Ulicami Katowic przeszedł marsz gwiaździsty związków zawodowych. Protestujący manifestowali w obronie przemysłu oraz miejsc pracy w regionie. Związkowcy wręczyli wojewodzie petycję ze swoimi postulatami i pokazali rządowi symboliczne „czerwone kartki”, wyrażając swoje niezadowolenie i żądając natychmiastowych działań na rzecz przemysłu i energetyki w regionie. Manifestacje trwały około dwie i pół godziny.

REKLAMA

  • Więcej ciekawych informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.

Marsz gwiaździsty był manifestacją w obronie miejsc pracy i przemysłu na Śląsku i w Zagłębiu. Jak informował reporter RMF FM Marcin Buczek, manifestujący wybrali trzy miejsca w różnych rejonach Katowic, z których równocześnie wyruszyły grupy związkowców. Były to okolice Spodka, dzielnica Załęże i Park Kościuszki. Po kilkudziesięciu minutach manifestujący dotarli przed Urząd Wojewódzki w Katowicach, gdzie odbył się wiec.

Przemarszowi towarzyszył tumult bębnów, syren i trąbek, uczestnicy manifestacji odpalali petardy oraz race i domagali się m.in. istotnej rewizji Zielonego Ładu, ratowania polskiego przemysłu i sprawiedliwej transformacji woj. śląskiego.

Opis / Józef Polewka / RMF FM
Opis / Józef Polewka / RMF FM
Opis / Józef Polewka / RMF FM
Opis / Józef Polewka / RMF FM
Opis / Józef Polewka / RMF FM
Opis / Józef Polewka / RMF FM
Opis / Józef Polewka / RMF FM
Opis / Józef Polewka / RMF FM
Opis / Józef Polewka / RMF FM
Opis / Józef Polewka / RMF FM

Jednej z grup, tej, która wyruszyła sprzed Spodka, towarzyszyła reporterka RMF FM Anna Kropaczek. Jak relacjonowała, grupa ta liczyła kilka tysięcy osób i byli to przedstawiciele różnych branż, ale głównie górnicy i hutnicy.

W ub. tygodniu katowicki urząd miasta informował, że według zgłoszenia organizatorów szacunkowa liczba uczestników może sięgnąć 10 tys. osób.

Pogarszająca się sytuacja w regionie

Jak mówił przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz, demonstracja miała na celu zwrócenie uwagi na pogarszającą się sytuację całego przemysłu w regionie.

Na miejsce zebrania trzech grup demonstrantów wybrano Urząd Wojewódzki, bo tu pracuje wojewoda śląski, czyli przedstawiciel władzy centralnej. Jak relacjonował reporter RMF FM Marcin Buczek, to jemu manifestujący wręczyli petycję z postulatami.

Według Kolorza problemów jest tyle, ile branż. Niepewność miejsc pracy dotyczy zarówno górników, jak i kolejarzy, hutników czy pracowników firm samochodowych. Dlatego m.in. ich przedstawiciele wyszli na ulice Katowic.

Kolorz przekonywał, że związki i demonstrujący dzisiaj "ratują Śląsk". Wyjaśniał, że wśród głównych celów manifestacji jest sprzeciw wobec Zielonego Ładu. Diagnozował, że wszystkie rządy od 2007 r. są odpowiedzialne za doprowadzenie polskiego hutnictwa, górnictwa, energetyki, przemysłu zbrojeniowego, motoryzacji, do obecnej "tragicznej sytuacji".

Macie jeszcze szansę to odwrócić. Ci, którzy rządzą w tej chwili, mają szansę to odwrócić - uznał Kolorz, nawiązując do niedawnej deklaracji premiera Donalda Tuska, że nastąpi głęboka rewizja polityki Zielonego Ładu. Dzisiaj składając petycję do premiera Tuska żądamy przede wszystkim głębokiej rewizji systemu opłat za emisje. Bo opłaty ETS-u rujnują, powodują, że mamy horrendalnie wysokie ceny energii - mówił.

"Nie pozwolimy na na to"

Przedstawiciele związków zawodowych ostro skrytykowali politykę rządu w sprawie transformacji energetycznej oraz realizacji umów społecznych dotyczących górnictwa. Podczas demonstracji padły mocne słowa pod adresem władz, a związkowcy nie kryli obaw o miejsca pracy i bezpieczeństwo energetyczne kraju.

Zdaniem liderów związkowych, energia produkowana z węgla brunatnego i kamiennego mogłaby być jedną z najtańszych w Europie, gdyby była opodatkowana na takich samych zasadach jak inne źródła energii. Związkowcy twierdzą, że forsowanie rozwoju energetyki wiatrowej wynika z interesów finansowych stojących za tą branżą, a nie z realnych potrzeb kraju.

W trakcie protestu padły również ostrzeżenia pod adresem nowego zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz ministra aktywów państwowych. Związkowcy stanowczo sprzeciwili się możliwości sięgnięcia po środki finansowe górników, przypominając sytuację sprzed dekady.

Związkowcy zwrócili także uwagę na trudną sytuację nie tylko w górnictwie, ale także w innych branżach, takich jak przemysł motoryzacyjny, który notuje przestoje. Przypominają, że podobny kryzys miał miejsce 25 lat temu i zapewniają, że nie pozwolą na powtórkę tamtych wydarzeń, które doprowadziły do wyludniania śląskich miast.

My nie pozwolimy już na to, żeby śląskie miasta się wyludniały. (...) Nie tak ma wyglądać sprawiedliwa transformacja. (...) Nie możecie marnować pieniędzy, które na tą transformację są przeznaczone. (...) Macie utrzymać polski przemysł - wzywał związkowiec.

MPKS reaktywowany

Kolorz przypomniał jeszcze przed manifestacją, że organizatorem marszu jest Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy Regionu Śląsko-Dąbrowskiego (MKPS) - reaktywowany po pięciu latach. Związkowcy przekonywali, że wznowili działalność MKPS, ponieważ ich celem jest obrona przemysłu i miejsc pracy na Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim. W ich ocenie, sytuacja przemysłu w regionie jest dramatyczna.

Bez względu na sympatie polityczne, zjednoczyliśmy się wszyscy razem. To pokazuje, jak poważna jest sytuacja. Znikają kolejne miejsca w motoryzacji. Przemysł hutniczy w Polsce przegrywa z zalewem importowanej stali z Chin i z Ukrainy. Umowa społeczna dotycząca transformacji górnictwa i regionu nie jest realizowana. Sytuacja Jastrzębskiej Spółki Węglowej jest beznadziejna. W koksownictwie grozi nam utrata płynności finansowej. Walczymy o to, żeby Śląsk nie umarł - mówił Kolorz.

MKPS regionu śląsko-dąbrowskiego reaktywowano 13 października br. W skład komitetu wchodzą: Solidarność, OPZZ, Forum Związków Zawodowych i Sierpień 80. Jako powód wznowienia działalności MKPS związkowcy wskazali pogarszającą się sytuację w przemyśle i brak zadowalających rezultatów rozmów z rządem na temat problemów hutnictwa i górnictwa. MKPS został utworzony w regionie w październiku 2012 r., a w marcu 2013 r. zorganizował strajk generalny, w którym wzięło udział 85 tys. pracowników z ok. 400 zakładów pracy. Działalność MKPS była wznawiana w styczniu 2015 r., a później we wrześniu 2020 r.