"Prowokacją" nazwał wiceprezydent USA Mike Pence nieudaną próbę wystrzelenia pocisku balistycznego, przeprowadzoną w niedzielę przez Koreę Północną. Składając wizytę w Korei Południowej, zapewnił, że zaangażowane Waszyngtonu na rzecz sojuszu z Seulem "nigdy nie było silniejsze", a zwracając się do amerykańskich żołnierzy stwierdził: "Z waszą i Bożą pomocą, wolność przeważy na tym półwyspie".

REKLAMA

Pence przybył w niedzielę do Seulu, rozpoczynając 10-dniową podróż po Azji. Podczas wielkanocnego spotkania z przedstawicielami stacjonujących w Korei Południowej sił USA (amerykański kontyngent na Półwyspie Koreańskim liczy 28 500 żołnierzy) polityk zaznaczył: Poranna prowokacja Północy jest najnowszym przypomnieniem zagrożenia, z jakim mierzycie się każdego dnia w obronie wolności narodu Korei Południowej i w obronie Ameryki w tej części świata.

Poinformował, że dwukrotnie rozmawiał w niedzielę z prezydentem USA Donaldem Trumpem, i zapewnił, że pod przywództwem Trumpa "nasza determinacja nigdy nie była większa, nasze zaangażowane na rzecz historycznego sojuszu z odważnym narodem Korei Południowej nigdy nie było silniejsze".

Z waszą i Bożą pomocą, wolność przeważy na tym półwyspie - powiedział żołnierzom.

Chcący zachować anonimowość doradca Pence'a powiedział agencji Reutera w Seulu, że według wstępnych informacji, niedzielną próbę Pjongjang przeprowadził za pomocą pocisku balistycznego średniego zasięgu, który eksplodował 4-5 sekund po starcie.

Rozmówca Reutera zaznaczył, że Stany Zjednoczone nie były zaskoczone testem. Mieliśmy dobre informacje wywiadowcze - stwierdził. To nie była kwestia "czy", ale "kiedy". Dobra wiadomość jest taka, że po pięciu sekundach (próba) zakończyła się fiaskiem - skwitował.

W Seulu wiceprezydent USA ma omawiać ze stroną południowokoreańską pogarszającą się sytuację na Półwyspie Koreańskim i wzrastające ryzyko bezpośredniej konfrontacji zbrojnej Pjongjangu ze Stanami Zjednoczonymi.

Prezydent USA Donald Trump oświadczył niedawno, że "problemem Korei Północnej należy się zająć", i skierował w stronę wybrzeży tego kraju grupę okrętów wojennych z lotniskowcem USS Carl Vinson na czele. Pjongjang natomiast już wcześniej niezwykle ostro krytykował kolejne wspólne manewry wojsk amerykańskich i południowokoreańskich, zarzucając Seulowi i Waszyngtonowi przygotowania do inwazji.

Korea Północna ma już na koncie pierwszą próbę z pociskiem balistycznym dalekiego zasięgu i serię próbnych eksplozji głowic nuklearnych. Zdaniem analityków, Kim Dzong Un, rozbudowując potencjał rakietowy i nuklearny mimo zakazów ONZ, chce - poza wywieraniem nacisku politycznego na Seul i Waszyngton - wzmocnić również swoją pozycję i wizerunek wewnątrz kraju.


(e)