Kilkanaście podtrutych psów w jedno popołudnie w Warszawie. W parku na granicy Mokotowa i Ochoty ktoś podrzucił trutki z chemiczną substancją. Sprawę bada teraz policja.

REKLAMA

Do lecznic weterynaryjnych właściciele psów zaczęli się zgłaszać w sobotnie popołudnie i wieczór. Wszyscy skarżyli się, że po spacerze w parku Cmentarz Żołnierzy Radzieckich na granicy Mokotowa i Ochoty przy ul. Żwirki i Wigury, ich czworonogi mają drgawki i są apatyczne.

Tylko do nas zgłosiło się kilkanaście osób ze swoimi psiakami - opowiada Oskar Białozierski z kliniki weterynaryjnej Elwet, który w sobotę przyjmował otrute psy. To ta klinika opublikowała na Facebooku post, w którym zaalarmowała o poważnych zatruciach farbą olejną ze zmielonymi kośćmi. "Uważajcie na swoje psiaki i radzimy unikać spacerów w tym rejonie!" - napisano.

O tym, co mogło być w składzie trutki, lekarze dowiedzieli się od jednej z właścicielek psa, która wróciła do parku i zebrała resztki substancji. Były to zmielone resztki pokarmowe z dodatkiem substancji o zapachu acetonowym. Podobny zapach był po sprowokowaniu wymiotów u leczonych przez nas psów - mówi Oskar Białozierski.

Jak zaznacza, wszystkie czworonogi musiały być hospitalizowane. Obserwowaliśmy u nich objawy neurologiczne, takie jak ruchy pływackie, wyprężanie grzbietu, które musiały być przerywane farmakologicznie. Dopóki nie uda się opanować tych ataków, zwierzaki muszą być leczone w warunkach szpitalnych - dodaje.

Weterynarz podkreśla, że przed nimi najważniejsza, trzecia doba pobytu psa w szpitalu. Kluczowe będą najbliższe godziny. W przypadku leczenia zatruć, poza zniwelowaniem początkowych objawów, interesuje nas także stan narządów wewnętrznych, jak nerki i wątroba, które są odpowiedzialne za metabolizowanie tych substancji. Szczególnie w przypadku nerek uszkodzenie może być widoczne w wynikach krwi z dużym opóźnieniem, nawet dopiero w trzeciej dobie, która właśnie się zaczyna - wyjaśnia Oskar Białozierski.

Sprawa otrucia psów została zgłoszona na policję. Będziemy teraz prowadzić badania toksykologiczne, by wyjaśnić, jaka substancja została użyta do otrucia psów i w jaki sposób znalazła się w parku. Przejrzymy też zapis z kamer monitoringu, by sprawdzić, czy na nagraniach nie widać osoby próbującej otruć zwierzęta - mówi asp. szt. Marta Haberska z mokotowskiej policji.

Jak przyznają w lecznicy weterynaryjnej, to już kolejne w ostatnim czasie próby otrucia psów w warszawskich parkach.