Sąd Apelacyjny w Poznaniu ogłosił w środę prawomocny wyrok w sprawie Tomasza C., który powodując wypadek, usiłował zabić byłą partnerkę, z którą jechał. Sąd obniżył oskarżonemu karę i wymierzył mu karę łączną 8 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Uzasadnienie sędziego może być zaskoczeniem.
- Sąd Apelacyjny w Poznaniu obniżył karę Tomaszowi C., który spowodował wypadek i usiłował zabić byłą partnerkę.
- Sędzia podkreślił, że "nie było tutaj działania z premedytacją, żadnego planu wcześniejszego, zaplanowania zdarzenia".
- Jak powiedział, był to zamiar nagły, wynikający z gwałtownych przeżyć oskarżonego.
- Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.
Do zdarzenia doszło w czerwcu ub. roku w Gnieźnie. Samochód, którym jechał Tomasz C. wraz z była partnerką, na prostym odcinku drogi dachował. Kierowca i podróżująca z nim kobieta nie odnieśli poważniejszych obrażeń. Według ustaleń prokuratury, Tomasz C. miał celowo doprowadzić do wypadku; został oskarżony o usiłowanie zabójstwa. Przed sądem oskarżony odpowiadał także za znęcanie się nad byłą partnerką.
W lipcu Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał winę oskarżanego i wymierzył mu karę łączną 10 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności. Apelację od tego wyroku do sądu II instancji skierował obrońca oskarżonego.
W środę Sąd Apelacyjny w Poznaniu wydał prawomocny wyrok w tej sprawie i wymierzył Tomaszowi C. karę łączną 8 lat i 6 miesięcy więzienia.
Uzasadniając orzeczenie, sędzia Krzysztof Lewandowski podkreślił, że sprawę należy uznać za "dosyć trudną i jednocześnie (zaliczyć) do dosyć ciekawych, bowiem zarzut usiłowania zabójstwa, którego narzędziem miał być samochód, do spraw często spotykanych nie należy".
Sędzia, odnosząc się do apelacji obrońcy oskarżonego, który wskazywał na błędy w ustaleniach faktycznych poczynionych przez sąd I instancji, podkreślił, że ustalenia te poczyniono m.in. na podstawie zeznań pokrzywdzonej. Jak mówił, "zarzut ten nie jest zasadny i sąd I instancji, w swoim bardzo dobrym uzasadnieniu, dostrzegł różnice w zeznaniach pokrzywdzonej i odniósł się do nich w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, wskazując, że 'na kształt i jakość wspomnień pokrzywdzonej bezsprzecznie mógł mieć wpływ bardzo gwałtowny przebieg tego zdarzenia, towarzyszące mu silne emocje, jak również doznane podczas pokrzywdzoną obrażenia ciała'".
Mimo to - jak zaznaczył sędzia - "z treści zeznań pokrzywdzonej z etapu śledztwa wynika jednoznacznie, że manewr był nagły i celowy, a pokrzywdzona pas miała zapięty w czasie jazdy, a po zatrzymaniu odpięty. Zatem przyjąć należało jedyną możliwą wersję, czego zresztą pokrzywdzona nie wykluczała, że pas odpiął jej oskarżony".
Dodał, że kwestię tego, że pokrzywdzona miała zapięty pas w czasie jazdy potwierdzili także inni świadkowie. Z kolei odnosząc się do wyjaśnień oskarżonego, sąd podkreślił, że były one zmienne i niekonsekwentne.
Uwzględniając treść dowodów, zeznań pokrzywdzonej, świadków, wyjaśnień oskarżonego, sąd I instancji miał zasadne podstawy dowodowe do przyjęcia ustaleń faktycznych, które legły u podstaw zaskarżonego rozstrzygnięcia - podkreślił sędzia.
Odnosząc się też do innych zarzutów zawartych w apelacji obrońcy, a także do opinii biegłego w sprawie, sąd jednoznacznie wskazał, że "to oskarżony kierując samochodem wykonał gwałtowny manewr skrętu w lewo oraz odpiął jednocześnie pas bezpieczeństwa pasażerki, działał umyślnie z zamiarem pozbawienia jej życia. Taki stan faktyczny wynika jednoznacznie z omówionych dowodów".
Sąd Apelacyjny w Poznaniu uznał jednak, że w tej sprawie występują przesłanki do nadzwyczajnego złagodzenia kary. Jak wskazał sędzia, "w kontekście nadzwyczajnego złagodzenia kary należy przypomnieć, że czynu tego oskarżony dopuścił się w zamiarze ewentualnym.
Ta okoliczność musi być wzięta pod uwagę. Był to zamiar nagły, wynikający z gwałtownych przeżyć oskarżonego, wynikających ze sporu o losy dziecka. Nie ma tutaj działania z premedytacją, żadnego planu wcześniejszego, zaplanowania tego zdarzenia".
Emocje, które towarzyszyły niewątpliwie oskarżonemu, w związku również z jego kontaktami z pokrzywdzoną, z kontaktami z dzieckiem, były niewątpliwie bardzo duże. Ten czyn nie wykroczył jednak poza usiłowanie, a skutki obrażeń ciała pokrzywdzonej nie były poważne, nie były one dłuższe niż siedem dni. (...) W tej sytuacji, jakby nie tracąc oczywiście z pola widzenia karygodności zachowania sprawcy, tego, że swoim działaniem narażał pokrzywdzoną na skutki daleko poważniejsze niż wskazane przed chwilą, w tym nawet śmierć, stwierdzić należało, że nawet najniższa kara przewidziana za to przestępstwo, tj. 10 lat, byłaby karą niewspółmiernie surową - zaznaczył sędzia.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu jest już prawomocny.