniędzy i zadbania o siebie i własną rodzinę weźmie górę - dodaje mężczyzna.

W urzędzie, który nas nadzoruje, czyli w Państwowej Agencji Atomistyki, w zeszłym roku pracownicy dostali mniej więcej 30-procentowe podwyżki - mówi drugi z rozmówców (dane do wiadomości redakcji). U nas większość ludzi dostała w zeszłym roku tylko drobne podwyżki, nierozwiązujące problemu. Cieszymy się, że rząd przeznaczy prawie 100 mln zł na modernizację Marii, ale czy ktoś pomyślał, czy w tym wyremontowanym reaktorze będzie miał kto pracować?

5 kwietnia 2023 pracownicy Departamentu Eksploatacji Obiektów Jądrowych złożyli w sekretariacie Narodowego Centrum Badań Jądrowych pismo, w którym domagają się "zasadniczej waloryzacji wynagrodzeń pracowników reaktora Maria".

Niektórzy jeszcze nie odeszli, bo czują odpowiedzialność za pracę, za to, że dostarczamy lekarstwa dla potrzebujących do terapii i diagnostyki. Ale ile tak można? - mówi nam jeden z pracowników. Niektórzy będą po prostu odchodzić. W zeszłym roku odeszło 5 osób, w tym może być podobnie. Tym bardziej, że reaktor nie pracuje, przez co dodatki się zmniejszyły.

Mężczyźni mówią, że dostają propozycje, również ze spółek skarbu państwa. Znacznie lepiej płatne. Bo takich specjalistów na rynku brakuje.

Specjaliści, których... nie ma

Specyfika pracy jest taka, że bardzo trudno jest pozyskać pracownika z zewnątrz, który już ma kwalifikacje. To wręcz graniczy z cudem, bo takich ludzi po prostu nie ma - mówi naszej reporterce jeden z pracowników.

Kiedyś byli kształceni m.in. w technikach nukleonicznych, w tej chwili najczęściej to absolwenci politechnik, kierunków typu mechanika, elektrotechnika, mechatronika, fizyka i pokrewne. I tak naprawdę ci ludzie, przychodząc tutaj, kształcą się niemalże od zera. Aby pracować na którymkolwiek z samodzielnych stanowisk, trzeba poświęcić co najmniej trzy lata pracy, żeby się wykształcić. I to wynika m.in. z zapisów w prawie atomowym. I trzeba pamiętać, że w reaktorze nie da się pracować bez analityków, specjalistów bezpieczeństwa ani operatorów - podkreśla.

Do pracy na stanowisku operatora reaktora trzeba mieć co najmniej dwa lata doświadczenia pracy w reaktorze, żeby móc przystąpić do egzaminów.

Praktyka wskazuje na to, że to jest okres co najmniej trzyletni. A to wskazuje nam, jaki jest problem z pozyskaniem pracownika z zewnątrz. Bo trzeba poświęcić trzy lata konkretnej nauki, szkolenia, żeby móc samodzielnie wykonywać swoje obowiązki
- tłumaczą nam pracownicy Marii.

Zarobki pracowników, których na rynku pracy brakuje, są - mówiąc wprost - za niskie.

W obecnej sytuacji reaktora pracownicy myślą o zmianie miejsca pracy, szczególnie patrząc na to, że sektor energetyki jądrowej zaczyna u nas w Polsce się rozwijać - mówi nam pracownik reaktora Maria. Ostatnio została ogłoszona informacja o budowie małych reaktorów SMR i to jest pole do popisu dla osób, które to doświadczenie już zdobyły wewnątrz reaktora.

W NCBJ pracują nie tylko osoby z doświadczeniem jądrowym. Jest wielu elektryków, mechaników, informatyków i osób, które analizują dane, naukowców, fizyków.

Jak mówią nam pracownicy Marii, w tej chwili Polska i Europa są samowystarczalne w zakresie radiofarmaceutyków, ale w przypadku dłuższych przestojów może już być problem.

