Na Pomorzu uhonorowano 30 najlepszych młodych czeladników w województwie. Towarzyszyli im mistrzowie szkolący, którzy przez trzy lata przygotowywali ich do egzaminu i przekazywali fachową wiedzę. "Bardzo optymistyczne, budujące i ogromnie cieszymy się, że organizujemy to pasowanie na czeladnika. To uroczystość bardzo tradycyjna w rzemiośle, kiedy z dumą wręczamy świadectwa młodym rzemieślnikom" - mówi RMF FM Małgorzata Wokacz-Zaborowska, dyrektorka Pomorskiej Izby Rzemieślniczej Małych i Średnich Przedsiębiorstw.
Jak przyznała w rozmowie z naszym reporterem dyrektorka, na rynku pracy wciąż dobrze radzą sobie fryzjerzy, mechanicy i stolarze - ich nie brakuje, a nabór do tych zawodów jest stabilny.
Problemem jest natomiast niedobór piekarzy, złotników i jubilerów.
To zawody, w których mierzymy się z poważnym wyzwaniem rekrutacyjnym. W wielu przypadkach brakuje młodych kandydatów - przyznaje RMF FM Małgorzata Wokacz-Zaborowska. Jeszcze trudniej wygląda sytuacja w zawodach odchodzących, jak zawód zduna.
Mamy fantastycznego zduna na Pomorzu, z zamówieniami na trzy lata do przodu. Robi przepiękne prace. To dobrze płatny fach, ale bez następców. Problemem jest brak sukcesji i zainteresowania młodych - podkreśla dyrektorka.
Rzemiosło przyciąga także osoby dorosłe, które szukają nowej drogi zawodowej. Coraz częściej pojawiają się byli informatycy czy pracownicy korporacji, którzy wybierają kurs stolarza lub elektryka. Zainteresowanie widać również wśród kobiet, które chętnie podejmują się renowacji mebli, zdobywając pełne kwalifikacje.
Kształcenie ustawiczne jest możliwe na każdym etapie życia. Zdarza się, że ktoś porzuca pracę w biurze i idzie za pasją. To kariery bardzo różnorodne i często bardziej satysfakcjonujące - wyjaśnia Wokacz-Zaborowska. Pojawia się też całkiem sporo kobiet, które przyszły z zupełnie innych branż, ale postanowiły zająć się na przykład renowacją starych mebli. Żeby robić to fachowo, decydują się na pełny kurs i zdają egzamin czeladniczy - podkreśla Małgorzata Wokacz-Zaborowska.
Najbardziej symboliczny moment to pasowanie czeladników szablą Kilińskiego - najwyższym odznaczeniem polskiego rzemiosła.
To nie jest tylko wręczenie dyplomu. Prezesi izb pasują szablą, pada uroczysta formuła i dopiero wtedy wręczane są świadectwa. To wyjątkowy moment, który podkreśla wagę całego wydarzenia - mówi dyrektorka.
Duże emocje towarzyszyły także młodym cukierniczkom. To dla mnie ogromnie ważne - mówiła jedna z nich chwilę przed pasowaniem. Choć obie przyznawały, że praca w cukierni wymaga ogromnej wytrzymałości fizycznej i zaangażowania, nie miały wątpliwości, że to ich droga.
Uwielbiam gotować, a kiedy trafiłam na kierunek cukierniczy, pokochałam ten zawód z całego serca. To ciężka, stojąca praca, od rana do wieczora, ale daje mnóstwo satysfakcji - opowiadała młoda rzemieślniczka. Jej koleżanka dodała, że pasję do pieczenia wyniosła jeszcze z dzieciństwa, pomagając babci przy wypiekach.
Trudno opisać co czuję, ale to takie zwieńczenie tych lat nauki - przyznała młoda fotografka.
Nie mniej poruszający był ten dzień dla mistrzów, którzy szkolili młodych adeptów. Uczę od 1988 roku, wykształciłem już ponad 160 uczniów. W tym roku miałem ośmiu, z czego pięciu czy sześciu chętnie bym zatrzymał w firmie. To dowód, że współpraca z uczniami przynosi korzyści obu stronom. Dla mnie to nie tylko przyszli pracownicy, ale też ogromna satysfakcja z przekazywania zawodu - tłumaczył jeden z mistrzów branży motoryzacyjnej.