Wielki sukces lekarzy z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach! Uratowali oni życie dwuletniego chłopca, który na początku listopada wpadł do przydomowego basenu i przez pewien czas przebywał pod wodą. Dziecko przez jakiś czas było w stanie śmierci klinicznej.
- Lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach uratowali życie dwuletniego chłopca, który przez pewien czas był w stanie śmierci klinicznej.
- Dziecko trafiło do placówki medycznej na początku listopada po tym, jak wpadło do przydomowego basenu i przez ok. 15 minut przebywało pod wodą.
- Dwulatek oddycha samodzielnie, jest przytomny, w kontakcie z otoczeniem i jutro opuści oddział intensywnej terapii.
- Więcej informacji z Twojego regionu znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.
Na początku listopada informowaliśmy o dwuletnim chłopcu, który wpadł do przydomowego basenu w Jastrzębiu-Zdroju (województwo śląskie). Dziecko przebywało pod wodą ok. 15 minut; stwierdzono u niego głęboką hipotermię i zatrzymanie krążenia, było w stanie śmierci klinicznej.
Wezwane na miejsce służby ratunkowe przeprowadziły skuteczną resuscytację krążeniowo-oddechową, po czym dziecko zostało przetransportowane do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach.
Chłopiec trafił do katowickiej placówki medycznej w bardzo ciężkim stanie - temperatura jego ciała wynosiła zaledwie 25 stopni Celsjusza.
Walka o życie dziecka, w którą zaangażowało się wielu specjalistów, zakończyła się sukcesem. Jak poinformował w czwartek reporter RMF FM Marcin Buczek, w piątek chłopiec zostanie przeniesiony z oddziału intensywnej terapii na oddział pediatrii.
"Cuda w medycynie się zdarzają! Jeden z nich właśnie teraz dzieje się w naszym szpitalu" - napisano na facebookowym profilu Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach. "Dziecko oddycha samodzielnie, jest przytomne, w kontakcie z otoczeniem i wkrótce opuści nasz OIOM" - dodano.
Można mówić o cudzie, natomiast my wolimy się skupić na tym, że każda z osób, która po kolei była przy tym pacjencie, zrobiła dokładnie to, co można było zrobić. Cudem jest to, że wszyscy ludzie na każdym etapie wykonali dokładnie to, czego od nich oczekiwaliśmy - powiedział z kolei w rozmowie z naszym dziennikarzem dr Paweł Wieczorek.
Lekarz przyznał, że w trakcie leczenia chłopca "nie było takiego momentu, który by nas bardzo przestraszył". Natomiast momentem przełomowym było obudzenie chłopca i pierwsze kiwnięcia na zwykłe, proste pytania. Było to dla nas takim bardzo radosnym momentem, kiedy wiedzieliśmy, że to, co robiliśmy, przyniosło naprawdę pożądany skutek - podkreślił lekarz.