Rosja bardzo chciałaby przejąć rolę dostawcy tych kluczowych substancji. W tej chwili w Rosji zmodernizowano jeden i budowany jest drugi reaktor w takim celu - wyjaśniają.

Odejścia pracowników stają się faktem

W ubiegłym roku odeszła grupa młodych osób, które zdały sobie sprawę z tego, ile są warci na rynku, po prostu odeszli. To ludzie aktywni na rynku pracy, bardzo mają już duże doświadczenie i są łakomym kąskiem dla innych firm - mówią. Jak przyznają, w pracy na razie trzyma ich świadomość, że robią dobre rzeczy i ludzie, z którymi pracują. Ale ta cierpliwość może się kiedyś skończyć - zaznaczają.

Zwracamy się z apelem nie tylko o wyższe pensje. Chcemy też wiedzieć, czy reaktor będzie eksploatowany, czy nie. Jeżeli nie ma na niego środków, to zamknijmy go i róbmy coś innego - tłumaczą mężczyźni, jednocześnie podkreślając, że nawet jeśli reaktor Maria miałby zostać wygaszony, to ten proces wymaga pracowników i może trwać 5-10 lat.

Potrzeba dużych środków finansowych, ludzi, którzy się na tym znają i przede wszystkim czasu, żeby to wszystko bezpiecznie wykonać. Reaktora takiego jak Maria nie wyłączy się w tydzień, zabierając rzeczy z półek jak w sklepie spożywczym i sprzedając je komuś innemu. To tak nie wygląda. Potrzeba naprawdę bardzo dużo pracy i doświadczenia, żeby to zrobić bezpiecznie - mówią pracownicy.

Jeżeli my zamkniemy i kolejne reaktory się zamkną - a wiemy, że te, które są budowane, mają znaczne opóźnienia, to będą przerwy w dostawach leków dla ludzi - alarmują pracownicy. Już teraz są opóźnione terapie, bo Maria jest remontowana i nie pracuje od września, a ponowne uruchomienie jest planowane na przełomie czerwca i lipca - tłumaczą.

Jeśli przerwa potrwa dłużej albo inny reaktor wypadnie z produkcji, to będzie fatalne dla pacjentów.

Satysfakcjonujących pensji - nie będzie!

Zapytaliśmy w Narodowym Centrum Badań Jądrowych, czy planowana jest pilna waloryzacja wynagrodzeń pracowników Departamentu Eksploatacji Obiektów Jądrowych.

Tak, trwają rozmowy ze związkami zawodowymi - poinformował nas Marek Pawłowski, kierownik Biura Komunikacji i Promocji NCBJ. Liczymy, że porozumienie - w ramach środków, które instytut jest w stanie na ten cel przeznaczyć, bez dużego zagrożenia dla płynności finansowej w bieżącym roku, pozwoli na waloryzację w ciągu najbliższych miesięcy.

Wysokość wynagrodzeń - jak dalej informuje nas Marek Pawłowski z NCBJ - nie będzie jednak zgodna z oczekiwaniami pracowników, czyli nie zostanie zrównana ze średnimi wynagrodzeniami w aglomeracji warszawskiej, z uwzględnieniem branży, wykształcenia i stanowisk.

Bez zwiększenia wsparcia z budżetu instytut nie będzie miał takich środków - przyznaje Pawłowski.

Dodam, że w przypadku kluczowych pracowników, analogiczne stanowiska w Polsce nie istnieją i nie pojawią się jeszcze przez wiele lat. Jednak zdajemy sobie sprawę, że posiadane kompetencje wielu osób mogą być przydatne także na innych stanowiskach. Wiemy też, że ich aktualne wynagrodzenia nie są adekwatne do wynagrodzeń oferowanych w Warszawie osobom o podobnym wykształceniu i za znacznie mniej odpowiedzialną pracę - zaznaczył.

