Premier Donald Tusk spotkał się dziś z przedstawicielami protestujących rolników. Rozmowy nie przyniosły przełomu ani porozumienia.

REKLAMA

W rozmowach prowadzonych w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie Donaldowi Tuskowi towarzyszyli mu m.in. minister rolnictwa Czesław Siekierski i wiceszef tego resortu Michał Kołodziejczak.

Brak porozumienia oznacza to, że rolnicy nie zawieszają. Na 20 marca zapowiedzieli już wielką blokadę miast wojewódzkich i powiatowych - i to w zaostrzonej formie. Są niezadowoleni z rozmów, bo - jak mówią - tych konkretów, które położył na stół premier, było za mało.

Szef rządu zadeklarował co prawda, że nadwyżka zboża które zalega u polskich rolników zostanie skupiona, ale nie wiadomo kiedy i ile dokładnie będzie to kosztować.

Czekamy na coś konkretnego, ale tutaj premier jasno powiedział, że ma związane ręce i nic w tym momencie nie może zrobić więcej - mówił po spotkaniu Tomasz Obszański, przewodniczący Solidarności Rolników Indywidualnych.

Nie ma także mowy o zamknięciu polskich granic dla produktów spoza UE - dodał. Poza tym - według jego relacji - na spotkaniu panował chaos. Reporterka RMF FM Anna Zakrzewska usłyszała od innych uczestników rozmów, że widoczne także były wyraźne podziały pomiędzy niektórymi organizacjami rolniczym.

W czwartek premier Donald Tusk zapowiadał, że będzie miał ważny komunikat dla rolników dot. Zielonego Ładu, m.in. w sprawie przepisów dotyczących ugorowania.

"Trzeba będzie patrzeć premierowi na ręce i mówić 'sprawdzam'"

Andrzej Sobociński, rolnik z Żuław i jeden z liderów rolniczych strajków powiedział dziennikarzom, że podczas spotkania padły ze strony premiera "pewne deklaracje" dot. Zielonego Ładu. 15 marca zapadnie decyzja, tak naprawdę to Komisja Europejska będzie podejmować decyzje - relacjonował przebieg rozmów z premierem.

Dodał, że była również rozmowa "o małych sprawach". O jakimś tam ugorowaniu, ale nie na tym nam zależy. To po prostu jest do resetu i trzeba od nowa to zrobić. Premier przyjął to i będzie starał się przekonać Komisję Europejską, co do tego Zielonego Ładu - mówił rolnik. A w stosunku do granicy, powiedział, że nie zamknie granicy. Bardziej będzie zdejmował nadwyżkę zboża z Polski i to z krajowych środków. Ale musi to policzyć i daje jakiś czas resortowi rolnictwa, żeby określił się, jaka to kwota. Wiadomo ile jest tej nadwyżki, (ale) muszą to policzyć i zobaczyć, jak to wygląda - mówił.

To jest jakieś rozwiązanie problemu zdjęcia nadwyżki z rynku zboża polskiego, bo to dałoby rolnikom (to), że można byłoby mieć magazyny puste i żniwa i sprzedać to, co jest, co zalega - przyznał.

Dziennikarze pytali, co zaważyło na tym, że już dziś nie zawarto porozumienia. Od razu było powiedziane, że porozumienia nie będzie. To są pewne deklaracje, działania premiera, a my żeśmy to przyjęli do wiadomości - wyjaśnił Sobociński. Z pewnymi rzeczami się mocno nie zgadzamy, bo uważamy, że jeżeli będzie zdjęcie nadwyżki zboża, ale będzie płynęło dalej z Rosji i z krajów spoza UE to będzie problem, bo za rok będzie trzeba znowu dopłacać - dodał.

Dopytywany, czy będą kolejne protesty, Sobociński zaznaczył, że "na pewno trzeba będzie patrzeć na ręce premierowi i ministerstwu i mówić ‘sprawdzam’, czy to, co było w deklaracji się zadzieje". Bo to nie wiadomo. Mogą być tylko obietnice, ale tak naprawdę nie wiadomo - powiedział.

Nie jesteśmy umówieni na żadne kolejne spotkanie. Pan premier powiedział, że po 15 marca to, co się zadzieje w KE (...) bo to jest ostatnie spotkanie chyba KE w tej kadencji - dodał.

Dopytywany, co ma się wtedy wydarzyć, odparł: "To są postulaty przecież całej Unii, nie tylko nasze, każdy mówi, że Zielony Ład jest do rekonstrukcji". Wiadomo, że nie można go zlikwidować całkowicie(...). Mówiliśmy, że przede wszystkich nie do przyjęcia jest warunkowość. A co to jest warunkowość? Jeśli się ma 108 euro dopłaty i nie spełnia się trzech warunków, to ma się mniej. Jeśli się nie spełni dwóch, to jeszcze mniej, a ci, co jeden - to mają grosze. Jesteśmy traktowani jako inny sort niż Europa. Europa ma 178 euro, my mamy 108. Pytaliśmy premiera dlaczego tak jest, powiedział, że będzie wnioskował w tej sprawie do Komisji Europejskiej o wyrównanie standardów - mówił Sobociński.

Wskazał, że "była mowa o kilku rzeczach, o których mówił pan komisarz Wojciechowski, że Komisja Europejska będzie schodzić z ugorowania". To są szczegóły, to nas nie satysfakcjonuje - podkreślił.

Czego oczekują protestujący rolnicy?

Od kilku tygodni w Polsce i innych krajach Unii Europejskiej trwają protesty rolników. W Polsce ich postulaty to odstąpienie od przepisów Zielonego Ładu, uszczelnienie granic przed napływem produktów rolno-spożywczych spoza UE oraz obrona hodowli zwierzęcej w Polsce.

Zielony Ład wprowadza wiele wytycznych dotyczących m.in. rolnictwa, które mają umożliwić osiągnięcie w Europie neutralności klimatycznej do 2050 roku. Chodzi o wprowadzenie bardziej ekologicznej i mniej emisyjnej produkcji poprzez stosowanie odłogowania gruntów, redukcję użycia nawozów i środków ochrony roślin o połowę, obowiązkowe przeznaczenie 25 proc. areału ziemi pod uprawy ekologiczne.

Krajewski o Zielonym Ładzie: To ma być ład rolniczy

Mówimy o tym, żeby naprawić Zielony Ład. To ma być ład rolniczy, skonsultowany z rolnikami, bardziej dobrowolny niż przymusowy - mówił wczoraj w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 wiceszef resortu rolnictwa Stefan Krajewski. Rozmawiamy o tym, żeby odejść od ugorowania. To się pojawia w rozmowach z przedstawicielami innych krajów. Nie chcemy wyłączeń. Rolnik wie, jak użytkować tę ziemię - tłumaczył.

Zawód rolnika to jeden z najcięższych zawodów. Ktoś, kto nie ma związku z wsią, rolnictwem, nie do końca to rozumie. My mamy duże zobowiązanie. Dokonaliśmy ogromnego skoku, jeśli chodzi o rozwój gospodarstw, technologie zastosowane w rolnictwie. Rolnicy chcą z tego korzystać i dlatego się buntują przeciwko Zielonemu Ładowi i napływowi produktów z Ukrainy - podkreślał wiceminister rolnictwa w Radiu RMF24.