"Co za bzdura" - stwierdził Władimir Putin, pytany, czy Siergiej Ławrow popadł w niełaskę Kremla po nieudanej rozmowie z amerykańskim sekretarzem stanu Marco Rubio. Choć rosyjski prezydent publicznie udzielił poparcia ministrowi spraw zagranicznych, to - biorąc pod uwagę informację podaną przez rzeczniczkę MSZ Rosji Marię Zacharową - ciężko w to uwierzyć. Coś ewidentnie jest nie tak.
- Więcej informacji z Polski i ze świata, w tym na temat wojny w Ukrainie, znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl. Zapraszamy!
Siergiej Ławrow stoi na czele Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej od 2004 r., zatem pełni tę funkcję nieprzerwanie od 21 lat - niezależnie od zmian na stanowisku premiera czy prezydenta Rosji.
Uważa się go za architekta rosyjskiej polityki zagranicznej ostatnich dwóch dekad. Uczestniczył w negocjacjach dotyczących najważniejszych kwestii międzynarodowych, takich jak konflikty w Ukrainie i Syrii czy relacje Rosji z Zachodem. Choć jego wypowiedzi często są czystą propagandą i dezinformacją, nie zmienia to faktu, że jest postrzegany jako sprawny negocjator i twardy obrońca interesów swojego kraju na arenie międzynarodowej.
Zwinność dyplomatyczna i pełne oddanie Moskwie sprawiły, że jest uważany za jednego z najbliższych współpracowników Władimira Putina, cieszącym się dużym zaufaniem na Kremlu. Najlepiej świadczy o tym jego długoletnia obecność na stanowisku ministra spraw zagranicznych.
Ostatnio jednak nieskazitelny wizerunek Siergieja Ławrowa - wydaje się - zaczął się kruszyć. Niezależny rosyjski portal The Moscow Times na początku listopada informował, że rosyjski minister spraw zagranicznych popadł w niełaskę Kremla. Wszystko przez nieudaną rozmowę z amerykańskim sekretarzem stanu Marco Rubio, która doprowadziła do odwołania spotkania Władimira Putina z prezydentem USA Donaldem Trumpem w Budapeszcie.
Reuters podał wówczas, powołując się na źródła zaznajomione ze sprawą, że przyczyną fiaska rozmowy Ławrowa z Rubio, do której doszło 21 października, było "nieprzejednane stanowisko Kremla", który "chciał za dużo" i odmówił zawieszenia broni w Ukrainie. The Moscow Times napisał, że odwołanie spotkania Putina z Trumpem w stolicy Węgier nie było jedynym skutkiem katastrofalnej postawy szefa rosyjskiej dyplomacji podczas rozmowy ze swoim amerykańskim odpowiednikiem - dwa dni później Departament Skarbu USA nałożył sankcje na rosyjskie koncerny naftowe Rosnieft i Łukoil oraz ich spółki zależne, pierwsze od czasu objęcia prezydentury przez Trumpa.
Informując o popadnięciu Ławrowa w niełaskę Kremla, rosyjski niezależny portal zauważył, że szef MSZ Rosji nie pojawił się 5 listopada na posiedzeniu rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa, któremu przewodniczył Putin. "Kommiersant" informował wówczas, powołując się na swojego rozmówcę, że Ławrow był "celowo nieobecny" na spotkaniu. Był to jedyny stały członek Rady Bezpieczeństwa, którego nie było wtedy na spotkaniu.
Mało tego - to nie Ławrow, a zastępca szefa sztabu administracji prezydenckiej Maksym Orieszkin przewodniczył rosyjskiej delegacji podczas szczytu G20, który w dniach 22-23 listopada odbył się w Johannesburgu w Republice Południowej Afryki.
Więcej przykładów? Nie ma sprawy: rosyjski minister spraw zagranicznych nie wziął udziału w szczycie ASEAN (Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej) w Malezji (26-28 października), gdzie Rosję w jego imieniu reprezentował wicepremier Aleksiej Owerczuk. Ławrow nie uczestniczył również w rosyjsko-kazachskich negocjacjach na Kremlu 12 listopada.
Od momentu, kiedy odwołano spotkanie Putina z Trumpem w Budapeszcie, Ławrow unika ważnych wydarzeń publicznych, bardzo mało się też udziela w mediach, a przecież rozmowy pokojowe w sprawie wojny w Ukrainie nabrały wyraźnego tempa. Negocjacjom z Amerykanami przewodniczą doradca Putina ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow oraz szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich Kiryłł Dmitriew. Rosyjski minister spraw zagranicznych ewidentnie został odsunięty na boczny tor.
Zaprzecza temu sam prezydent Rosji, który w czwartek w Biszkeku, stolicy Kirgistanu, podczas szczytu Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (sojuszu obronnego niektórych państw byłego Związku Radzieckiego) stwierdził, że pogłoski, jakoby szef rosyjskiej dyplomacji popadł w niełaskę Kremla, są niczym innym, jak zwykłą bzdurą.
Co za bzdura. (Siergiej) Ławrow nie popadł w niełaskę. Ma swój własny harmonogram. Złożył mi raport, powiedział, co i kiedy będzie robił. I właśnie to robi. Przygotowuje się do spotkania ze swoimi amerykańskimi partnerami - powiedział rosyjski przywódca. Wcześniej rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że Ławrow "pracuje" i "wszystko jest w porządku".
W zapewnienia Moskwy ciężko uwierzyć, biorąc pod uwagę informację, która w czwartek podała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Przekazała ona, że Ławrow nie weźmie udziału w posiedzeniu Rady Ministerialnej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), które odbędzie się w dniach 4-5 grudnia w Wiedniu.
Do stolicy Austrii poleci z kolei rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Aleksander Gruszko. Zacharowa nie podała przyczyny, dlaczego Rosji nie będzie reprezentował Ławrow. Media zauważyły, że będzie to pierwszy raz od 2022 roku, kiedy Ławrow nie weźmie udziału w tym spotkaniu.
To tylko kolejny dowód na to, że w przypadku Ławrowa coś jest nie tak. Choć Putin zapewnia, że wszystko jest w porządku, to historia pokazuje, że jak już raz człowiek popadnie w niełaskę rosyjskiego prezydenta, to bardzo ciężko później odbudować jego zaufanie.