Nasza dziennikarka pytała, czy 110 osób, które pracują w Departamencie Eksploatacji Obiektów Jądrowych, to wystarczająca liczba do przygotowania, przeprowadzenia i nadzorowania modernizacji reaktora Maria?

W zasadzie tak. Duża część prac będzie przeprowadzana siłami firm zewnętrznych - informuje Marek Pawłowski z NCBJ. I dodaje, że instytut nie ma planu strategicznego dla reaktora Maria.

Instytut nie ma stabilnego mechanizmu finansowania pracy reaktora, uwzględniającego jego specyfikę. Budowa planów strategicznych w oderwaniu od problemu finansowania infrastruktury, nie ma sensu - tłumaczy.

Zapytaliśmy o ryzyko wyłączenia reaktora, jeśli pracownicy zdecydują się odejść z pracy.

Reaktor zawsze pracuje w kilkudniowych cyklach, a ich długość i częstotliwość można zmniejszać. Scenariusz, którego można się obawiać, to ograniczenie czasu pracy reaktora ze względu na brak odpowiedniej obsady - przyznaje Marek Pawłowski z NCBJ.

Reaktor Maria działa w kilkudniowych cyklach. Między cyklami konieczne są przerwy. Zmniejszenie liczby cykli, np. z czterech w miesiącu do trzech, dwóch czy jednego - oznacza jedno: mniej wyprodukowanych substancji, potrzebnych szpitalom, a w efekcie - pacjentom.

O niepokojącą sytuację w reaktorze Maria zapytaliśmy w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Odpowiedź raczej nie uspokoi pracowników:

Ministerstwo Klimatu i Środowiska jest w stałym kontakcie z kierownictwem NCBJ oraz podejmuje działania w oparciu o posiadane kompetencje w celu rozwiązania dla potrzeb płacowych pracowników Departamentu Eksploatacji Obiektów Jądrowych - informuje nas w nadesłanym mailu resort klimatu i środowiska. Analizowane są dodatkowe możliwości, które mogłyby naprawić tę sytuację. Zgodnie z ustawą o instytutach badawczych, dyrektor instytutu realizuje samodzielnie politykę kadrową. Natomiast zasady wynagradzania pracowników instytutu określa się w zakładowym układzie zbiorowym pracy lub w zakładowym regulaminie wynagradzania. W przypadku opracowania planu strategicznego dla reaktora MARIA przez Dyrektora NCBJ, Ministerstwo Klimatu i Środowiska może nadzorować jego realizację w zakresie swoich kompetencji nadzorczych - czytamy w odpowiedzi Wydziału Komunikacji Medialnej Departamentu Edukacji i Komunikacji Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Wiceminister zdrowia: Radiofarmaceutyki możemy sprowadzać z zagranicy

Nie zabraknie radiofarmaceutyków dla polskich pacjentów. Możemy sprowadzać je z zagranicy - tak z kolei wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski odpowiedzialny za politykę lekową odpowiada na pytania naszego dziennikarza o przyszłość jedynego w Polsce reaktora jądrowego Maria w podwarszawskim Świerku.

Jeżeli spełni się czarny scenariusz i pracowników zabraknie, będziemy sprowadzać więcej radioizotopów z Republiki Południowej Afryki i z Węgier. Te leki już przyjeżdżają do nas z zagranicy, bo w reaktorze trwa remont. Okres rozpadu jest krótki, dlatego na bieżąco, raz w tygodniu, te produkty przyjeżdżają do Polski. Tak będzie dalej, w miarę potrzeby, na razie do końca remontu - podkreśla w rozmowie z reporterem RMF FM wiceminister Maciej Miłkowski.

Wiceminister zapewnia, że pacjenci nie odczują zmian. Według przedstawiciela resortu zdrowia, reaktor Maria powinien działać i właśnie on, a nie kraje tak dalekie jak RPA, powinny zapewniać nam tak ważne leki.