Siły rosyjskie prowadzą ćwiczenia na Morzu Bałtyckim. Jak przekazał resort obrony w Moskwie, działania Floty Bałtyckiej obejmują m.in. zwalczanie dronów morskich i "podwodnych sabotażystów".

REKLAMA

O planowanych ćwiczeniach Floty Bałtyckiej poinformowało w piątek Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej. "Dowódca marynarki wojennej dokonał przeglądu postępów w szkoleniu specjalistycznym w zakresie rodzajów wsparcia marynarki wojennej we Flocie Bałtyckiej" - napisano w komunikacie.

Moskwa podała, że na czas ćwiczeń, w rejonie odpowiedzialności Floty Bałtyckiej, rozmieszczono punkty szkoleniowe, gdzie żołnierze ćwiczą różne elementy organizacji wszelkiego rodzaju wsparcia w sytuacji bojowej, w jak najbliższym otoczeniu. W manewrach bierze udział około 1000 żołnierzy Floty Bałtyckiej oraz do 100 jednostek sprzętu wojskowego.

Rosyjski MON przekazał, że w ramach ćwiczeń "dokonano oceny działań sił dyżurnych Floty Bałtyckiej oraz jednostek obrony przeciwdywersyjnej okrętów podwodnych". Ćwiczenia obejmowały zwalczanie wrogich dronów morskich przy pomocy dronów FPV i "podwodnych sabotażystów". Wojskowi ćwiczyli również ochronę lotniska przed atakiem dronów, wykorzystując do tego systemy walki elektronicznej.

Z komunikatu rosyjskiego resortu obrony wynika, że admirał Aleksandr Moisiejew, głównodowodzący rosyjskiej marynarki wojennej, nadzorował "działania personelu służb logistycznych Floty Bałtyckiej oraz jednostek lotnictwa morskiego w zakresie szybkiej odbudowy lotniska po użyciu broni pozorowanego przeciwnika".

"Ponadto tylne jednostki Floty Bałtyckiej rozmieściły tymczasowe punkty zaopatrzenia, w tym polowe magazyny paliwa i środków smarnych, magazyny odzieży i żywności, a także kuchnie polowe i warsztaty piekarnicze" - dodano.

O czym świadczą rosyjskie ćwiczenia?

O czym świadczą ćwiczenia rosyjskiej Floty Bałtyckiej? To w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim na antenie internetowego Radia RMF24 wyjaśnił komandor rezerwy marynarki wojennej Piotr Mickiewicz. Ekspert wytłumaczył, że ćwiczenia stanowią pokaz siły i są odpowiedzią na zapowiedzi rozbudowy potencjału dronowego przez Polskę i pozostałe kraje bałtyckie, w tym głównie Estonię i Litwę.

Tematyka tych ćwiczeń jest absurdalna z punktu widzenia zagrożeń rosyjskich, bo oni zapowiadają, że będą ćwiczyć działalność o charakterze stricte sabotażowym, w zasadzie nie mając infrastruktury, która mogłaby być poddana temu rodzajowi działaniom militarnym. W związku z tym musimy na to popatrzeć głównie w kategoriach właśnie pokazu siły - zaznaczył gość Radia RMF24.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Rosyjskie manewry na Bałtyku. Ekspert: To pokaz siły

W opinii eksperta ok. 1000 ćwiczących żołnierzy Floty Bałtyckiej to standardowa liczba. Wskazał, że retoryka w mediach jest świadomie skonstruowana tak, aby przedstawiać liczbę trenujących jako znaczne siły. Ona (liczba ćwiczących żołnierzy - przyp. red.) jest, delikatnie rzecz biorąc, świadomie fałszowana, ponieważ (...) liczby tego sprzętu, który ma ćwiczyć, to nie oznacza, że to są okręty. To jest różnego rodzaju uzbrojenie wykorzystywane do ćwiczeń - podkreślił ekspert. Będą to łodzie motorowe, jakieś pojazdy itd. Te znaczne siły, które mają ćwiczyć, one pięknie wyglądają w przekazie medialnym - dodał gość internetowego Radia RMF24.