Szef irańskiej dyplomacji Abbas Aragczi potwierdził, że irańskie obiekty nuklearne "poważnie ucierpiały" w wyniku amerykańskich nalotów. Dodał, że w najbliższym czasie Teheran nie planuje spotkań z przedstawicielami władz USA.

REKLAMA

W ubiegły weekend, w nocy z 21 na 22 czerwca, amerykańskie bombowce strategiczne B-2 Spirit zrzuciły kilkanaście bomb penetrujących na irańskie obiekty nuklearne Fordo i Natanz. Amerykańskie wojska zaatakowały też za pomocą pocisków manewrujących Tomahawk ośrodek atomowy w Isfahanie.

Szef MSZ Iranu podkreślił w czwartek wieczorem, że amerykańskie naloty na irańskie obiekty jądrowe "skomplikowały i utrudniły" stosunki Teheranu z Waszyngtonem. Abbas Aragczi potwierdził też informację, że instalacje nuklearne Iranu zostały "poważnie uszkodzone". Wcześniej, w środę, mówił o tym rzecznik irańskiego MSZ Esmail Bagei.

Co z negocjacjami USA i Iranu?

Amerykańskie uderzenia doprowadziły do zakończenia trwających od 13 czerwca nalotów Izraela na cele nuklearne i wojskowe w Iranie. Według izraelskich władz operacje te miały zapobiec wyprodukowaniu przez Iran bomby jądrowej. Teheran utrzymuje, że jego program nuklearny ma wyłącznie pokojowy charakter, a na izraelskie ataki odpowiedział ostrzałem rakietowym celów w Izraelu.

Wcześniej, w okresie od połowy kwietnia do końca maja, odbyło się pięć rund amerykańsko-irańskich rokowań nuklearnych. Szóste spotkanie było zaplanowane na 14 czerwca, ale nie doszło do skutku z powodu rozpoczęcia przez Izrael działań zbrojnych przeciw Iranowi.

Abbas Aragczi zaprzeczył deklaracji prezydenta USA Donalda Trumpa, który zapowiedział, że w przyszłym tygodniu odbędzie się kolejna runda amerykańsko-irańskich negocjacji. Nie ma porozumienia w sprawie wznowienia negocjacji (z Waszyngtonem). Nie ustalono terminu, nie złożono obietnicy, a nawet nie rozmawialiśmy o powrocie do rozmów - powiedział, dodając, że obecnie irańskie władze ustalają, czy negocjacje z USA leżą w interesie Iranu.