Przyczyną śmierci dzieci w Kobylej Górze było wykrwawienie i prawdopodobnie uduszenie - powiedział prokurator Marcin Kubiak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Ciała 9- i 13-letniej dziewczynki znalazł w ubiegły czwartek ich ojciec. W domu była także ich matka. Kobieta była nieprzytomna.
We wstępnej opinii po sekcji biegli wskazali, że u starszej dziewczynki stwierdzono kilkadziesiąt ran kłutych, głównie w okolicach szyi i głowy. Były to również rany drążące w głąb ciała. Duże jest prawdopodobieństwo, że rany kłute były zadawane nożem lub podobnym narzędziem. Przyczyną zgonu było wykrwawienie - powiedział prokurator Marcin Kubiak.
U 9-latki stwierdzono nieznaczne otarcia na szyi. Zdaniem biegłych jako najbardziej prawdopodobny mechanizm zgonu wskazano uduszenie gwałtowne.
Ze zwłok pobrano wycinki i krew do dalszych badań. Celem jest zilustrowanie wstępnych efektów badań biegłych i stwierdzenie ewentualnych substancji, które mogły wpływać na stan zdrowia pokrzywdzonych - powiedział prokurator Kubiak.
Jak ustalili dziennikarze RMF FM, w czwartek około godziny 12:30 47-letni ojciec dziewczynek wrócił z pracy do domu w Kobylej Górze. Nie mógł dostać się do środka budynku, więc wybił szybę w oknie.
Po wejściu do domu, w jednym z pokoi znalazł zwłoki 13-letniej córki. W kolejnym pomieszczeniu leżało ciało drugiej córki, w wieku 9 lat.
W łazience mężczyzna znalazł swoją nieprzytomną 47-letnią żonę.
Ratownicy medyczni po przybyciu do domu w Kobylej Górze przystąpili do reanimacji. Po zakończeniu akcji ratowniczej stwierdzono śmierć dwóch dziewczynek. Ich matce udało się przywrócić czynności życiowe. Kobietę do szpitala zabrał śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego.
Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku zabójstwa. Śledczy przeprowadzili oględziny miejsc zdarzenia z udziałem specjalistów i biegłych. Prokurator Marcin Kubiak powiedział, że postępowanie toczy się w sprawie, nikomu nie przedstawiono zarzutów. Ze względu na stan zdrowia matki dziewczynek, która nadal przebywa w szpitalu, nie wykonano z nią żadnych czynności procesowych.
Jak dowiedziała się reporterka PAP, rodziną zainteresował się wcześniej sąd rodzinny w Ostrzeszowie. Powodem było pismo, które matka zabitych córek przysłała do wydziału rodziny i nieletnich na przełomie marca i kwietnia.
Treść pisma zaniepokoiła sędzię rodzinną ze względu na brak jakiekolwiek logiki. Dlatego zdecydowano o wszczęciu z urzędu postępowania w celu ustalenia, co dzieje się w rodzinie, czy ma miejsce coś niepokojącego.
Na środę w minionym tygodniu zostało wyznaczone posiedzenie opiekuńcze, w celu rozeznania rodziny i ewentualnej zmiany opiekuna prawnego dla najstarszej córki.
Wcześniej Sąd Rejonowy w Ostrzeszowie na opiekuna prawnego chorej 19-latki wyznaczył matkę. Sąd chciał mieć pewność, że kobieta nadal może pełnić funkcję opiekuńczą wobec najstarszej córki.
Do spotkania w sądzie nie doszło, ponieważ rodzice nie przyszli. Dzień później dwie córki zostały zamordowane. W dniu, gdy doszło do tragedii, 19-latki nie było w domu.
W szkole, w której uczyły się zamordowane dziewczynki, nie zauważono niczego niepokojącego.