Po bardzo dramatycznym meczu podopieczni Franciszka Smudy zremisowali z Grekami 1:1 w meczu otwarcia Euro 2012. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Robert Lewandowski, wyrównał Dimitris Salpingidis. Chwile grozy kibice przeżyli w drugiej połowie, kiedy czerwoną kartkę zobaczył Wojciech Szczęsny, a sędzia podyktował rzut karny dla Greków. Strzał Salpingidisa wybronił Przemysław Tytoń.

ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO

Obie drużyny rozpoczęły spotkanie spokojnie, ale już w 4. minucie Polacy stworzyli dwie groźne sytuacje. Najpierw jednak Robert Lewandowski nie zdołał oddać strzału, a później golkiper Greków obronił uderzenie Rafała Murawskiego.

W 7. minucie Grecy, słynący z niezwykle szczelnej defensywy, spróbowali swojej najgroźniejszej broni, czyli szybkiej kontry. Na szczęście jednak sędzia odgwizdał spalonego Fanisa Gekasa. W naszym polu bramkowym zrobiło się groźnie również pięć minut później, ale na szczęście piłka przeleciała obok bramki Wojciecha Szczęsnego.

Biało-czerwoni odpowiedzieli natychmiast - Kuba Błaszczykowski odegrał na skrzydło do Ludovika Obraniaka, ten podał w pole karne, ale Błaszczykowski mocno przestrzelił.

Chwilę później znów mieliśmy szansę - Łukasz Piszczek dostał znakomite podanie na prawej stornie, odegrał piłkę tuż w pole bramkowe, ale tam Lewandowski nie trafił głową.

I nie trafił chyba tylko po to, by trzy minuty później wspaniale się zrehabilitować! Po idealnym dośrodkowaniu Błaszczykowskiego "Lewy" uderzył piłkę głową, a ta poszybowała wprost do bramki Greków! Kostas Chalkias nie miał najmniejszych szans!

W kolejnych minutach biało-czerwoni kontrolowali przebieg gry, ale tempo wyraźnie spadło. W 35. minucie Sokratis Papastathopoulos sfaulował Lewandowskiego i zobaczył żółtą kartkę - pierwszą w spotkaniu.

Jeszcze przed przerwą podopieczni Franciszka Smudy mogli podwyższyć na 2:0, ale wyśmienitą okazję zmarnował Damien Perquis. Piłka w polu karnym trafiła wprost do niego, ale 28-letni obrońca strzelił obok słupka.

Zupełnie nieoczekiwany finał miała pierwsza połowa. Za faul na Murawskim żółtą kartkę, a w konsekwencji - czerwoną - dostał Papastathopoulos i zszedł z boiska. Chwilę później sędzia pokazał jeszcze jeden żółty kartonik - tym razem zobaczył go Jose Holebas.

Druga połowa meczu rozpoczęła się od mocnego uderzenia biało-czerwonych. Piszczek świetnie, prostopadle podał do Lewandowskiego, ten zdecydował się na mocny strzał, ale piłka przeleciała wysoko ponad poprzeczką bramki Chalkiasa.

Kilka minut później potwierdziła się stara piłkarska prawda, że niewykorzystane okazje się mszczą. Najpierw z prawego skrzydła dośrodkował Vasilis Torosidis, Szczęsny wyszedł z bramki, nie zrozumiał się z Marcinem Wasilewskim, obaj minęli się z futbolówką, a ta wpadła prosto pod nogi Dimitrisa Salpingidisa, który spokojnie umieścił ją w pustej bramce.

Strata bramki podziałała wyraźnie mobilizująco na polskich kibiców, zgromadzonych na trybunach. Narodowy zatrząsł się od gromkiego "Polacy jesteśmy z Wami!".

W 63. minucie Grecy znów poważnie zagrozili bramce Szczęsnego. Kostas Katsouranis zagrał w pole karne, do piłki doszedł Giorgos Samaras, ale nie trafił nawet w bramkę. Chwilę później Eugen Polanski próbował strzału z dystansu, ale został zablokowany. Chwile grozy polscy kibice przeżyli w 68. minucie. W polu karnym Salpingidisa sfaulował wychodzący do piłki Szczęsny! Efekt: czerwona kartka i rzut karny dla Greków! Na szczęście w bramce wyśmienicie zachował się Przemysław Tytoń! Decyzją Franciszka Smudy boisko opuścił Rybus.

Trzy minuty później Salpingidis umieścił piłkę w naszej bramce, ale na szczęście dla nas sędzia odgwizdał - przyznajmy: minimalnego - spalonego.

Groźną sytuację biało-czerwoni stworzyli w 78. minucie. Polanski świetnie podał w pole karne do Obraniaka, ale ten zwlekał z dośrodkowaniem i ostatecznie wypadł z piłką za końcową linię. Chwilę później szczęścia próbował też sam Polanski, niestety bezskutecznie.

Kolejne minuty upłynęły Polakom na konstruowaniu nieskutecznych akcji. Rezultat spotkania nie uległ już zmianie - Orły Smudy zremisowały z Grekami 1:1.

