Nie tylko Trzebinia. Właśnie minął rok od pojawienia się pierwszego zapadliska w małopolskim Olkuszu; od tego czasu pojawiło się ich w sumie kilkadziesiąt. Na zdjęciach z drona widać ogromne leje, które pochłaniają po kilkanaście drzew. Na razie sytuacja dotyczy lasów, ale mieszkańcy coraz częściej zadają sobie pytanie, czy Olkuszowi grozi Trzebinia 2.0.?

REKLAMA

W perspektywie kilkunastu lat być może. Teraz jest kwestia tego, czy się przygotujemy, czy będziemy liczyć, że załatwią to samorządowcy następnej kadencji - mówił w rozmowie z RMF24 Radny Miasta Olkusza Wojciech Ozdoba.

W Olkuszu obowiązuje zakaz wstępu do części lasów. Nadleśnictwo Olkusz ogłosiło go 3 października ubiegłego roku. Zakaz został przedłużony do końca marca tego roku, z zastrzeżeniem, że okres ten może zostać wydłużony bądź skrócony. Pełny wykaz terenów objętych zakazem wstępu pod groźbą kary oraz mapy pokazujące tereny potencjalnie zagrożone zapadliskami dostępny jest na stronie Nadleśnictwa Olkusz.

Poza utratą tych kilkudziesięciu czy już kilkuset drzew, póki co innych strat nie ma. Natomiast jest ryzyko, że zapadliska, wraz z wypełnieniem leja depresji, będą coraz bardziej przybliżały się do terenów zamieszkałych. Nie trzeba straszyć mieszkańców, tylko trzeba się dobrze przygotować. Mając wiedzę, co może się zdarzyć za 10-15 lat, możemy już teraz zacząć podejmować pewne kroki - mówił Ozdoba.

Lej depresji po wygaszeniu kopalni ZGH "Bolesław" wypełnia się kilkukrotnie szybciej, niż zakładały przygotowane ekspertyzy. Obejmuje on tereny czterech małopolskich gmin: Olkusz, Bolesław, Klucze i Bukowno. Lej powstał nie tylko za sprawą wygaszonej w 2021 roku kopalni ZGH. Kopalnie w Olkuszu istniały już od średniowiecza. Ołów i srebro w tym mieście były wydobywane już w XIII wieku.

Mieszkańcy ziemi olkuskiej problem z wodą mają już od kilkuset lat. Za każdym razem popełniany jest ten sam błąd. Inwestujemy ogromne pieniądze w sztolnie i odwodnienie tych terenów, a z drugiej strony pojawia się element chciwości, który powoduje, że pozwalamy sobie na zniszczenie tych terenów, które już zagospodarowaliśmy. Przykładem jest klasztor augustianów, który zapadł się właśnie przez szkody górnicze - mówi olkuski radny.

ZGH "Bolesław" reaguje i uspokaja

Ozdoba przypomniał, że przygotowano dokument, który pokazuje, gdzie mogą wystąpić podtopienia i zapadliska na terenie 4 gmin już w 2014 roku, 9 lat przed wygaszeniem kopalni.

Nie ma oficjalnej mapy, która uwzględniałaby istniejące już zapadliska. Są badania, są zrobione odwierty, natomiast cały czas jest to początek tej drogi. Odwadnianie kopalni zakończono 31 grudnia 2021 roku. Minął dopiero rok i dwa miesiące, a już zaczynamy widzieć tego konsekwencje - mówił Wojciech Ozdoba.

ZGH nadal czuwa nad tym, co dzieje się na pogórniczych terenach. Na stronie przedsiębiorstwa pojawił się komunikat odnoszący się do ostatnich, pojawiających się w olkuskich lasach zapadlisk. "Zarząd ZGH "Bolesław" jest świadomy, że zjawisko powstawania zapadlisk w rejonach pogórniczych budzi niepokój wśród lokalnego społeczeństwa i odbija się szerokim echem w social mediach, napędzając niejednokrotnie fałszywą narrację.

Zjawiska te występowały niezmiennie od początków kopalnictwa do czasów współczesnych i trzeba się liczyć z tym, że będą pojawiać się w przyszłości. Jednak w przypadku ZGH "Bolesław", w przeciwieństwie do Trzebini, występują one w terenach leśnych, niezabudowanych" - czytamy w komunikacie z 9 lutego tego roku.

"Robimy wszystko, aby ograniczyć ewentualne negatywne oddziaływanie na tereny położone blisko zabudowań ludzkich i zapewnić bezpieczeństwo spacerującym po lasach w terenach, gdzie prowadzona była podziemna eksploatacja" - podkreśla zarząd kopalni.

