Ostatnie dni były bardzo intensywnym okresem dla ratowników z beskidzkiej grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ratownicy interweniowali w sprawie 66-letniego turysty w Schronisku na Hali Boraczej, u którego stwierdzono zatrzymanie krążenia. Mimo zaangażowanie zespołu ratowników życia mężczyzny niestety nie udało się uratować. Po południu tego samego dnia do beskidzkiego GOPR-u wpłynęło także zgłoszenie o paralotniarzu, który awaryjnie lądował na drzewie. Do pomocy zaangażowano drona - mężczyzna nie wymagał jednak pomocy medycznej.
Jak przekazali ratownicy z beskidzkiej grupy GOPR, we wtorek przed południem do centrali w Szczyrku wpłynęło zgłoszenie o nagłym zatrzymaniu krążenia u 66-letniego mężczyzny. Stało się to w Schronisku na Hali Boraczej. "Na miejsce natychmiast wyruszył trzyosobowy zespół z ratowniczką medyczną, równocześnie telefonicznie instruowano świadków zdarzenia, jak prowadzić resuscytację krążeniowo-oddechową" - informuje w mediach społecznościowych GOPR.
Okazało się także, że w gronie turystów był strażak z Państwowej Straży Pożarnej. Mężczyzna prowadził na miejscu resuscytację krążeniowo-oddechową. Ratowników GOPR i strażaka wspomogli także ratownicy medyczni w Żywcu. Do 66-latka rozdysponowano również śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. "Niestety pomimo dużego wysiłku wielu osób życia mężczyzny nie udało się uratować" - przekazał GOPR.
Drugą interwencją beskidzkiego GOPR-u tego dnia było zgłoszenie, który wpłynęło o godz. 15.
Tym razem pomocy potrzebował paralotniarz, który awaryjnie lądował na drzewie w masywie Skrzcznego. Jak relacjonował GOPR, świadkowie tego zdarzenia nie byli w stanie precyzyjnie określić lokalizacji wypadku. Ponadto nie było z poszkodowanym kontaktu telefonicznego.
Do akcji ratunkowej użyto drona, aby zlokalizować miejsce, w którym przebywał paralotniarz. Nie pomagała w tym - jak podkreśla GOPR - spora liczba paralotniarzy w powietrzu.
Poszukiwania mężczyzny zakończyły się sukcesem. Do pracujących w terenie poszukiwań paralotniarza dołączyli strażacy z OSP w Szczyrku, a także Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Białej.
"Paralotniarz został ewakuowany z drzewa technikami linowymi przez ratowników GOPR, w asyście obecnych na miejscu strażaków oraz funkcjonariuszy policji. Nie wymagał pomocy medycznej, został zwieziony karetką GOPR do własnego samochodu" - poinformował beskidzki GOPR.
Także wieczorem, przed godz. 20 do ratowników ze Szczyrku wpłynęło zgłoszenie o pilnej potrzebie pomocy blisko 60-letniej kobiecie, która znajdowała się w rejonie szczytu Babiej Góry. Przekazano, że turystka niefortunnie upadła podczas robienia zdjęcia i poważnie raniła się w głowę. "Z uwagi na charakter i porę zdarzenia oprócz ratowników dyżurnych z Markowych Szczawin powiadomiono również ratowników ochotników z Sekcji Babiogórskiej GB GOPR. Kilka zespołów udało się na ten teren, podczas gdy ratownicy z CSR próbowali nawiązać łączność ze świadkami wypadku i ustalić precyzyjne informacje" - poinformowano.
Pracę służb utrudniał słaby zasięg telefoniczny.
Ratownikom udało się jednak ustalić, że stan poszkodowanej jest poważny. Wysłano turystom link do pobrania aplikacji ratunek, aby sprecyzować miejsce zdarzenia. Na miejsce wyruszył śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Po dotarciu do poszkodowanej, kobieta została przetransportowana do szpitala w Nowym Targu. W akcji ratunkowej brało udział 19 ratowników beskidzkiego GOPR-u.
GOPR podziękował za pomoc służbom, które brały udział w prowadzonych działaniach. Zaapelował też do turystów. "Przypominamy, że najszybszą i najbardziej precyzyjną metodą zgłoszenia wypadku jest aplikacja Ratunek, którą warto pobrać przed wyjściem w góry. Użycie aplikacji znacznie skraca czas akcji dzięki precyzyjnej lokalizacji zdarzenia - nierzadko kilkadziesiąt metrów w terenie górskim zmienia diametralnie drogę dotarcia ratowników lub miejsce przyjęcia śmigłowca" - napisali ratownicy.