"UEFA zapewniła nas, że wtorkowy mecz z Rosją zagramy przy otwartym dachu Stadionu Narodowego" - powiedział dziennikarzowi RMF FM Kubie Wasiakowi Tomasz Rząsa, dyrektor polskiej kadry ds. kontaktów z mediami. To dobra informacja. Po meczu otwarcia Euro 2012 z Grecją, który został rozegrany przy zamkniętym dachu, pojawiły się głosy, że na stadionie nie było czym oddychać.

REKLAMA

Przed spotkaniem inaugurującym piłkarskie mistrzostwa Europy UEFA podjęła decyzję, że dach Narodowego będzie zamknięty. Zdecydowały obawy o pogodę w dniu meczu, ale też względy artystyczne. Tak postanowiła UEFA, bo tego wymaga powodzenie ceremonii otwarcia, która poprzedzi spotkanie Polska - Grecja. Z tego głównie względu dach będzie zasunięty, choć prognozy pogody też miały wpływ na taką decyzję. Nie tylko deszcz, ale i cień pochodzący od słońca mogłyby popsuć wrażenie krótkiej części artystycznej - tłumaczył w środę rzecznik spółki UEFA EURO 2012 Polska Juliusz Głuski.

Jeszcze przed meczem pojawiały się obawy, jak zamknięcie dachu wpłynie na kondycję zawodników. Faktycznie w drugiej połowie polscy piłkarze wyraźnie stracili siły. Pytanie, czy zasunięty dach Narodowego miał na to wpływ. Golkiper polskiej kadry Wojciech Szczęsny twierdził po meczu, że mogło tak być. Przy zamkniętym dachu temperatura nie była problemem, bardziej to, że stało powietrze i nie było czym oddychać. Chociaż niewiele biegam, to w przerwie byłem bardzo zmęczony, dlatego podejrzewam, że to mogło mieć wpływ na zawodników - mówił.

Skarżenie się na duchotę panującą na Narodowym nie spodobało się szefowi PZPN Grzegorzowi Lacie. Warunki były dla dwóch drużyn takie same i to będzie komentarz. I Grecy grali w takich samych warunkach, i Polacy w takich samych - stwierdził w Przesłuchaniu w RMF FM. Utyskiwanie piłkarzy nazwał "niemęskim".