Od wybuchu wojny w Ukrainie województwo podkarpackie przyjęło 1,3 miliona uchodźców. Apeluję do Komisji Europejskiej o dodatkowe środki na dalszą pomoc - powiedziała wojewoda podkarpacka Ewa Leniart.

REKLAMA

Leniart na przejściu granicznym w Korczowej (województwo podkarpackie) spotkała się z komisarz ds. spójności i reform Elisą Ferreirą, przewodniczącym Komisji Rozwoju Regionalnego (REGI) Parlamentu Europejskiego Younousem Omarjee oraz ministrem funduszy i polityki regionalnej Grzegorzem Pudą.

Dziękuję, że przedstawiciele Brukseli i ministerstwa przyjechali dziś na przejście graniczne polsko-ukraińskie w Korczowej. To bardzo ważne, aby na własne oczy zobaczyć, jak odbywa się proces uchodźczy. Choć już minęło tyle dni od momentu wybuchu wojny, to nadal uchodźcy z Ukrainy napływają do Polski, czyli do pierwszego kraju, w którym czują się bezpiecznie - powiedziała Leniart.

W jej ocenie przed Podkarpaciem i Lubelszczyzną pojawiło się wyzwanie, którym było umiejętne przyjęcie bliżej nieokreślonej liczby osób uciekających przed wojną na Ukrainie.

Polskie przejścia przekroczyło 2,5 miliona uchodźców. Tutaj, na Podkarpaciu, przyjęliśmy 1,3 miliona osób. Było to możliwe dzięki ogromnemu zaangażowaniu wszelkich służb państwowych poczynając od straży granicznej, policji, straży pożarnej, organizacji samorządowych i obywateli - podkreśliła.

Uchodźcy przyjeżdżają nadal, choć w mniejszej liczbie

Zdaniem wojewody proces napływu uchodźców nadal trwa, choć "w zdecydowanie mniejszej liczbie, bo około kilkunastu tysięcy na dobę, przybywają oni do Polski".

Przed nami kolejne wyzwanie, bo uchodźcy, którzy zdecydowali się pozostać w Polsce, muszą mieć zapewnione godne warunki pobytu. Dlatego apeluję do Komisji Europejskiej, aby przyznała dodatkowe środki na dalszą pomoc dla ukraińskich uchodźców. Wierzę, że wobec tej tragedii, jaką jest wojna w XXI wieku, która dotknęła Ukrainę, także Europa zda egzamin solidarności i udzieli potrzebnego wsparcia uchodźcom - powiedziała.

Najtrudniejsze były pierwsze dni wojny

Podkreśliła, że sprawdzianem z przygotowania województwa podkarpackiego był moment wybuchu wojny i rozpoczęcie pracy punktów recepcyjnych.

Te pierwsze dni wojny były dla nas trudnym doświadczeniem, dlatego, że zakładaliśmy pewną etapowość działania punktów recepcyjnych. Jednak szybko zdaliśmy sobie sprawę, że niezbędne jest uruchomienie dużych punktów, które mogą pomieścić kilka tysięcy uchodźców - wyjaśniła. Dodała, że osoby, które docierały do Polski były w bardzo złym stanie psychicznym.

Kiedy znajdowały schronienie w punktach recepcyjnych to czuły się na tyle bezpiecznie, że nie chciały ich opuszczać. Dlatego zwróciłam się o pomoc psychologiczną i językową między innymi do Związku Ukraińców w Polsce, aby otoczyć te osoby specjalną opieką i poczuciem stabilności - przekazała.

Kolejnym wyzwaniem było takie zorganizowanie transportu uchodźców, aby ich relokacja była płynna. Tu w szczególności duże znaczenie miała kolej, dzięki której z dworca w Przemyślu czy w Jarosławiu uchodźcy sprawnie przemieszczali się do większych miast i do tymczasowych miejsc zakwaterowania - powiedziała.

Fakt, że te procesy przebiegły sprawnie wynikał głównie ze ścisłej współpracy na wielu płaszczyznach i koordynacji działań, poczynając od pierwszych godzin po wybuchu wojny - podsumowała.