Po meczu powiedzieli:

Zobacz również:

Łukasz Piszczek: Myślę, że obie drużyny mogą być zadowolone z punktu. My dominowaliśmy w pierwszej połowie, a Grecy po przerwie, kiedy - co niespodziewane - grali w dziesiątkę. Zostawiliśmy im więcej miejsca do gry, co skwapliwie wykorzystali.

Przemek Tytoń obronił karnego, ale to doświadczony bramkarz, do tego bardzo mocny psychicznie.

Najważniejsze jednak, że nie przegraliśmy pierwszego meczu w turnieju, co ostatnio było naszą zmorą. Ciągle wszystko zależy od nas samych. Teraz czeka nas mecz z Rosją, która jest faworytem naszej grupy. Postaramy się jednak lepiej niż dziś wykorzystać atut własnego boiska.

Jakub Błaszczykowski: Trudno na gorąco analizować i oceniać wynik, ale wydaje się, że powinniśmy być zadowoleni. Szkoda, że po pierwszej połowie nie prowadziliśmy więcej niż 1:0. W drugiej połowie oddaliśmy inicjatywę rywalom, a Grecy wykorzystali dwa nasze błędy w ustawieniu.

Cóż, taka jest piłka, ale wciąż jesteśmy w grze. Nie możemy zwieszać głów, rezygnować, załamywać się. We wtorek wyjdziemy na boisko z wiarą, ale bez emocji, które towarzyszą inauguracji, i powalczymy o zwycięstwo.

Składy obu reprezentacji:

Polacy rozpoczęli mecz z Grecją w następującym składzie:

1-Wojciech Szczęsny - 20-Łukasz Piszczek, 13-Marcin Wasilewski, 15-Damien Perquis, 2-Sebastian Boenisch - 16-Jakub Błaszczykowski, 7-Eugen Polanski, 11-Rafał Murawski, 8-Maciej Rybus, 10-Ludovic Obraniak - 9-Robert Lewandowski.

Bez niespodzianek obeszło się również w przypadku Greków, którzy na murawę wyszli w następującym ustawieniu:

1-Kostas Chalkias - 15-Vasilis Torosidis, 8-Avraam Papadopoulos, 19-Sokratis Papastathopoulos, 20-Jose Holebas - 2-Giannis Maniatis, 21-Kostas Katsouranis, 10-Giorgos Karagounis - 18-Sotiris Ninis, 17-Fanis Gekas, 7-Giorgos Samaras.

Przed meczem był optymizm i wiara w zwycięstwo

Już dwa dni przed meczem podopieczni Franciszka Smudy deklarowali, że nie mogą się doczekać historycznego spotkania. Historycznego, bo po raz pierwszy mistrzostwa Starego Kontynentu rozgrywane są w Europie Środkowej i Wschodniej. Z niecierpliwością czekam na inaugurację Euro (...) Podchodzę do tego spotkania bardzo pozytywnie. Grecja to dobry zespół, ale w piątek zamierzamy udowodnić, że my jesteśmy lepsi - deklarował w środę Maciej Rybus. Dzień później Kuba Błaszczykowski przyznawał: Wiemy, że nie możemy przegrać. (...) W piątek czeka nas pierwszy sprawdzian. Czasem na boisku może zabraknąć umiejętności, ale na pewno nie determinacji, woli walki, wiary w zwycięstwo. Chcemy spełnić marzenie i dobitnie pokazać to w meczu z Grecją.

Optymistą był przed potyczką z Grekami selekcjoner Franciszek Smuda. Ten zespół przekonał mnie przez ostatnie dwa i pół roku, że można na nich liczyć, pod każdym względem. Cieszy mnie, że powstał zespół z przyszłością - mówił dziennikarzom na czwartkowej konferencji prasowej. Przyznawał jednak, że jego zawodnicy mają przed sobą trudne zadanie - sforsowanie szczelnej defensywy przeciwnika.

Pewny swego był również trener Greków Fernando Santos. Gdybyśmy nie mieli planu, jak wykorzystać słabe strony polskiego zespołu, zostalibyśmy w domu albo pojechali na wakacje. Szanuję wszystkich rywali, ale nie ma mowy o strachu. (...) Moi zawodnicy wiedzą, jakich błędów nie powinni popełniać na boisku. Jeśli ich nie zrobią, pojawia się szansa odniesienia zwycięstwa - mówił Portugalczyk.

Wielka uroczystość otwarcia

Dwadzieścia minut przed pierwszym gwizdkiem meczu Polska-Grecja rozpoczęła się uroczystość otwarcia mistrzostw Europy. Wystąpiło w niej ponad 800 tancerzy pochodzących z 63 krajów, a choreografię opracował Włoch Marco Balich - producent ceremonii otwarcia i zamknięcia zimowych igrzysk w Turynie w 2006 roku.

Tuż przed samym meczem hymny Polski i Grecji zaśpiewał 75-osobowy Chór Akademicki Uniwersytetu Warszawskiego pod batutą Iriny Bogdanowicz.