To amerykańska marynarka wojenna odpowiada za zniknięcie malezyjskiego boeinga. Wojsko miało zestrzelić maszynę, ponieważ obawiano się, że została ona uprowadzona. Taką teorię przedstawił Marc Dugain, pisarz i były szef linii lotniczych Proteus Airlines.

REKLAMA

Dugain twierdzi, że informacje dotyczące zestrzelenia Boeinga 777 są potwierdzone przez naocznych świadków, którzy widzieli maszynę "lecącą nisko" w rejonie wyspy Diego Garcia, gdzie stacjonuje US Navy.

Jak twierdzi pisarz, boeing miał zostać zestrzelony, ponieważ wojskowi podejrzewali, że mógł on zostać porwany przez terrorystów, którzy chcieli dokonać ataków podobnych do tych z 11 września 2001 roku.

Duagin twierdzi ponadto, że został ostrzeżony przez informatora z agencji wywiadu, żeby nie próbował badać sprawy zaginięcia boeinga, ponieważ "może to być niebezpieczne". To, według pisarza, ma potwierdzać, że faktycznie w sprawę zaginięcia samolotu zamieszane jest wojsko.

Boeing 777 zaginął 8 marca w niewyjaśnionych okolicznościach krótko po starcie z Kuala Lumpur w Malezji. Maszyna, lecąca do Pekinu, z nieustalonych przyczyn zboczyła z kursu. Na pokładzie było 239 osób, w tym 153 obywateli Chin. Do tej pory nie udało się natrafić na żaden ślad maszyny.