"Osoby, które postawiły swoje posesje zgodnie z przyjętym planem, mogą spać spokojnie. Natomiast tereny zagrożone zostały zaliczone do terenów wyłączonych z zabudowy" - zapewnia ZGH "Bolesław".

Ozdoba: "Pojezierze olkuskie" nie będzie niczym dobrym

Na skutek wypełniania pokopalnianego leja depresji, niektóre zapadliska wypełnią się wodą. W mediach społecznościowych zaczęło funkcjonować malownicze określenie "pojezierze olkuskie". Olkuski radny rozwiewa jednak złudzenia, wypełnione wodą leje niekoniecznie staną się miejscem rekreacji dla mieszkańców.

To nie będzie pojezierze pięknej wody krasowej, która na piaskach będzie wyglądała jak Malediwy. To będzie woda wypłukana z kopalni, może okazać się zanieczyszczona kadmem, ołowiem, ciężkimi pierwiastkami, które w sposób skuteczny będą uniemożliwiały rekreacyjne korzystanie z tych zalewisk - mówił Wojciech Ozdoba. Najbardziej zagrożone zalewaniem są tereny między Olkuszem a Bolesławiem.

Co można zrobić?

Ozdoba podkreślił, że na obecnym etapie najważniejsze jest podjęcie dyskusji i zaplanowanie działań na kolejne lata, które pozwolą zapobiec sytuacji, w której zapadliska i podtopienia wpłyną bezpośrednio na życie mieszkańców Olkusza i sąsiednich gmin.

Nie ma co uciszać tematu. Zapadliska będą się pojawiać coraz bliżej ludzkich osiedli. Musimy się przygotowywać do tego, że w pewnym momencie może nam się zapaść ogrodzenie czy kawałek drogi. Mamy czas, żeby zrobić to, co teraz w pośpiechu robi Trzebinia, czyli drenaże, odwodnienia, rowy melioracyjne, zbiorniki retencyjne - podkreśla olkuski radny.

Jak zaznaczył Wojciech Ozdoba, nie na całym obszarze czterech gmin wpływ likwidacji kopalni będzie taki sam. Niektóre tereny mogą stać się lekko podmokłe. Wtedy, np. na skutek gwałtownych i intensywnych opadów deszczu, gleba może nie być w stanie przyjąć dużych ilości wody. Jednak na co dzień nie będzie to stanowiło niebezpieczeństwa i może być praktycznie niezauważalny dla mieszkańców. Są jednak tereny, gdzie przy gwałtownych opadach może powstać sporych rozmiarów bajoro i dotyczy to również obszarów zabudowanych.

Już teraz, żeby zapobiegać ewentualnym podtopieniom, zgody na budowę domów w niektórych częściach Olkusza są wydawane bez zgody na podpiwniczenie. Mieszkańcy są również informowani, że ich działki znajdują się na terenach zagrożonych oddziaływaniem konsekwencji wygaszania kopalni.

Kolejność miejsc zagrożonych

Nie na wszystkich terenach skutki zamknięcia kopalni pojawią się w tym samym czasie. ZGH "Bolesław" w przygotowanym dokumencie przedstawiło kolejność, w jakiejś podtopienia i zapadliska mogą się pojawiać. W pierwszej kolejności zagrożone są gmina Bolesław i Bukowno, później gmina Klucze i, jako ostatnia, gmina Olkusz, która leży najwyżej z tych terenów.

Szczegółowe opracowanie dotyczące przewidywań wpływu likwidacji kopalni na Gminę Olkusz mieszkańcy mogą znaleźć w dokumencie "PROGNOZA ODDZIAŁYWANIA NA ŚRODOWISKO 20 zmiany Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta i Gminy Olkusz".

Profesor Mariusz Czop z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH przyznaje, że wszystkie negatywne procesy jakie teraz obserwujemy i będziemy obserwować w rejonie olkuskim mają jeden wspólny mianownik - likwidację kopalni rud cynku i ołowiu "Olkusz - Pomorzany".

Trudno tu mówić o jakieś metodzie bo takie kopalnie pozostawiane na samozatopienie i nie zabezpieczone w prawidłowy sposób, w Stanach Zjednoczonych nazywa się terminem "porzucone" (ang. abandoned). Katastrofa jest widoczna dla każdego, najpierw zanikły rzeki, zaczęły wysychać zbiorniki wodne i pojawiły się liczne zapadliska. W przyszłości wystąpi problem zalewisk i podtopień oraz skażenia wód powierzchniowych i podziemnych - przestrzega naukowiec.

Według eksperta rejon olkuski różni się od przypadku Trzebini, tym że tutaj nie ma czasu do zmarnowania i trzeba działać natychmiast.